Dramaturgia porównywalna z klasycznymi horrorami, zwroty akcji nie mniej emocjonujące niż w filmach sensacyjnych i palpitacja serca po sam koniec. Takiej dawki emocji, jak ta, którą trzykrotnie zaserwowały kibicom zawodniczki obydwu naszych zespołów, fani o słabszych nerwach mogli nie wytrzymać.
- Wszystkie trzy spotkania były reklamą koszykówki. Jeżeli takich meczów będzie w naszej ekstraklasie więcej to możemy być spokojni o przyszłość żeńskiego basketu w Polsce - uważa Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS, a także reprezentacji Polski.
Ostatecznie emocjonująca i zacięta rywalizacja zakończyła się zwycięstwem akademiczek 3:0. Co o tym zdecydowało?
- Zabrakło nam dwóch rzeczy - siły pod koszami oraz zdrowia. Wynik każdego meczu rozstrzygał się w ostatniej kwarcie, kiedy nie mieliśmy już powietrza w płucach, by skutecznie powstrzymywać mocniejszy kadrowo i równiejszy zespół z Gorzowa - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz, szkoleniowiec CCC Polkowice.
Trudno podważyć takie twierdzenie, bo nękane kontuzjami dziewczyny z Polkowic grały praktycznie siódemką zawodniczek, a jedyną przeciwwagą dla środkowych z Gorzowa była Amisha Carter, która typowym centrem przecież nie jest. Amerykance należą się słowa wielkiego uznania, bo chwil wytchnienia niemal nie miała, a mimo to, dopóki starczało jej sił potrafiła wygrywać walkę o zbiórki z silniejszymi rywalkami. Zresztą tezę Koziorowicza potwierdza także jego kolega po fachu z ławki AZS-u.
- Wszystkie zwycięstwa wyrwaliśmy w końcówkach, po części dzięki szczęściu, a także dzięki zdrowiu - mówił na pomeczowej konferencji prasowej w Polkowicach trener Maciejewski.
Realna ocena potencjałów obydwu zespołów zmusza do wysnucia wniosku, że AZS jest drużyną bardziej zbilansowaną, kompletną i gdyby polkowiczankom udało się awansować do wielkiego finału to byłaby to mimo wszystko niespodzianka. Teraz nasze zespoły czeka ostatni rozdział rywalizacji w bieżącym sezonie. Akademiczki powalczą o złoto, a polkowiczanki o brąz. Moim zdaniem gorzowianki będą faworytem finałowej batalii niezależnie od tego, kto stanie im na drodze. Ich siła jest na tyle duża, że pozwala realnie myśleć o tym, by marzenie o złocie przekuć w rzeczywistość i utrzymać progresję wyników. AZS dysponuje wielką siłą zarówno pod koszem, jak i na obwodzie.
Ma charyzmatyczną rozgrywającą, która nie boi się podejmować niekonwencjonalnych decyzji i wspaniałą publiczność, która sprawi, że hala w Gorzowie, podczas meczów finałowych oderwie się od ziemi. W rywalizacji o brązowe medale polkowiczanki faworytkami nie będą, bo zarówno Lotos, jak i Energa, podobnie jak AZS mają szerszy skład. To jednak może nie mieć znaczenia, o ile CCC zagra z determinacją i poświęceniem równymi tym z meczów z Gorzowem. A akurat o to możemy być spokojni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?