Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecenas Jerzy Synowiec: Mandatami ludzi się nie powstrzyma

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Jerzy Synowiec to najbardziej znany gorzowski adwokat.
Jerzy Synowiec to najbardziej znany gorzowski adwokat. Jarosław Miłkowski
Najpierw wystawienie mandatu, a później dochodzenie niewinności w sądzie? To tak jak byśmy kazali odbywać człowiekowi trzy lata za kradzieże samochodu, a dopiero potem zrobili mu proces - mówi gorzowski mecenas Jerzy Synowiec.

Wiosną radził pan Czytelnikom, by nie przyjmowali mandatów „koronawirusowych”. Teraz, rząd chce, by nie można było odmówić przyjęcia mandatu. Dalej pan by radził: „Nie przyjmujcie!”?
Jeśli będzie taka ustawa - niezależnie od tego, czy będzie ona zgodna z prawem czy nie - to nie będzie już możliwości, by nie przyjąć mandatu. Owszem, można go fizycznie nie wziąć do ręki, ale mandat i tak będzie obowiązywał, będzie on wykonalny i będzie można ludziom zabierać pieniądze. Sprzeciw człowieka nic tu nie będzie znaczył. On jedynie będzie mógł się odwołać do sądu, żeby tę sprawę wyjaśnić. To jest odwrócenie dotychczasowej sytuacji. To już nie prokuratura, policja czy inne służby mają wykazać winę, tylko człowiek będzie musiał udowadniać niewinność. To bardzo niekomfortowa sytuacja dla obywatela. Ktoś, kto ewidentnie nie czuje się winien, będzie musiał uiścić mandat, a dopiero później walczyć w sądzie.

Mocno krytykowany jest zapis: „W razie odmowy odbioru mandatu lub odmowy albo niemożności pokwitowania odbioru mandatu przez ukaranego, funkcjonariusz sporządza wzmiankę; wówczas mandat uznaje się za odebrany”.
To jest niekonstytucyjny zapis i nie wiadomo, czy on się ostanie i przejdzie przez weryfikację przez Senat i ewentualnie Trybunał Konstytucyjny. On jest, jaki jest, ale nie wiadomo, czy go zaakceptuje.

Dlaczego jest niekonstytucyjny?
Zgodnie z duchem zapisów konstytucyjnych, obywatela zawsze uważa się za niewinnego, póki jego wina nie zostanie udowodniona. Tutaj sytuacja jest odwrócona. To tak jak byśmy kazali odbywać człowiekowi karę trzech lat więzienia za kradzieże samochodu, a dopiero potem zrobili mu proces sprawdzający, czy on jest winien.

Po co wprowadza się tę zmianę?
Tu na pewno nie chodzi o odciążenie sądów, bo sprawy mandatowe to jedynie około 1 proc. wszystkich spraw. Dla szybkości postępowania nie ma więc to żadnego znaczenia. Tu chodzi o to, aby obywatel bał się protestować na ulicach, bo jak wyjdzie na ulicę, to „winien, nie winien - posiedzieć powinien”, jak mówią więźniowie. Chodzi o zastraszenie.

A nie będzie tak, że jeśli ludzie, którzy dostaną mandaty, pójdą do sądu, to sądy mogą zostać sparaliżowane tym rodzajem spraw?
Oczywiście, tych spraw może być więcej. Uzasadnienie do wprowadzenia takiego postępowania jest bardzo pokrętne, bo uczciwego - że chodzi o zastraszenie społeczeństwa - projektodawcy nie mogą przedstawić.

Jak miałaby wyglądać walka przed sądem o anulowanie mandatu? Trzeba będzie wynająć prawnika?
Można napisać, że składa się sprzeciw przeciwko mandatowi, przytoczyć argumenty, powołać świadków. Większość ludzi nie będzie umiała tego zrobić, więc będzie musiała pójść do prawnika, ponieść koszty. Każde z rozwiązań - przyjęcie mandatu lub pójście do sądu - będzie więc dla obywatela niekorzystne.

Ile osób ukaranych mandatem może walczyć w sądzie?
Dziś odwołuje się jeden na dziesięciu ukaranych mandatem. Gdy jednak będzie masowe wręczanie mandatów, to być może będzie odwoływać się co drugi, albo jeszcze większa grupa. Liczba spraw może wzrosnąć kilkakrotnie.

Czyli może skończyć się tym, że po zalaniu sądów sprawami mandatowymi ten czy inny rząd z tego pomysłu się wycofa?
Musi się wycofać! Postępowanie mandatowe nawet w drobnej sprawie, to właściwie jest normalna sprawa karna. Ciężar gatunkowy nie jest wysoki, ale trzeba będzie powołać świadków, biegłych, itd. Może się okazać, że sądy będą miały dziesiątki, setki takich spraw, które pochłoną dużo czasu i energii.

Jeśli ktoś zostanie ukarany mandatem, będzie musiał go zapłacić, by walczyć w sądzie czy też pójście do sądu wstrzyma konieczność zapłaty?
Nie wiem, jak to zostanie rozwiązane. Warunek zapłacenia mandatu, by skierować sprawę do sądu, to już w ogóle byłby absurdalny. Może być też tak, że jeśli ktoś nie zapłaci, to komornik i tak ściągnie z emerytury, renty czy poborów.

Jest jakaś górna granica kwoty mandatu?
To wszystko zależy od zapisu w ustawie. Normalnie to jest 500 zł za wykroczenia drogowe, ale „ustawa antycovidowa” przewiduje wielotysięczne mandaty. Dziś wielu przedsiębiorców zapowiada łamanie tej ustawy i otwieranie swoich lokali, więc sprawa mandatów może dotyczyć dziesiątek tysięcy osób.

To może skończyć się kolejnymi protestami ulicznymi...
Bardzo możliwe. Sam widzę, jak ludziom ciężko się żyje. Desperacja ludzi jest nieobliczalna. Mandatami się ich nie powstrzyma.

WIDEO: Wiceminister sprawiedliwości o poselskim projekcie ws. mandatów: Nie ogranicza prawa obywatela do sądu, lecz wręcz je rozszerza

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska