Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Waligóra i jego przeprawa przez Tatry: „W momencie stworzenia Bóg poskładał mnie na trytytki”

Patrycja Seklecka
Patrycja Seklecka
Jakie emocje towarzyszyły podróżnikowi podczas marszu?
Jakie emocje towarzyszyły podróżnikowi podczas marszu? Karolina Krasińska (za zgodą)
Mateusz Waligóra, który pod koniec czerwca 2022 rozpoczął wyprawę każdą znakowaną trasą turystyczną Tatr, jest na finiszu podjętego przez siebie wyzwania. W ostatnich dniach tej wymagającej przeprawy udało nam się z nim porozmawiać i dowiedzieć się, jakie emocje towarzyszyły mu podczas marszu. Czy Polska już mu się znudziła, a Tatry są skomercjalizowane? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w naszym artykule.

Spis treści

Mateusz Waligóra, polski podróżnik, choć przemierzył w swoim życiu najdalsze zakątki kilku kontynentów, niedawno zaczął wędrować przez Polskę. Sprawcą całego zamieszania była pandemia i związane z nią ograniczenia - to właśnie wtedy Waligóra rozpoczął swoje nadwiślańskie spacery, które zaowocowały wyprawą „Szlak Wisły” polegającą na przejściu pieszo trasy od gór aż do Bałtyku, gdzie doprowadziła go królowa polskich rzek. Kilka miesięcy później zdecydował się na przejście 600 kilometrów polskim Wybrzeżem, a w trakcie swojej wyprawy rozmawiał z najróżniejszymi ludźmi starając się dowiedzieć, jaka przyszłość czeka Morze Bałtyckie. Tak powstał cykl „opowieści”, w tym przypadku - morskich. Pod koniec czerwca 2022 roku, zachęcony pięknem naszego kraju, wybrał się w kolejny marsz i postawił przed sobą nie lada wyzwanie - pokonać każdy znakowany szlak Tatr.

„Tatrzańskie Opowieści” są bezpośrednią kontynuacją „Szlaku Wisły”, a później „Morskich Opowieści”. W 2020 roku, kiedy rozpoczęła się pandemia COVID-19, zamiast zaplanowanej wyprawy pieszej przez pustynne centrum Australii wyruszyłem w pieszą podróż przez Polskę - właśnie wzdłuż Wisły. To było dla mnie coś bardzo ważnego. Dotychczas podróżowałem w miejsca raczej odludne, pozbawione wody, a tutaj nie dość, że to właśnie woda i najdłuższa polska rzeka - jak wielu o niej mówi: „jedna z ostatnich tak dużych i tak dzikich rzek w Europie” miała być moim przewodnikiem. Ponadto, na swojej drodze spotkałem naprawdę wielu ludzi… - powiedział Waligóra.

Skąd u podróżnika ta całkowita zmiana kierunku? W końcu Bałtyk i Tatry dzieli wiele kilometrów.

Przede wszystkim podróż wzdłuż Wisły pozwoliła mi zrozumieć, że konkretne miejsce, przez które maszeruję coraz bardziej traci na znaczeniu - liczy się sam akt wędrowania. Kiedy dotarłem do ujścia rzeki w Bałtyku wiedziałem już, że w kolejnym roku będę tę podróż kontynuował właśnie na polskim Wybrzeżu. W ubiegłym roku, w ramach „Morskich Opowieści” przeszedłem ponad 600 kilometrów, przyglądając się kondycji Bałtyku i dowiadując się, co Polacy myślą o tym morzu. Po zakończonej wyprawie byłem z kolei pewien, że na kolejną wyruszę w góry - nie wiedziałem jednak, że tak szybko i że będą to właśnie Tatry. Te wszystkie podróże są ze sobą nierozerwalnie związane, nie tylko ze względu na fakt, że poruszam się pieszo - w ich trakcie staram się przekazywać różne opowieści, stąd też ich nazwy. Rozmawiam z naukowcami i innymi ludźmi, którzy związali z tymi miejscami całe swoje życie. To właśnie historie przedstawione z ich punktu widzenia są najciekawsze - ja jestem tylko nośnikiem, a sam mój marsz tylko ich szkieletem. On jest ważny dla mnie, natomiast dla samego odbiorcy najważniejszy jest przekaz - przynajmniej chciałbym, żeby tak było. Wisła łączy morze i Tatry - przecież wszystkie potoki, które spływają z polskich Tatr wpływają do Dunajca, a ten do Wisły. Rzeka natomiast prowadzi te wody - i wszystkie emocje, które zostawiam w tych miejscach - aż do Bałtyku. Gdzieś we mnie tkwi przekonanie, że przemierzając polskie Wybrzeże, a nawet wędrując przez Tatry, tak naprawdę cały czas idę wzdłuż tej wyjątkowej rzeki - dodał.

Pojemne i wygodne plecaki doskonałe na każdą wycieczkę!

„W momencie stworzenia Bóg poskładał mnie na trytytki”

W tym czasie pokonał ponad 300 kilometrów znakowanych tras turystycznych.
W tym czasie pokonał ponad 300 kilometrów znakowanych tras turystycznych. Karolina Krasińska (za zgodą)

Trasa licząca ponad 300 kilometrów rozpoczęła się w Dolinie Chochołowskiej i prowadziła aż po Rysy. To spory wysiłek dla kogoś, kto 10 dni przed rozpoczęciem wyprawy wrócił z ekstremalnej wyprawy na Grenlandię, ale - musimy pamiętać, z jak doświadczonym wędrowcem mamy do czynienia. Co na ten temat mówi sam zainteresowany?

Wyruszając tutaj 10 dni po zakończeniu wyprawy przez Grenlandię oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że mój organizm jest mocno zmęczony. Z tego powodu na punkt wyjścia swojego marszu wybrałem Tatry Zachodnie, które są nieco łagodniejsze. Wiem, że wyeksploatowany organizm przestanie się regenerować - na szczęście moje doświadczenia sprawiają, że wyczuwam, w którym momencie trzeba powiedzieć „stop”, zwolnić i zrobić dzień przerwy. Czasami mam jednak wrażenie, że w momencie stworzenia Bóg poskładał mnie na trytytki… - zdradził nam podróżnik.

Tatry według Mateusza Waligóry: wygodne, niemęskoosobowe i... radioaktywne?

Zespół towarzyszący Mateuszowi Waligórze prężnie działa, by w mediach społecznościowych przybliżyć obserwatorom to, co nieznane. Pojawiające się tam fakty o Tatrach rzeczywiście są niesamowite. Czy według podróżnika da się zebrać te wszystkie określenia i opisać Tatry jednym słowem, zdaniem?

To właśnie jest fascynujące - nie ma jednego zdania, które mogłoby zdefiniować te góry. Tatry są absolutnie wyjątkowe nie tylko ze względu na swój wysokogórski charakter, ale także to, jaką historyczną rolę odegrały w dziejach naszego kraju. Ile pokoleń turystów i taterników ukształtowały wędrówki czy wspinaczki w tych górach? Użycie jakiegokolwiek zwrotu czy zdania, które miałoby stricte opisać Tatry byłoby dla nich krzywdzące. A nawiązując do pierwszej części pytania - rzeczywiście, jest ten Mateusz Waligóra, który wędruje wzdłuż Wisły, Bałtyku czy szlakami Tatr, natomiast na te wszystkie opowieści pracuje cały zespół bardzo zdolnych ludzi. Każdy specjalizuje się w swojej dziedzinie - w trakcie „Tatrzańskich Opowieści” współpracuję m.in. z Karoliną Krasińską, która tworzy wspaniałe fotografie, Damianem Oktamińskim odpowiedzialnym za materiały filmowe, Dariuszem Jaroniem - dziennikarzem, który rozmawiając ze wszystkimi napotkanymi naukowcami i ekspertami wspaniale wykonuje swoją pracę, zupełnie zresztą jak Piotr Tomza, dziennikarz i redaktor odpowiedzialny za spisywanie codziennych relacji. Chciałbym gorąco podziękować tym wszystkim tych osobom za ich zaangażowanie i udział w tym ważnym projekcie - odpowiada po chwili namysłu i dodaje - Każdego dnia, jako zespół „Tatrzańskich Opowieści” dowiadujemy się nowych rzeczy od ludzi, których spotykamy na szlaku. Są to m.in. naukowcy, ratownicy, autorzy książek czy strażnicy parku narodowego. Często to informacje, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Fascynują mnie i inspirują do tego, aby poznawać jeszcze intensywniej, więcej, bardziej.

Piękne i nieodkryte miejsca w Tatrach

Jakie emocje towarzyszyły podróżnikowi podczas marszu?
Jakie emocje towarzyszyły podróżnikowi podczas marszu? Karolina Krasińska (za zgodą)

Na pytanie „Co należy docenić w Tatrach" podróżnik odpowiada natychmiastowo - „absolutnie wszystko". Waligóra wspomina o całych pokoleniach ludzi wychowanych i odbywających pierwsze wspinaczki właśnie w tych górach, o tym, że były inspiracją dla wielu artystów, nie wspominając nawet o ich unikatowym w skali kraju wysokogórskim charakterze. W jednym z wpisów zamieszczonych na Facebooku członkowie wyprawy określili jednak Tatry jako „skomercjalizowane", z czym trudno się nie zgodzić. Czy istnieją tam jeszcze miejsca piękne, nieznane i łatwo dostępne?

Udało mi się odkryć na własny użytek miejsca piękne, w które zagląda nieco mniej turystów, ale jeśli będę je polecał to - może nie podzielą losu Morskiego Oka - ale być może więcej ludzi będzie nimi wędrować. (śmiech) Na pewno uważam, że Tatry Zachodnie są niedocenianą częścią Tatr. Zazwyczaj jak chcemy się komuś pochwalić wędrówką w tych górach wymieniamy Orlą Perć, wejście na Kościelec czy na Szpiglasowy Wierch. W Tatrach Zachodnich możemy odnaleźć spokój i ciszę - oczywiście, jeśli wyjdziemy wystarczająco wcześnie. W tym przypadku mogę polecić wędrówkę do Przełęczy Pyszniańskiej - powiedział.

Polska niczym Jukon, Patagonia i Syberia?

Mateusz Waligóra nie ukrywa tego, że najważniejsze jest dla niego samo wędrowanie, bo to nie destynacja decyduje o przeżyciu wspaniałych przygód, a spotkani po drodze ludzie. Wędrowiec przyznaje jednak, że przeprawa przez Tatry była dla niego szczególna. Jakie emocje mu towarzyszyły?

Towarzyszy mi ich cały szereg, bo moje wędrówki są bardzo emocjonalne. W trakcie każdej wyprawy prowadzone są dwie równoległe - ciała i duszy. Wędrówkę ciała można opisać w sposób bardzo wymierny, np. „Mateusz Waligóra przeszedł całe Tatry, pokonał tyle i tyle kilometrów” - no i mamy opisaną historię. Natomiast ta druga, duchowa, choć odbywa się w tym samym czasie, kiedy moje ciało przemierza Tatry, to dzieje się w mojej głowie - duch wędruje swobodnie po czasie i przestrzeni. Przeżywam tu pełne spektrum emocji: od rozpaczy, zmęczenia, strachu do wielkiej radości i ulgi. Czuję też ogromną satysfakcję, że mam możliwość przez te Tatry wędrować, dopisuje mi zdrowie, a jednocześnie wypracowane na przestrzeni lat umiejętności pozwalają opowiadać ciekawe historie. To wszystko sprawia, że ta wyprawa pod kątem emocjonalnym jest dla mnie czymś wyjątkowym - ujawnił.

Jakie są jego plany na przyszłe wyprawy? Wiemy już, że Mateusz Waligóra nie należy do mało wytrwałych - pokonał przecież m.in. pustynię Gobi, australijską Canning Stock Route czy boliwijskie solnisko Salar de Uyuni. Co ciekawe, nie zrezygnuje jednak z podejmowania wyzwań na terenie naszego kraju.

Polska absolutnie mi się nie znudziła. Pomimo tego, iż najbliższa wyprawa (pod koniec tego roku - przyp. red.), w którą wyruszę zakłada samotne dojście do bieguna południowego jestem przekonany, że nadal będę przemierzał Polskę. Pandemia i związana z nią wędrówka wzdłuż Wisły uświadomiła mi, że żyjemy w pięknym kraju, najbardziej niedocenianym być może przez nas samych. Polska może równać się z tak egzotycznymi i wabiącymi lokalizacjami jak Jukon, Patagonia czy Syberia. Możemy się tutaj doskonale bawić, uczyć i wyciągać z tych lekcji doświadczenia, które - tak jak w moim przypadku - mogą nasz sposób patrzenia na wędrówkę.

Dodaj firmę
Logo firmy Polska Organizacja Turystyczna
Warszawa, Chałubińskiego 8
Autopromocja
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mateusz Waligóra i jego przeprawa przez Tatry: „W momencie stworzenia Bóg poskładał mnie na trytytki” - Strona Podróży

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska