Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mąż - policjant z Torunia zgotował swojej żonie piekło

(MO)
Ślubne zdjęcie, to jedna z nielicznych pamiątek, jakie nadal przechowuje pani Ewa. Chce zacząć układać swoje życie od nowa.
Ślubne zdjęcie, to jedna z nielicznych pamiątek, jakie nadal przechowuje pani Ewa. Chce zacząć układać swoje życie od nowa. Grzegorz Olkowski
Mąż - policjant zgotował swojej żonie piekło. Po jego śmierci pani Ewa wciąż ma duże problemy. Sąd zdecydował, że kobieta ma zapłacić nieślubnemu synowi swego męża 20 tysięcy złotych!

- Gdyby nie rodzice i dobrzy ludzie, którzy potrafią mi np. po cichu podarować pomidory i ogórki, nie miałabym z czego żyć. Nieraz chciałam już ze sobą skończyć. Żyję, bo nie chcę dokładać cierpienia bliskim - mówi pani Ewa.

Kobieta mieszka w skromnym mieszkaniu w tak zwanym „policyjnym” wieżowcu. Potoczna nazwa ma swoje uzasadnienie. Budynek wybudowała milicja, a później dopiero przejęła Młodzieżowa Spółdzielnia Mieszkaniowa. Nadal wśród lokatorów wieżowca nie brakuje osób związanych ze służbami mundurowymi czy emerytowanych pracowników dawnego Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych.

Mieszkanie małżonkowie Adam i Ewa dostali tutaj w 1991 roku. On był policjantem (wcześniej milicjantem), ona pracowała różnie: w handlu, gastronomii.

- Książeczkę mieszkaniową, którą córce założyliśmy i na którą wpłacaliśmy pieniądze, ona musiała przepisać na męża. Taki był wymóg, bo to był wieżowiec policyjny. Policja dała też swój wkład, który jednak spłacała Ewa - objaśnia pan Henryk, 80-letni ojciec torunianki.

Z mieszkaniem, samochodem, dobrą pracą, wsparciem rodziny życie małżeństwu mogło się naprawdę dobrze układać. Niestety, wszystko niszczył alkohol...

Pani Ewa latami była przez męża bita, szarpana, wyzywana, upokarzana. Wspomnienie tamtych dni i nocy - pełnych agresji i strachu - ciągle wraca.

- Bił i wyzywał strasznie. Choć w wieżowcu mieszkało wielu mundurowych (nawet sam komendant jednego z komisariatów), znikąd nie było dla mnie pomocy. Nieraz bywało, że w nocy uciekałam w samej koszuli nocnej i boso do przyjaciółki, aż na ulicę Mickiewicza - wspomina pani Ewa.

Następstwem koszmaru, jak stwierdził lekarz neurolog - jest padaczka skroniowa, na którą cierpi dziś pani Ewa.

- Nie doczekaliśmy wspólnych dzieci. Dwukrotnie byłam w ciąży, ale mąż tak mnie bił i kopał, że poroniłam... - zawiesza głos kobieta.

Czytaj również: Włocławianin aresztowany za znęcanie się nad dzieckiem! [wideo]

W 2008 roku Ewa i Adam byli już w separacji. Takiej papierowej, bo w praktyce wciąż mieszkali pod jednym dachem. Dzień przed sprawą rozwodową mąż zmarł. Nagle, najprawdopodobniej wskutek wstrzyknięcia sobie zbyt dużej dawki insuliny. - Trudno do końca orzec, bo sekcja wykazała, że narządy wewnętrzne miał zniszczone niczym schorowany staruszek. To przez wieloletni alkoholizm - dodaje pan Henryk.

Po śmierci męża pani Ewa miała nadzieję, że zacznie nowy rozdział w życiu. Spokojny, bo tego dotąd jej najbardziej brakowało. Dość szybko okazało się jednak, że żadna ulga jej nie czeka...

Jakiś czas po pogrzebie objawił się M. - nieślubny syn męża pani Ewy. Mężczyzna, który dotąd nie mial kontaktów z rodzicem i z którego istnienia pani Ewa nie zdawała sobie sprawy.

M. i jego matka od początku sprawę stawiali jasno: chcieli należnej synowi schedy po ojcu. Zaczęły się sądowe batalie, na które pani Ewa nie miała pieniędzy. Reprezentowali ją adwokaci z urzędu.

Po ciągnących się latami sprawach stanęło na tym, że pani Ewa ma spłacić M. kwotą 20 tysięcy złotych. Wysokość tej sumy sąd ustalił badając, jaki wkład w mieszkanie wniósł zmarły policjant, a jaki pani Ewa. (Wcześniej M. zrzekł się spółdzielczego prawa do mieszkania w wieżowcu, bo nie zamierzał w nim zamieszkiwać).

Dziś 58-letnia wdowa, cierpiąca na padaczkę skroniową, żyje tylko z 640 złotych renty socjalnej oraz pomocy swoich rodziców.

- Renta rodzinna mi się nie należy, bo męża zwolniono dyscyplinarnie. Chorobowa też nie, bo przez ostatnie dziesięć lat nie przepracowałam ciągiem pięciu. Dodatek mieszkaniowy też się nie należy, bo... już nie pamiętam. Wszędzie słyszę, że nic mi się nie należy - kończy ze łzami torunianka.

***
Sprawdź prognozę pogody - kujawsko-pomorskie

(źródło: TVN Meteo/x-news)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mąż - policjant z Torunia zgotował swojej żonie piekło - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska