Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie Wojtka są występy przed dużą publicznością

Alicja Kucharska
Wojciech Wojtaszek
Wojciech Wojtaszek Archiwum prywatne
Wojciech Wojtaszek - rozmowa o planach i marzeniach

Na początku kwietnia zaprezentowałeś swoje umiejętności wokalne podczas szkolnych targów pracy. Zachwyciłeś. Jak wygląda Twoja muzyczna przygoda?
Gatunek muzyczny, który prezentuję nie należy do komercyjnych. Gdy miałem dosłownie kilka lat zachwyciłem się utworami operowymi. Już wtedy w domowym zaciszu wychodziło mi całkiem nieźle. Choć muzyka klasyczna, czy poważna nie należy do popularnej, to i w takiej próbuję swoich sił, bo śpiewam barytonem. Lubię także poezję śpiewaną, piosenki musicalowe. Obecnie biorę udział w szkolnych projektach. Zasilam skład „Zespołu” działającego przy gimnazjum nr 1.

A szkoła muzyczna, praca nad wokalem?
Uczyłem się w jednej ze świebodzińskich szkół. I śpiewu i gry na klawiszach, jednak wtedy nie miałem takiego zapału. Mój nauczyciel śpiewu zwrócił uwagę na to, że mam predyspozycje do śpiewu klasycznego. Jednak wtedy naukę trzeba było przerwać, bo głos się zmieniał i w tym czasie nie należy ćwiczyć zbyt intensywnie. Wciąż jednak śpiewałem przy różnych okazjach. Miałem szczęście, bo trafiłem pod skrzydła wspaniałych nauczycieli opiekujących się „Zespołem” w gimnazjum nr 1. Gdy przez dwa lata chodziłem do szkoły w Niemczech, mogłem nadal być członkiem „Zespołu” i brać udział w jego przedsięwzięciach , a jednocześnie pod okiem kolegi muzyka stawiałem swoje dalsze muzyczne kroki. Brałem udział w ciekawych międzynarodowych projektach artystycznych polsko-niemieckich. Chcę się rozwijać w tym kierunku. Być może za pośrednictwem szkoły uda mi się pozyskać stypendium na moją dalszą edukację. Śpiew, to moja pasja, która miejmy nadzieję, wpłynie na to, co będę robił w przyszłości.

Opera, operetki, muzyka klasyczna. Nie jest to gatunek młodzieżowy. Na co dzień słuchasz takiej muzyki?
Lubię te gatunki, co nie oznacza, że tylko te. Inspiruję się legendami muzyki: Pink Floyd, Led Zeppelin, Frank Sinatra i wielu innych. Właściwie nie ma gatunku muzycznego, w którym nie znalazłbym czegoś ciekawego. Moi grający i śpiewający przyjaciele reprezentują tak różne style muzyczne, a wszystko jest bardzo ciekawe i inspirujące. Jednak gusta muzyczne to jedno, a możliwości wokalne to drugie. Choć nie ukrywam, że lubię wyzwania. Zaproponowano mi, bym podczas widowiska przygotowywanego przez uczniów naszej szkoły zaśpiewał utwór „Mamo” Violetty Villas. Mężczyzna śpiewający kobiecą piosenkę? Postaram się sprostać wyzwaniu i zaprezentować możliwie najlepiej.

Sam także zajmujesz się działalnością muzyczną, czego dowodem jest organizacja „Otwartej Sceny”.
Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia jest nasz przyjaciel, który organizował poprzednie odsłony „Otwartej sceny”. W tym roku przejęliśmy pałeczkę, bo uważamy, że dobrą tradycję należy kontynuować. Jeśli są osoby, które chcą prezentować swoje umiejętności, to należy im stwarzać takie możliwości. Ideą tego przedsięwzięcia jest umożliwienie prezentowania talentów – nie tylko muzycznych, ale szeroko rozumianych. Wyszło lepiej, niż się spodziewaliśmy. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie i opieka Świebodzińskiego Domu Kultury.

Kształcisz się w zawodzie technik hotelarstwa. Wiążesz z tym przyszłość?Technikum wybrałem dlatego, że stwarza różne możliwości pracy zawodowej: w hotelarstwie, w turystyce , a po maturze mogę studiować cokolwiek mi się zamarzy. Być może spróbuję związać swoją przyszłość z teatrem, zwłaszcza muzycznym. Wiem, że nie byłoby to łatwe, ale na pewno zawalczę o swoje marzenia. W najbliższym czasie planuję brać udział w konkursach muzycznych. Staram się też często występować. W szkole mogę liczyć na wsparcie, mam możliwość śpiewać przy różnych okazjach i jestem za to wdzięczny. Liczę, że może ktoś jeszcze mnie wesprze w tych działaniach. Jeśli mam okazję wejść na scenę, to nigdy nie odmawiam.

Muzyczne marzenia?
Jeszcze nie zdarzyło mi się wywalczyć pierwszego miejsca podczas przeglądu czy festiwalu, ale dla mnie największą nagrodą jest to, że po moim występie publiczność jest zachwycona, wzruszona, że wywołuję emocje. Czuję,że w ten sposób daję z siebie to, co najlepsze. Być może niszowy gatunek muzyczny nie pozwala mi wybić się wyżej, ale dla mnie najważniejsze to wejść na scenę, zaprezentować się i poruszyć odbiorców. Marzę, by wystąpić przed dużą publicznością, na deskach znanego teatru. To trudne w spełnieniu, ale nie niemożliwe. Jeśli ktoś zabiega o spełnienie marzeń, to w końcu je spełni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska