Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzyli o pracy strażaka

Aleksandra Łuczyńska 68 363 44 60 [email protected]
Sekcyjny Łukasz Magryn i ogniomistrz Krzysztof Pazdan służą w jednostce ratowniczo - gaśniczej w Lubsku.
Sekcyjny Łukasz Magryn i ogniomistrz Krzysztof Pazdan służą w jednostce ratowniczo - gaśniczej w Lubsku. fot. T. Krychowski
Aż dwóch strażaków z jednostki ratowniczo - gaśniczej w Lubsku startuje w naszym plebiscycie na strażaka roku. Krzysztof Pazdan i Łukasz Magryn opowiedzieli nam o swojej pracy. - Wszystkie akcje są ważne - zapewniają.

Krzysztof Pazdan to ogniomistrz, który w straży służy już od 12 lat, sam ma 38. Podobnie jak wielu innych, jako mały chłopiec marzył o takiej właśnie pracy. - U mnie marzenia stały się faktem - mówi strażak, który oprócz codziennej pracy w jednostce w Lubsku działa także w OSP w Jasieniu. - Lubię to, co robię. Nie ma dla mnie jakiejś szczególnej akcji, którą bym zapamiętał. Każde wydarzenie trzeba traktować inaczej, oddzielić jedno od drugiego. Zresztą, akcji nie dzieli się na ciekawe i nieciekawe. Wszystkie są tak samo ważne - zapewnia pan Krzysztof, który przez swoich kolegów i przełożonych jest ceniony za odwagę, ale też świetne kontakty z ludźmi i stałą gotowość do współpracy.

Łukasz Magryn ma 29 lat, strażakiem jest od sześciu, pełni funkcję sekcyjnego. Jak sam przyznaje, czas biegnie tak szybko, że nawet nie zauważył, że już tak długo pracuje w jednostce. Na początku rozmowy zaznacza, że nie czuje się żadnym bohaterem. Skromnie przyznaje, że praca w straży pożarnej od lat była dla niego prawdziwym marzeniem, a przede wszystkim wyzwaniem. - Już jako dziecko wiedziałem, że zostanę kiedyś strażakiem. Tak się stało i to było autentyczne spełnienie marzeń. Dziś nie żałuję tej decyzji, bo praca jest dla mnie czymś wspaniałym - zapewnia. - Przede wszystkim podoba mi się to, że mogę pomagać innym, to daje satysfakcję. Poza tym nie ma tu monotonii, każdego dnia dzieje się coś innego, nigdy jeden dzień nie jest podobny do drugiego. To jest trochę jak granie w totka, raz trafi się szóstkę a innym razem nic.

Największa akcja? Panu Łukaszowi trudno znaleźć taką w pamięci. - Każdy wyjazd jest inny, do każdej sprawy podchodzi się indywidualnie. Najmniej człowiek chciałby pamiętać o ludzkiej krzywdzie, dla mnie najgorsze są wypadki. Po prostu chce się o tym zapomnieć. Do najzabawniejszych i najciekawszych należą akcje ze zwierzętami. Kiedy trzeba za jakimś biegać, złapać. To wspomina się zawsze ze śmiechem - dodaje strażak z Lubska, który zapewnia, że najważniejsza jest dla niego współpraca z kolegami. - To cenię sobie najbardziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska