Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martin Olejnik: - Najważniejsza jest drużyna

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Martin Olejnik. Jest Czechem, ma 37 lat. Na stałe mieszka we Frydku Mistku. Występował w ligach czeskiej i niemieckiej, od dwóch sezonów gra w polskiej. W naszym kraju poprzedni sezon spędził w Bogorii Grodzisk Mazowiecki, teraz jest zawodnikiem Gorzovii Romusa Gorzów Wlkp. Zaręczony ze swą rodaczką Lucije, z którą 10 lipca przyszłego roku weźmie ślub.
Martin Olejnik. Jest Czechem, ma 37 lat. Na stałe mieszka we Frydku Mistku. Występował w ligach czeskiej i niemieckiej, od dwóch sezonów gra w polskiej. W naszym kraju poprzedni sezon spędził w Bogorii Grodzisk Mazowiecki, teraz jest zawodnikiem Gorzovii Romusa Gorzów Wlkp. Zaręczony ze swą rodaczką Lucije, z którą 10 lipca przyszłego roku weźmie ślub. fot. Kazimierz Ligocki
- Jeśli awansujemy do finału razem z Bogorią, to rywale będą mieli 60, a my 40 procent szans na tytuł - mówi Martin Olejnik, czeski tenisista stołowy Gorzovii Romusa Gorzów Wlkp.

- W indywidualnym rankingu superligi plasujesz się po pierwszej rundzie na drugim miejscu. Jesteś zadowolony ze swych występów w Gorzowie?
- Zdecydowanie tak. W 14 pojedynkach przegrałem tylko raz, z Danielem Górakiem w naszej hali. Ten dorobek cieszy, ale jeszcze większą satysfakcję sprawia mi pozycja drużyny. Zajmujemy drugą lokatę, ze stratą zaledwie dwóch punktów do broniącej tytułu Bogorii. To zasługa nie tylko moja, ale też bardzo dobrze prezentujących się kolegów.

- Z tymi bardzo dobrze grającymi kolegami chyba trochę przesadzasz. Yu Tang poniósł w 13 grach aż pięć porażek, a Radosław Żabski wygrał tylko cztery spośród dziewięciu pojedynków...
- Takie wyliczenia mają sens w odniesieniu do indywidualnych turniejów. W lidze bezpieczniej jest operować procentową skutecznością gry, bo liczy się przede wszystkim wynik drużyny. A ten jest w naszym przypadku bardzo satysfakcjonujący. W ogólnym rankingu superligi prowadzi Bartosz Such, który poniósł dwie porażki. Ja zajmuję drugą lokatę, a niepokonany Górak dopiero trzecią. Ma to jakiś sens?!

- Tak czy inaczej, szybko wyrosłeś na lidera drużyny i przeskoczyłeś w rozstawieniach Gorzovii z drugiej na pierwszą pozycję...
- Tak wyszło, ale nie zmienia to podstawowej zasady: w każdym meczu staram się dawać z siebie sto procent i zdobywać dwa punkty. Często się to nie udaje, ale tylko dlatego, że triumfują także koledzy i kończymy spotkania przed moim drugim pojedynkiem. Nie mam nic przeciwko temu, by tak się działo do końca sezonu.

- Czujesz na sobie presję wyniku?
- Jak każdy zawodnik. Wcale nie jest powiedziane, że w niektórych spotkaniach nie wrócę na ,,dwójkę’’. Skład ustawiamy pod kątem konkretnych rywali i naszej aktualnej dyspozycji. Zawsze staramy się dobrać taką taktykę, by zwiększała szanse wygranej.

- Poprzedni sezon spędziłeś w Bogorii Grodzisk Mazowiecki, gdzie nie otrzymywałeś zbyt wielu szans na ligowe występy. Czy pewne miejsce w składzie Gorzovii wpłynęło na twoją wysoką formę?
- Oczywiście, że tak. Nie ma innej drogi do uzyskania wysokiej dyspozycji niż regularne występy i systematyczna rywalizacja z najlepszymi. Jak człowiek wie, kiedy i z kim będzie grał, to czuje się zupełnie inaczej. Zaczyna wierzyć w swoje umiejętności i przestaje myśleć, że w następnym spotkaniu znów może być tylko rezerwowym.

- Zadomowiłeś się już w Gorzowie?
- Czuję się tutaj naprawdę dobrze. Podoba mi się miasto, moje mieszkanie, okolica i ludzie, związani z tenisem stołowym. Mieszkam razem z narzeczoną Lucije. Szczerze mówiąc, w Gorzowie spędzam zdecydowanie więcej czasu niż w czeskim Frydku Mistku, gdzie mam swój drugi dom.

- Zamierzasz się związać z Gorzovią na dłużej?
- Jeśli pozwoli na to forma, a szefowie klubu będą ze mnie zadowoleni, to chętnie. Na razie wspólnie myślimy o tym, by jak najwyżej zakończyć bieżące rozgrywki. Pierwsza runda pokazała, że wspólnie z Bogorią dość znacznie górujemy nad pozostałymi zespołami. I prawdopodobnie znów zmierzymy się w finale play off o tytuł mistrzów Polski. Gdyby tak się stało, to rywale będą mieli 60, a my 40 procent szans na złote medale.

- Nie wierzysz w pokonanie swoich poprzednich partnerów?!
- Wiemy o sobie praktycznie wszystko, znamy swoje sposoby gry. Ale oni mają trochę mocniejszy, a przede wszystkim bardziej wyrównany skład. Z Górakiem przegrałem ostatnio w Gorzowie, choć wcześniej, w sierpniu, pokonałem go u siebie w Pradze. Kto wie, jak będzie w finale?... Nerwowo i ja, i moi koledzy na pewno się nie spalimy.

- Jakie jest twoje zdanie na temat nie przedłużenia przez Gorzovię kontraktu z Dariuszem Kiełbem? W poprzednim sezonie walnie przyczynił się do zdobycia przez twój obecny klub srebrnych medali...
- Nie do mnie należała ta decyzja, więc trudno mi ją komentować. Nie znam dobrze Darka, ale widzę, że w tym sezonie nie prezentuje rewelacyjnej formy.

- Gdzie spędzisz święta i sylwestra?
- U siebie w Czechach. Wyjechałem tam po ostatnim meczu w Rzeszowie. Do Gorzowa wrócę 3 stycznia, sześć dni przed inauguracją rewanżowej rundy. Trenuję i gram w turniejach Top 12 z moimi najlepszymi rodakami, więc formy na pewno nie zgubię. A może przy okazji popracuję na tytuł indywidualnego mistrza Czech? Mam już w kolekcji po trzy srebrne i brązowe medale, ale złota wciąż mi brakuje...

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska