Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mąż w wojsku, rodzina cierpi

Dagmara Dobosz
Pani Joanna martwi się, że zbliżają się zimowe wydatki. Nie starcza jej nawet na codzienne potrzeby
Pani Joanna martwi się, że zbliżają się zimowe wydatki. Nie starcza jej nawet na codzienne potrzeby fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Mój półtoraroczny synek zrywa się w nocy i woła tatę, a ja nie potrafię mu wytłumaczyć, dlaczego wojsko zabrało mu ojca - mówi załamana Czytelniczka, która stara się o wcześniejsze zwolnienie męża ze służby.

Joanna Tomkowicz z Lasocina od prawie dwóch miesięcy boryka się z każdym dniem. 8 sierpnia br. jej mąż Roman, jedyny żywiciel rodziny, został powołany do zasadniczej służby wojskowej. Pani Joanna została sama z półtorarocznym synkiem Adrianem. I z opłatami, które co miesiąc trzeba uregulować.

- Jestem już wyczerpana - mówi z płaczem kobieta. - Brakuje mi pieniędzy na podstawowe artykuły dla dziecka, na kaszki, pieluchy, mleko i środki go pielęgnacji. Zbliża się zima, nie mam funduszy na opał, na ubrania zimowe i buciki dla maluszka.

Wojsko dopłaca, ale...

Dwa tygodnie przed poborem męża do wojska pani Joanna straciła pracę. Obecnie przebywa na zasiłku dla bezrobotnych i dostaje co miesiąc niewiele ponad 400 zł. Do tego wojsko dopłaca niecałe 500 złotych. Jednak to nie wystarcza na utrzymanie rodziny.

- Spłacam kredyt w wysokości 410 złotych. Niestety nie można go zawiesić, już dowiadywałam się w tej sprawie. Do tego dochodzą opłaty domowe. Zostaje ok. 150 złotych na miesięczne utrzymanie mnie i mojego dziecka. To stanowczo za mało - wylicza J. Tomkowicz.

Pan Roman zarabiał 1.500 zł, więc dochody rodziny znacznie zmalały od kiedy przebywa w wojsku. - Gdy mąż przedstawił w Wojskowej Komisji Uzupełnień akty ślubu i narodzin dziecka powiedziano mu, że bez względu na sytuację musi odbyć służbę - powiedziała kobieta.

Słanie pism nie skutkuje

Pani Joanna nie poddaje się w walce o utrzymanie swojej rodziny. Wysłała dwa listy do ministra obrony narodowej - na razie bez odpowiedzi. Zwróciła się do jednostek w Grudziądzu, gdzie pan Roman rozpoczął służbę oraz w Wędrzynie, gdzie aktualnie przebywa.

Dowództwo z Międzyrzecza poinformowało panią Joannę, że nic w sprawie wcześniejszego zwolnienia jej męża nie da się zrobić. Może to uczynić tylko minister obrony narodowej.

- Nie wiem, co będzie dalej. Mąż też przejmuje się tą sytuacją. Martwię się o niego, ma problemy z kręgosłupem i rwę kulszową. Chorował na nadciśnienie. Żyjemy w ciągłym stresie - mówi nasza Czytelniczka. A co na to wszystko wojsko?

- Zgodnie z rozporządzeniem ministra obrony narodowej, wymagana jest decyzja wójta, burmistrza lub prezydenta miasta ustalająca konieczność sprawowania przez żołnierza bezpośredniej opieki nad rodziną - wyjaśnia Artur Pinkowski, oficer sekcji prasowej 11 Pułku Lubuskiej Kawalerii Pancernej. - Wniosek razem z tą decyzją i udokumentowaniem ważnych powodów, dla których żołnierz ubiega się o wcześniejsze zwolnienie, musi złożyć w swojej jednostce. Jednak nie każdy żołnierz mający żonę i dziecko zostanie zwolniony, muszą być szczególne powody. Taki wniosek od pana Tomkowicza jak do tej pory nie wpłynął do jednostki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska