Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metallica, nowa płyta „Hardwired... To Self-Destruct”. Recenzja nowej płyty. [POSŁUCHAJ ONLINE]

Redakcja
Metallica nowa płyta „Hardwired... To Self-Destruct”. Recenzja
Metallica nowa płyta „Hardwired... To Self-Destruct”. Recenzja metallica.com
Metallica, nowa płyta „Hardwired... To Self-Destruct”. Metallica ma 35 lat i ze trzy pokolenia fanów. Uwaga - w związku z tym dwie recenzje nowego albumu „Hardwired... To Self-Destruct”. Taki pomysł, by pogodzić jakoś wszystkich. Granica umowna: wiek 40+ i poniżej czterdziestki. Nie zgadzajcie się, proszę bardzo. Piszcie poniżej albo na Twitterze.

Metallica nowa płyta „Hardwired... To Self-Destruct”. Recenzja razy dwa. Dla starych i młodych.

Metallica Recenzja „Hardwired... To Self-Destruct” dla starców powyżej 40 lat.

Dla Was Metallica to „Master of Puppets”, „Ride…”, a dla niektórych wręcz tylko „Kill ‘em All”. Oczywiście łapie się też „…Justice”, ale wciąż jęczycie, że nie ma basu, albo źle brzmi. Z czarnej płyty natomiast „Sad but True” i „Wherever I May Roam"” – wiadomo - ale przy reszcie kręcenie nosem. Wiem, jak jest.

Główna wiadomość dla Was – to nie jest taka Metallica, jak kiedyś, nie mogła być, coś się dawno skończyło, świat się zmienił, myśmy się zestarzeli i James nie ma na twarzy trądziku młodzieńczego tylko bruzdy od Jacka Danielsa. To generalnie nie jest w ogóle thrash.

Owszem, w tytułowym numerze, otwierającym płytę „Hardwired... To Self-Destruct”, znajdziemy to, co lubimy. Jest dobry, szybki riff, numer jest dość krótki, kopie i jest w porządku. Świetny dobry riff znajdziemy też na „Moth Into Flame”. Tam gdzie James wrzeszczy „Light it up!” jest wręcz pięknie, niestety potem wchodzi refrenik jak z Bon Jovi i czar pryska.

Oczywiście mamy też „Spit Out The Bone” – bardzo dobry. Jakbyśmy się przenieśli w czasie do jeansów rurek i podrabianych białych butów marki „Reabook”. Tam słychać „Metal Militia” lub wręcz „Whiplash” (niektórzy odnajdą coś z "One"). Gdy niedawno Lars opowiadał w „Rolling Stone", że przy tej płycie gdzieś tam są ślady „Kill ‘em All” – to chyba właśnie tutaj.

Większość numerów na „Hardwired…” jest za długich i rozpoczyna się od bezsensownie długich przygrywek. Ale – powiecie – przecież „…Justice” też miała pokręcone numery i było tam pięćset riffów jeden po drugim. Owszem. Tam jednak coś się działo – odpowiem enigmatycznie. Tutaj po prostu takt po takcie na początku to samo, jest to dość irytujące. Duża część tych kawałków powinna zaczynać się gdzieś od jednej trzeciej – byłyby lepsze.

No dobrze, nie ma szybkości, nie licząc dwóch numerów i kilku riffów w kolejnych trzech. To może jest ciężko. Co? Marzy mam się drugie „Sad But True”? Posłuchajcie „Murder one”. Gdyby Rick Rubin nagrywał to tak jak dwadzieścia lat temu, dodał dołów i jeszcze zwolnił, mielibyśmy coś na kształt drugiego, uwspółcześnionego „Sad But True”. Generalnie jest nieźle.
I tu właśnie przy okazji „Murder...” trzeba dodać ważną, moim zdaniem, uwagę – Kirk Hammett. Wielki Kirk Hammett. Otóż Kirk Hammett robi na tej płycie różnicę. Wrócił w wielkiej formie. Posłuchajcie solówki z „Murder” gdzieś w okolicach 4’20. Czy to nie klimat „To Live Is To Die” z „…Justice” – gdzieś tak z 3’25? Kirk brzmi bardzo dobrze. Ostrzej, drapieżniej, jest w tym wiele z „…Justice”, jednocześnie dorzuca sporo do swojego repertuaru stałych zagrywek.

Przyznajmy, było sporo narzekania na „Death Magnetic”. Moim zdaniem – niepotrzebnych. Ale było. Przy słuchaniu tej nowej płyty można zatęsknić do riffów w stylu „Judas Kiss” czy „Broken, Beat and Scarred”. Świetny „My Apocalypse” odnajdziecie za to właśnie w kawałku tytułowym oraz „Spit Out The Bone”. Aha – i podarujcie sobie „ManUNkind”. Mnie się nie podoba, ewentualnie druga część znośna.

No dobrze, kochani, co tam jeszcze z nawiązań do najlepszych czasów? Posłuchajcie „Confusion”. Znów za długa rozpędówka, ale potem – uwaga – potem przenosimy się do 1988 roku i słuchamy riffu z „Eye of The Beholder”. Świetne, to jest Metallica. Warto też zatrzymać się na „Dream No More”. Powiem Wam, że to na początku jest… Ozzy pełną gębą. Jest ciężko i brudno. Nie, no oczywiście, nie ma tam thrashu – jest dobry ciężki hard rock niczym z najlepszych lat dekady 70. A tam, gdzie James ryczy „You turn to stone” jest dobrze, ciężko, niczym na „The Thing that should not be”. W porządku, trochę przesadziłem. Ale to niezły utwór. Zwróćcie uwagę na 4’16 – może skojarzycie tę pauzę z przesławną ciszą z „Sad But True”, ewentualnie z doskonałym momentem na „The House Jack Built”.

Posłuchaj nowej płyty grupy Metallica "Hardwired... To Self-Destruct"

Jeśli macie 40+, to teledyski do numerów was specjalnie nie grzeją, ani ziębią, choć Lemmy w „Murder One” na pewno Was wzruszy, a wstająca z łóżka dziewczyna w „Halo On Fire – rozczuli. Lecz trzeba widzieć, że taka akcja to jednak duża sprawa – klip do dokładnie każdego numeru i myk na strony internetowe zaprzyjaźnionych redakcji (w Europe m.in. „Bild” czy „Le Parisien”). Młodsi docenią.

Czy to słaba płyta? Dla psychofanów Metalliki w wieku 40+ nie ma słabych płyt, to jasne. Są tylko gorsze od „Master…” albo „…Justice”. Ta jednak – uwaga – jest trochę gorsza od „Death Magnetic” i jednak nie tym, czego spodziewałem się po świetnej, moim zdaniem, epce „Beyond Magnetic”. Czekałem na thrash, dostałem hard rock, jeśli w ogóle jeszcze obowiązują takie klasyfikacje. Podsumowując – warto.

Metallica Recenzja „Hardwired… To Self-Destruct” dla młodych, 40-, poniżej czterdziestki

To teraz do młodych. Gdy mowa o teledyskach, to na pewno docenicie „Murder One”, może nawet „Am I Savage” albo „Here Comes Revenge”. Ale muzyka, muzyka, najważniejsza. Dla Was Metallica to bardziej „Load”. Czarną oczywiście znacie, jak wszyscy, no i rzecz jasna słuchaliście „Death Magnetic”, choć osiem lat temu część z Was chodziła jeszcze do klas 1-3.

Na „Load” i „Reload” wiesza się psy – bardzo niesłusznie, moim zdaniem. Są tam utwory wybitne i nie wyprę się tego, nawet jeśli po raz setny mnie utopią w szklance wody. Wybitne, jak na tamte czasy. Ktoś się nie zgadza? Posłuchajcie, do diaska, „2x4” albo wspomnianego już „The House Jack Built”, posłuchajcie „Bleeding Me” czy riffu z „King Nothing”. Nawet „Reload” ma perły, choć mało. Ale „The Memory Remains” to pomnik.

Gdy słucha się „Harwired… To Self-Destruct”, odnajduje się sporo z brzmienia tych dwóch płyt. Podobnie zresztą, jak słychać riff z „Death Magnetic”. I trochę można zatęsknić za połową lat 90. Jeśli lubicie te zaśpiewy Jamesa, to z pewnością docenicie kawałek „Halo On Fire”, gdzie Hetfield pokazuje, że serio nauczył się śpiewać. Jeśli zastanawiacie się, o czym ja tu, do cholery, dyrdymalę, to zapytajcie starszego brata. Niech wam opowie, jak James śpiewał na żywo w 1991 roku pierwsze razy „Nothing Else Matters”… Dziś potrafi śpiewać. Wam, młodym, może to się podobać. (Nawiasem mówiąc – czuję tu potencjał na covery taneczne. Już to widzę - w dyskotekach na wschodzie Polski, z bitem z kompa i żeńskim wysokim głosem – niczym „The Unforgiven” kiedyś”.)

Ale poważnie: to jest dobra płyta, choć będziecie rozeźleni z powodu długości numerów. Z pewnością odniesie komercyjny sukces. Nie sądzę jednak, że większość z tych utworów trafi na setlisty koncertowe. Gdybyście chcieli dowiedzieć się, jaki numer może pogodzić Was ze starą ekipą psychofanów Metalliki, tych 40+ - to myślę, że może to być „Am I Savage”. Jest tam i dobry riff, i totalnie skopany (w poczuciu starych) fragment, który jednak Wam może się podobać. Krótko mówiąc: to właśnie ten numer puśćcie starszemu bratu i się dogadacie.

PS Ten podział wiekowy… Wiem, przecież już nawet moje dzieci powinny przy takim rozróżnieniu zaliczać się do 40+, bo kochają starą Metallikę. Ale w ten sposób mogłem napisać więcej. Kupujcie „Harwired…”. To dobra płyta, bo jest produkcją największego zespołu metalowego wszech czasów.

Marek Twaróg
TWITTER: @MarekTwarog

Czytaj również:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Metallica, nowa płyta „Hardwired... To Self-Destruct”. Recenzja nowej płyty. [POSŁUCHAJ ONLINE] - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska