- Marzę o tym, by znowu mojej drużynie zrobić zdjęcie na podium. Taki mamy cel i doskonale wiem, że tego oczekują od nas władze związku i kibice - powiedział przed rozpoczynającymi się w piątek mistrzostwami Europy włoski szkoleniowiec polskiej reprezentacji. W takim samym tonie wypowiadają się zawodnicy, którzy po nieudanych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie i odpadnięciu w fazie grupowej Ligi Światowej, chcą pokazać, że nadal stać ich na walkę z najlepszymi.
- Oczywiście musimy wziąć pod uwagę każdy scenariusz, nawet taki, w którym od razu odpadniemy z turnieju. Zwłaszcza, jeśli spojrzymy, jak ostatnio wychodziły nam turnieje, ale ja w nas wierzę. Wiem, że jesteśmy w stanie powalczyć. Patrzymy w kierunku Kopenhagi - zaznaczył środkowy Piotr Nowakowski.
Stawka jest od pierwszych spotkań bardzo duża, bo tylko zwycięzcy czterech grup zapewnią sobie bezpośredni awans do ćwierćfinałów. Zespoły z drugich i trzecich lokat zmierzą się w barażach. A te są nieprzewidywalne. Polacy w kolejnym etapie trafią na rywali z grupy D, w której występują Rosjanie, Niemcy, Bułgarzy i Czesi. Z dwoma pierwszymi drużynami "biało-czerwoni" zmierzyli się ostatnio w Memoriale Huberta Wagnera. Ze "Sborną" przegrali 1:3, z Niemcami wygrali 3:0.
- Mistrzostwa to całkiem inna historia i mecze towarzyskie nie będą miały wówczas znaczenia - zaznaczył Anastasi. Kadra Polaków wydaje się być optymalna, choć Włoch podjął parę kontrowersyjnych decyzji. W trakcie przygotowań zrezygnował z atakującego Zbigniewa Bartmana, doświadczonych libero Krzysztofa Ignaczaka i środkowego Grzegorza Kosoka, a z gry w narodowych barwach na razie zrezygnował rozgrywający Paweł Zagumny.
- Wszystkie decyzje mają podłoże sportowe. Nie rezygnowałem z nikogo, kto jest w odpowiednio wysokiej dyspozycji. Zawsze muszę kogoś wybrać, nie mogę zabrać wszystkich. Tym razem trafiło na tych zawodników - podkreślił Anastasi.
Faworytem ME są Rosjanie - zwycięzcy tegorocznej Ligi Światowej i mistrzowie olimpijscy. Wśród kandydatów do medali wymieniani przez ekspertów są również Bułgarzy, Włosi i broniący tytułu Serbowie. Ci ostatni zagrają już bez legendarnego Ivana Miljkovica.
Mistrzostwa rozpoczną się w piątek w dwóch miastach duńskich (Odense i Herning) oraz dwóch polskich (Gdańsk i Gdynia). Polacy wszystkie spotkania rozegrają w położonej na granicy Gdańska i Sopotu Ergo Arenie. W tym obiekcie powalczą też w ewentualnym barażu o awans do czołowej ósemki bądź ćwierćfinale. Od półfinałów impreza będzie rozgrywana już tylko w Kopenhadze. Finał został zaplanowany na 29 września. Po raz pierwszy odbędzie się na stadionie piłkarskim - Parken. Na tym samym obiekcie co roku odbywa się żużlowy turniej Grand Prix Danii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?