Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maszyna uratowała górnikowi życie

Dorota Nyk
archiwum GL
Wczoraj w szpitalu w Lubinie przebywał górnik, którzy w środę został przysypany przez skały w kopalni Polkowice - Sieroszowice.

Jak podawaliśmy, wypadek wydarzył się w środę o godz. 11.58 w ZG Polkowice-Sieroszowice, w rejonie szybu SW-1, na głębokości 850 metrów doszło do obwału stropu.

Zostali przysypani dwaj pracownicy: 32-letni głogowianin nadgórnik oddziału G-41 oraz operator wozu do obrywki SWB, 42-letni mieszkaniec Legnicy.

W ciągu niecałej godziny do zasypanych górników dotarli ratownicy. O 13.08 na powierzchnię wydobyto głogowianina, miał obrażenia dolnych części ciała. Kilkanaście minut później ratownicy dotarli do uwięzionego w kabinie obrywarki 42-letniego operatora.

- Operatorowi nic się nie stało - powiedział nam rzecznik prasowy KGHM Polska Miedź Dariusz Wyborski. - Uratowała go kabina obrywarki. Wyszedł z niej o własnych siłach i na własnych nogach wyjechał na górę.

Specjalnie wzmocnione, nowej generacji kabiny maszyn pracujących pod ziemią, uratowały już przed obrażeniami niejednego górnika. Na początku października zeszłego roku opisywaliśmy przypadek 31-letniego operatora ładowarki z ZG Rudna, także głogowianina, któremu życie uratowała nowoczesna kabina kapsułowa.

Po zawale siedział w niej pod skałami przez osiem godzin 1.100 metrów pod ziemią. Dariusz Wyborski po tym wypadku powiedział nam, że kabiny kapsułowe nowej generacji są jeszcze bardziej wzmocnione i jeszcze bardziej odporne na uderzenia i wstrząsy, niż te, które pracowały do niedawna. Kabina ta działa tak, że w chwili wstrząsu odrywa się od maszyny.

W czasie tego zawału skał w środę, górnik siedział w innej maszynie - obrywarce skał. - Ta kabina jest tak wykonana, że ma wytrzymać upadek sześciu ton z wysokości jednego metra albo jednej tony z wysokości sześciu metrów - mówi Wyborski. - Takie dajemy zalecenia producentom tych maszyn.

Wyborski podkreślił, że w kopalniach KGHM dąży się do tego, by jak najwięcej prac prowadzonych pod ziemią było zautomatyzowanych, czyli wykonywanych przez człowieka pracującego w maszynie. W tej chwili jest to podstawowe dążenie do ograniczenia skutków zawałów skał pod ziemią.

- Chcemy żeby zautomatyzowanych zostało większość prac, łącznie z ładowaniem materiałów wybuchowych do otworów strzelniczych. Maszyny wykonują to już w każdej kopalni, ale jeszcze nie w każdej w stu procentach - mówi Wyborski.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska