Zanim jednak marszałek Marcin Jabłoński usiadł z wojewodą Heleną Hatką przy stoliku ozdobionym flagami Polski i woj. lubuskiego, na godzinę zamknęli się w lotniskowym pokoiku dla VIP-ów z notariuszem. Dopinali szczegóły umowy między Skarbem Państwa a samorządem województwa, której celem był przekazanie marszałkowi lotniska pod Babimostem.
W tym czasie goście - posłowie, samorządowcy z regionu - poznawali historię tego szczególnego dla regionu miejsca, jak też zapoznawali się z planami powołanej przez lubuski sejmik 30 marca br. jednoosobowej spółki z o.o. Lotnisko Zielona Góra/Babimost.
- W latach 1954 - 56 okoliczni rolnicy wozili tu ziemię znad Odry o specjalnej strukturze potrzebnej na podbudowę płyty startowej - opowiadał Ryszard Dobrowolski, dyrektor Portu Lotniczego. Wspominał, iż do końca nie było wiadomo, czy lotnisko przejmą Rosjanie, którzy na miesiąc rozbili obok obóz, czy Wojsko Polskie. Ostatecznie w lipcu 1957 wylądowały polskie myśliwce.
W czasie modernizacji płyty startowej (i całego lotniska) w latach 1987 - 90 dodano 23 cm betonu. - Odtąd mogą lądować tu wszystkie samoloty, z Galaxy C5 na czele, największym samolotem transportowym na świecie - dodaje Dobrowolski.
W 2004 r. wojsko opuściło lotnisko, bazę wojskową i obecnie przyszłość tego miejsca wiąże się z lotnictwem cywilnym.
Maciej K. Król, prezes spółki Lotnisko Zielona Góra/Babimost, zna atuty tego miejsca. - Tutaj się wychowałem, stąd pochodzę - uśmiecha się. Ma już „rozpracowany” przyszły, choć jeszcze nieistniejący pod względem organizacyjnym, nowy port lotniczy. Wie na czym chciałby zarabiać.
- Chodzi o Berlin - mówi. - W stolicy Niemiec chcą zajmować się przewozami transkontynentalnymi, przewozy towarowe nie są brane pod uwagę. A to jest nasza szansa. Przyciągnąć przewoźników do Babimostu.
- To piękny prezent dla nas w dniu samorządowca - zauważył po złożeniu podpisu M. Jabłoński. Ale naprawdę to dopiero pierwszy krok w drodze do w pełni własnego lotniska.
KOMENTARZ
Feta była wielka. Media, pokazy multimedialne. Znakomite dania, w tym polecane mi przez szefa kuchni zraziki z dzika z sosem śliwkowo-grzybowym. Dwie najważniejsze osoby, zamknięte na godzinę w lotniskowym saloniku dla VIP-ów dodatkowo pobudzały wyobraźnię. Na zakończenie niesamowity pokaz sprawności lotniczej nad płytą lotniska w wykonaniu słynnej grupy „Żelazny”.
- To jak, panie dyrektorze, zwróciłem się do szefa portu lotniczego, od dziś pracuje pan pod nowym szefem? - Ależ co pan?! - żachnął się pan Ryszard. - Nadal robię swoje, jako pracownik przedsiębiorstwa państwowego Porty Lotnicze. I ten budynek, kadra, to wszystko „moje”. - A nie marszałka? - zdziwiłem się. - Tam jest marszałka - pokazał daleko, niemal za mgłą 380 ha. - Aha...
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?