Joanna Tomkowicz z Lasocina od prawie dwóch miesięcy boryka się z każdym dniem. 8 sierpnia br. jej mąż Roman, jedyny żywiciel rodziny, został powołany do zasadniczej służby wojskowej. Pani Joanna została sama z półtorarocznym synkiem Adrianem. I z opłatami, które co miesiąc trzeba uregulować.
- Jestem już wyczerpana - mówi z płaczem kobieta. - Brakuje mi pieniędzy na podstawowe artykuły dla dziecka, na kaszki, pieluchy, mleko i środki go pielęgnacji. Zbliża się zima, nie mam funduszy na opał, na ubrania zimowe i buciki dla maluszka.
Wojsko dopłaca, ale...
Dwa tygodnie przed poborem męża do wojska pani Joanna straciła pracę. Obecnie przebywa na zasiłku dla bezrobotnych i dostaje co miesiąc niewiele ponad 400 zł. Do tego wojsko dopłaca niecałe 500 złotych. Jednak to nie wystarcza na utrzymanie rodziny.
- Spłacam kredyt w wysokości 410 złotych. Niestety nie można go zawiesić, już dowiadywałam się w tej sprawie. Do tego dochodzą opłaty domowe. Zostaje ok. 150 złotych na miesięczne utrzymanie mnie i mojego dziecka. To stanowczo za mało - wylicza J. Tomkowicz.
Pan Roman zarabiał 1.500 zł, więc dochody rodziny znacznie zmalały od kiedy przebywa w wojsku. - Gdy mąż przedstawił w Wojskowej Komisji Uzupełnień akty ślubu i narodzin dziecka powiedziano mu, że bez względu na sytuację musi odbyć służbę - powiedziała kobieta.
Słanie pism nie skutkuje
Pani Joanna nie poddaje się w walce o utrzymanie swojej rodziny. Wysłała dwa listy do ministra obrony narodowej - na razie bez odpowiedzi. Zwróciła się do jednostek w Grudziądzu, gdzie pan Roman rozpoczął służbę oraz w Wędrzynie, gdzie aktualnie przebywa.
Dowództwo z Międzyrzecza poinformowało panią Joannę, że nic w sprawie wcześniejszego zwolnienia jej męża nie da się zrobić. Może to uczynić tylko minister obrony narodowej.
- Nie wiem, co będzie dalej. Mąż też przejmuje się tą sytuacją. Martwię się o niego, ma problemy z kręgosłupem i rwę kulszową. Chorował na nadciśnienie. Żyjemy w ciągłym stresie - mówi nasza Czytelniczka. A co na to wszystko wojsko?
- Zgodnie z rozporządzeniem ministra obrony narodowej, wymagana jest decyzja wójta, burmistrza lub prezydenta miasta ustalająca konieczność sprawowania przez żołnierza bezpośredniej opieki nad rodziną - wyjaśnia Artur Pinkowski, oficer sekcji prasowej 11 Pułku Lubuskiej Kawalerii Pancernej. - Wniosek razem z tą decyzją i udokumentowaniem ważnych powodów, dla których żołnierz ubiega się o wcześniejsze zwolnienie, musi złożyć w swojej jednostce. Jednak nie każdy żołnierz mający żonę i dziecko zostanie zwolniony, muszą być szczególne powody. Taki wniosek od pana Tomkowicza jak do tej pory nie wpłynął do jednostki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?