Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Melioracja: chłopy, trzeba się skrzyknąć

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Józef Czuliński pokazał nam swoje pole ziemniaków. Niemal wszystkie były zgniłe. A rowy wokół, z wyjątkiem rowu koło jego pola, zarośnięte trawą.
Józef Czuliński pokazał nam swoje pole ziemniaków. Niemal wszystkie były zgniłe. A rowy wokół, z wyjątkiem rowu koło jego pola, zarośnięte trawą. Mariusz Kapała
Woda zalała pola rolnikom znad Odry. - Pomorsko, Brody, Bródki, Nietkowice, to są tereny depresyjne, jeśli długo pada deszcz, jeśli nieczyszczone rowy melioracyjne nie przyjmują wody, to zalewa ona pola rolników - tłumaczy Wasylkowski.

Przeczytaj też: Sejmik poświęcony rolnictwu

Zbigniew Wasylkowski z Pomorska pracuje w gminie Czerwieńsk. O sobie mówi, że jest chłoporobotnikiem i sprawa zalanych pół tak mocno go nie dotyka. Gorzej mają prawdziwi rolnicy. Zadzwonił do "GL" w ich imieniu. - Mój sąsiad, Kulpiński, żyje z uprawy warzyw. Większość jego upraw zgniła.

Wasylkowski złości się, że odziedziczyliśmy po Niemcach dobre systemy wodne, ale je zaniedbaliśmy. Sugeruje też, że w gminie wiele inwestycji zrobiono w ostatnim czasie kosztem wsi. W Sulechowie powstał basen, stadion, był remont zamku i zboru. A co na wioskach? Pan Zbigniew proponuje spotkanie z rolnikami. Umawiamy się u Jana Kulpińskiego w Pomorsku.

- W tym roku tak nas zalało, że na niektórych polach 70 do 80 proc. upraw jest pogniłych - wylicza Józef Czuliński. - Jak biorę do ręki łęcinę ziemniaków, to wszystko niżej jest zgniłe. - To samo dotyczy zboża, kapusty, buraków... - dorzuca Zygmunt Zalewski.

Dlaczego woda nie spływa z pól? Dlaczego rowy melioracyjne tzw. szczegółowe są zarośnięte, a system melioracyjny nie odprowadza wody? Rolnicy są zgodni: bo rowy od lat nie były czyszczone.

- Ludzie się przyzwyczaili, że gmina przysyła pracowników interwencyjnych do czyszczenia rowów, a jak ich brakuje to już nikt nic nie zrobi - wskazuje Zdzisław Golomski, kierownik sulechowskiego inspektoratu w Lubuskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Niech rolnicy wezmą się za czyszczenie rowów na polach. To należy do ich obowiązków, tak mówi prawo wodne: drenarka i utrzymania rowów szczegółowych spoczywa na właścicielu gruntu.

- Co mi da, że wytnę 100 m chaszczy wzdłuż rowu przy moim polu, jeśli kawałek dalej nie zrobi tego sąsiad? - replikuje J. Czuliński. - To musi być wspólna praca.

Burmistrz pomoże

W tym momencie panowie dochodzą do wniosku, że trzeba coś zmienić wspólną pracą. Po prostu należałoby powołać spółkę wodną. A dlaczego dotąd nie powstała? Z. Golomski podpowiada, że spółki są dobrowolnym zrzeszeniem rolników, inicjatywa zatem należy do nich. W gminie była spółka, ale się rozwiązała w latach 1997-98. Potwierdzają to nasi rozmówcy. - Ludzie nie chcieli płacić składek - mówią.

- Chcemy znowu spółki, ale nie ma inicjatora - uważa Czuliński. - Gmina nam nie chce pomóc, podpowiedzieć, w ogóle wsią się bardzo mało zajmuje. A my prości ludzie. Tu nawet sołtys jest kobietą, nie zna się na sprawach chłopskich.

Golomski tłumaczy, że zarząd melioracji jest od głównych cieków. Właśnie w okolicy, na Kanale Pomorskim, jego pracownicy wzięli się za usuwanie tamy bobrowej i drzewa rzuconego na kanał przez wichurę. Ale gdyby powstała spółka wodna to może liczyć na dotację do działalności od wojewody w wysokości do 30 proc. swego budżetu. Podstawą są jednak składki rolników.

Jedną z nielicznych, wzorcowych wręcz spółek wodnych jest Gminna Spółka Wodna w Babimoście. W ostatnich dniach czerwca świętowała 20-lecie.

- U nas też kiedyś chciano rozwiązać spółkę, ktoś powiedział, że to "komunistyczny" twór - opowiada Sylwester Błoch, odpowiedzialny w babimojskim ratuszu za meliorację. - Wtedy zapytałem, a jak rozwiążecie spółkę, to kto wam będzie czyścił rowy? Same się oczyszczą? Na szczęście ludzie nie poszli za takim głosem i spółka działa.

- Samorząd robił co mógł w przeszłości na rzecz melioracji, ale to były działania "ekstra", takie bonusy realizowane rękami interwencyjnych. Tak naprawdę rolnicy sami powinni pilnować rowów - tłumaczy Tytus Fokszan, rzecznik burmistrza. Od razu dodaje, że władza nie odpycha problemu. - Jeśli jest potrzeba zainicjowania zebrania założycielskiego spółki, spotkania w sali wiejskiej, to nie ma problemu. Pan burmistrz Rakowski na pewno w nim będzie uczestniczył.

Dobry przykład z Babimostu

Gminna Spółka Wodna w Babimoście zrzesza 307 członków, w tym spoza gminy 44 członków posiadających w jej granicach zmeliorowane użytki rolne. W zeszłym roku budżet spółki zamknął się kwotą 59.323 zł, z uwzględnieniem dotacji wojewody. Składka uchwalona przez walne zgromadzenie GSW wynosi 73 zł za 1 ha (zmeliorowany). Rolnicy mogą je wpłacać u sołtysa swojej miejscowości, w kasie urzędu miejskiego, bądź w banku na konto GSW. Średnio rocznie jest konserwowanych do 20 km rowów.

Spółka może liczyć na wsparcie gminy, która na konserwację urządzeń melioracyjnych przeznaczyła 24 tys. zł. Ponadto samorząd pokrywa koszty materiałów biurowych spółki, korespondencję. Jest też pracownik urzędu miejskiego mający w obowiązkach sprawy melioracji i urządzeń wodnych.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska