Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maszewo: Mamy tutaj swój prąd więc jesteśmy bezpieczni

Artur Matyszczyk 0 68 324 88 20 [email protected]
Stąd do większości kranów w wioskach płynie woda. - Dlatego właśnie przy stacji uruchomimy agregat - tłumaczy Zdzisław Miąsek.
Stąd do większości kranów w wioskach płynie woda. - Dlatego właśnie przy stacji uruchomimy agregat - tłumaczy Zdzisław Miąsek. fot. Bartłomiej Kudowicz
Agregat lada dzień ruszy w strategicznym miejscu. Gdy elektryk podłączy urządzenie, w wioskach już krany nie wyschną - nawet gdy w czasie klęski żywiołowej zabraknie prądu.

W Korczycowie kończy się budowa obiektu chroniącego agregat prądotwórczy. Urządzenie gmina dostała od wojewody.

Lada dzień pojawi się tutaj elektryk i podłączy co trzeba. Agregat właśnie wtedy po raz pierwszy zostanie uruchomiony. A wszystko na wypadek sytuacji kryzysowej.

Klęski się nie boją
- Dwa lata temu było najgorzej. Przez gminę przetoczyły się potężne huragany. Pojawiły się problemy z dostawą wody. Nauczeni złym doświadczeniem postanowiliśmy się zabezpieczyć na wypadek klęsk żywiołowych - tłumaczy przeznaczenie agregatu inspektor ds. budownictwa i zamówień publicznych w urzędzie gminy Zdzisław Miąsek.

Urządzenie pracuje na ropę. Osiąga moc do 40 kW. Specjalnie dla tej maszyny wytwarzającej prąd postawiono niewielki obiekt, którego budowa rozpoczęła się w lipcu. W pracach wzięli udział bezrobotni. Agregat będzie pracował w Korczycowie. To miejsce strategiczne.

W tej wsi bowiem znajduje się stacja uzdatniania wody. Obsługuje ona większość mieszkańców całej gminy. - To prawda, z Korczycowa trochę tych odbiorców jest - przytakuje inspektor Miąsek.

- W momencie, gdy uruchomimy agregat, klęski żywiołowe już nie będą nam straszne. Na wypadek dużej awarii, braku prądu, w dalszym ciągu będziemy mogli dostarczać wodę mieszkańcom. Krany nie wyschną. To bardzo ważne. Zresztą każda hydrofornia powinna mieć niezależne źródło prądu.

Gdy szalały wichury

Jak się dowiedzieliśmy ostateczne prace i rozruch agregatu nastąpi do 15 bm. Później co jakiś czas, systematycznie, specjaliści uruchomią urządzenie. - Przez dwa lata mojej kadencji raz zdarzyła się sytuacja, że już do jednej ze wsi planowałem dowóz wody. Gdy szalały wichury, wiatr zrywał dachy i zabrakło prądu. Nie było wesoło.

Wiadomo, że w sytuacjach awaryjnych ściąganie beczkowozów oznacza wchodzenie w dodatkowe koszty. Dzięki agregatowi jesteśmy bezpieczni - nie kryje zadowolenia wójt Dariusz Jarociński. - A z tą wariacką pogodą, jaka ostatnio panuje, to nigdy nic nie wiadomo...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska