Sędzia Jerzy Mudryk od razu podkreślił, że jest to nietypowa sytuacja prawna. Precedens. Tutejszy sąd po raz pierwszy ma do czynienia z tzw. subsydiarnym aktem oskarżenia. Czyli zastępczym - w obliczu tego, że zajmująca się sprawą prokuratura w Żaganiu uznała, że nikt nie popełnił przestępstwa, a 17-letni sportowiec jest sam sobie winny. - Będę taką sprawą zajmował się po raz pierwszy - powiedział.
Nowe prawodawstwo
Matka chłopaka nie dała za wygraną. Jest w tej sprawie oskarżycielką - co dopiero od niedawna jest możliwe w polskim prawodawstwie. Oskarżyła dwóch mężczyzn, jej zdaniem odpowiedzialnych za organizację zawodów sportowych, na których wypadkowi uległ jej syn. Jeden z nich jest gospodarzem stadionu w Szprotawie, a drugi urzędnikiem w urzędzie miasta odpowiedzialnym za organizowanie imprez sportowych.
Feralne zawody lekkoatletyczne odbyły się 17 maja zeszłego roku na stadionie lekkoatletycznym w Szprotawie. Wtedy 17-letni zawodnik Piasta Głogów Wojciech Dybczyński uległ poważnemu wypadkowi. Przewróciła się na niego stara bramka stojąca na bocznym boisku.
Teraz matka oskarżyła dwóch mężczyzn o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i o to, że nie dopełnili obowiązku - czyli pozostawili na stadionie dwie metalowe bramki, które przewróciły się na jej syna, wywołując długotrwałą chorobę i realne zagrożenie jego życia.
Nie przyznają się
Daniel P. i Mirosław N. nie przyznali się do winy w trakcie pierwszej rozprawy, która odbyła się już przed głogowskim sądem. Odmówili też składania jakichkolwiek wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Natomiast ich obrońca ocenił, że akt oskarżenia jest chybiony, gdyż te osoby w żaden sposób nie są odpowiedzialne za tragedię, do której doszło półtora roku temu. Sąd będzie kontynuował proces w styczniu.
- Nie będziemy się domagali wielkiej kary, z pewnością w zawieszeniu, oraz grzywny i drobnego zadośćuczynienia - zapowiedział adwokat oskarżycielki Jerzy Bartkowiak. Nie zaprzecza, że w przyszłości przed sądem cywilnym będą się domagali odszkodowania od organizatora zawodów, czyli urzędu miasta w Szprotawie. Rodzice już stracili fortunę na leczenie, a przed chłopakiem są kolejne operacje.
Według adwokata ten proces jest bardzo podobny do rozgrywającego się przed głogowskim sądem przed dziesięciu laty. Wtedy na stadionie w Głogowie zginął 10-latek, na którego przewróciła się metalowa bramka. Ten sam sędzia Jerzy Mudryk uznał wtedy winnymi i skazał trzech pracowników firmy zajmującej się obiektami sportowymi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?