Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martin Vaculik ze Stali Gorzów obchodzi urodziny! Słowak cele na ten sezon ma ambitne

Kamila Tyc
Martin Vaculik
Martin Vaculik Archiwum "GL"
Mimo, że początek sezonu w wykonaniu Martina Vaculika nie jest najlepszy z możliwych, to słowacki żużlowiec Moich Bermudów Stali Gorzów stawia sobie na ten rok bardzo ambitne cele. A w dniu jego urodzin nie pozostaje nam nic innego, jak tylko życzyć, by te zrealizował. Sto lat, Martin!

Początek sezonu

Jak co roku wstępem do nadchodzącego sezonu są sparingi, w czasie których zawodnicy mają szansę sprawdzić siebie oraz swoje motocykle, zanim rozpocznie się ta właściwa rywalizacja sportowa. W derbowym dwumeczu ze I-ligowym Stelmetem Falubazem Zielona Góra Vaculik stanowił jeden z mocniejszych filarów gorzowskiej drużyny. Zarówno na „Jancarzu”, jak również przy W69 Słowak prezentował naprawdę obiecującą formę, uzyskując najpierw dziewięć punktów w czterech biegach, a następnie dziesięć plus bonus. Za to podczas testmeczu z drużynowymi mistrzami Polski, jakim jest Betard Sparta Wrocław, „Vacul” zdobył osiem „oczek” w czterech startach.

Z drugiej strony, według gorzowianina, sparingi nie służą zdobywaniu punktów, tylko dają niepowtarzalną szansę na sprawdzenie sprzętu. A takiej okazji w zawodach PGE Ekstraligi nie ma. – Sparingi nie są po to, żeby zdobywać punkty, tylko żeby w każdym biegu próbować nowych ustawień, sprawdzać limit silnika. Robimy wtedy takie rzeczy, których podczas meczu ligowego byśmy nie zrobili, bo tam trzeba zdobywać punkty – odpowiedział słowacki zawodnik na jedno z pytań zadanych przez kibica w trakcie klubowego czatu, przeprowadzonego na oficjalnym fanpage`u Stali jeszcze przed tymi sparingami.

Z dobrej strony stalowiec pokazał się też w Toruniu na PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi im. Zenona Plecha. – Fajne wejście w zawody , potem już trochę zabrakło, chociaż ostatecznie awansowałem do półfinału, w którym spotkali się bardzo dobrzy zawodnicy i zabrakło trochę do finału. Ogólnie zawody na plus, bardzo dobra stawka i dobre przetarcie przed zawodami ligowymi – napisał na swojej stronie na Facebooku Vaculik, który w sześciu gonitwach zgromadził ośmiopunktowy dorobek.

Niestety, później nie było już tak wesoło. W trakcie mistrzostw Polski par klubowych, które odbyły się w Poznaniu, słowacki żużlowiec nie utrzymał tej dobrej dyspozycji, bo zakończył zmagania z wynikiem 3+1 w trzech wyścigach, a Stal Gorzów jako jeden z faworytów nie sięgnęła po medal mistrzostw kraju.

Opieka nad sprzętem

Czy wpływ na to miały problemy sprzętowe? Trudno powiedzieć, ale nawet jeśli, to istnieje nadzieja, że te były tylko przejściowe. Albowiem nad przygotowaniami sprzętu zawodnika bacznie czuwa jego team, który w tym roku jest czteroosobowy. A to dlatego, że dołączył do niego Bjarne Pedersen, duński żużlowiec, który przez wiele lat jeździł w polskiej lidze, osiągając w karierze niemałe sukcesy, jak drużynowe mistrzostwo świata. – Dołączył do nas Bjarne, z czego bardzo się cieszę. Zawsze chciałem mieć w swoim teamie kogoś, kto będzie mógł doradzać mi z perspektywy żużlowca, bo doświadczenie jest bardzo cenne, dlatego bardzo sobie cenię jego obecność – mówił Vaculik i zarazem dodawał, że kluczem do prawidłowych ustawień silnika jest... bycie z nim w stałym kontakcie. – Próbuję różnych silników, różnych przełożeń, bo cały czas pojawiają się jakieś nowinki, więc aby być na bieżąco, trzeba być ze sprzętem w codziennym kontakcie.

Cele na nowy sezon

Duża dbałość o sprzęt oraz jego ustawienia mają być kluczowym punktem do osiągnięcia sukcesów w tym roku. Zawodnik gorzowskiej Stali nie ukrywa, że jego priorytetem na nadchodzący sezon jest bycie mocnym punktem swojej drużyny. – Chciałbym jak najlepiej pojechać z drużyną w lidze, być jej mocnym punktem, tak aby wszyscy mogli na mnie liczyć. I zrobię co w mojej mocy, żeby pomóc drużynie – powiedział Słowak, który 5 kwietnia obchodzi 32 urodziny.

Dodatkowo zawodnik chciałby wykorzystać swój potencjał w Speedway Grand Prix. – I to w stu procentach. W poprzednich latach widziałem u siebie wiele błędów, które teraz chciałbym poprawić. Będę zadowolony, jeśli wykorzystam go w pełni, bo wtedy bez względu na wynik, będę mógł powiedzieć z czystym sumieniem, że zrobiłem wszystko co mogłem – dodał żużlowiec Staleczki.

Stalowa rodzina

Nie bez powodu bycie mocnym punktem drużyny jest dla Słowaka tak ważne, bowiem Vaculik jest kolejnym zawodnikiem żółto-niebieskich, który podkreśla to, że „stalowa rodzina” to nie tylko fraza. – Mamy całą drużyną bardzo dobry kontakt i jest on bardzo naturalny, mamy z chłopakami wiele wspólnego. Nasze rozmowy są różne, poważne i mniej poważne, dodatkowo z Szymonem i Bartkiem mamy dużo wspólnych tematów ojcowskich, bo wszyscy jesteśmy ojcami. Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny – tak 32-latek określił stosunki panujące w zespole z Gorzowa.

Początek przygody

Przypomnijmy, że Vaculik stał się częścią tej „stalowej rodziny” w 2017 r., jednak po dwóch latach zmienił barwy klubowe na te zielonogórskie. Ostatecznie w ubiegłym roku powrócił do gorzowskiej drużyny. Niewielu pewnie wie, że Martin Vaculik rozpoczął swoją przygodę z żużlem bardzo szybko, bo już w wieku 9 lat. Jego tata także był żużlowcem, jednak po jego narodzinach porzucił motocykl. – Pochodzę z Žarnovicy, która jest miastem żużlowym. Kiedy miałem 9 lat, był tam klub, który organizował raz w roku topową imprezę żużlową, czyli Złoty Kask. Te zawody to zawsze było dla mnie święto, chodziłem na nie z tatą i przeżywałem je przez cały rok – wspominał Słowak.

Jako mały chłopiec często bywał na stadionie w swoim mieście i jeżdżąc na rowerze, wcielał się w rolę żużlowca. Pasję do czarnego sportu zaszczepił w nim właśnie tata. W końcu więc mały Martin postanowił poprosić go o swój własny motocykl, aby mógł spróbować sił w tej dyscyplinie. – Powiedziałem któregoś dnia tacie, że skoro jestem w to tak wkręcony, chciałbym zacząć jeździć. No i tata kupił mi motocykl – kontynuował najlepszy żużlowiec na Słowacji.

Początkowo Vaculik trenował pod bacznym okiem swojego taty nie tylko na torze w Žarnovicy, ale również w Czechach i w Polsce. Kiedy skończył 15 lat, zdał licencję i zaczął jeździć w czeskich zawodach. – A jeden kolega z Czech miał znajomych w Krośnie. I powiedział im, że widzi we mnie potencjał. Przyjechałem więc na trening do Krosna w 2006 roku i już tam zostałem. Tak trafiłem do polskiego żużla – podsumował swoją historię zawodnik, którego idolem obok taty jest Tony Rickardsson. – Bez wątpienia żużlową pasję zaszczepił w Słowaku jego tata. Podczas odpowiadania na jedno z pytań, zadanych przez kibiców, Vaculik zdradził, kto jest jego największym idolem. – Moim pierwszym i największym idolem był mój tata. Jeśli chodzi jednak o znanych żużlowców to był i nadal jest nim Tony Rickardsson. Zawsze imponował mi swoim profesjonalizmem, podejście, tym jakim jest zawodnikiem, ogólnie całokształtem.

Po Krośnie był Rzeszów, Gdańsk, Toruń i wreszcie Gorzów. Ale jego największy indywidualny sukces na arenie międzynarodowej to mistrzostwo Europy z 2013 r. oraz pojedyncze, sporadyczne triumfy w cyklu GP na przestrzeni lat. Czy ten sezon będzie dla niego przełomowy? Z pewnością każdy z kibiców Stali jemu by tego życzył. Martin, jeszcze raz, sto lat!

Bartosz Zmarzlik i Sandra Grochowska

Bartosz Zmarzlik już po wakacjach. Zobacz, jak odpoczywał żu...

Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów świętuje urodziny! Tak zmie...

Dom i ogród Bartosza Zmarzlika

Tak mieszka mistrz Bartosz Zmarzlik. Zobaczcie jego dom i pr...

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska