Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna żyje w spalonym mieszkaniu w bloku. Warunki są dramatyczne [ZDJĘCIA]

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
15 marca spaliło się mieszkanie na os. Pomorskim 3. Od tamtej pory mieszkający tam Edward Wekwert żyje wśród zwęglonych pozostałości swojego dawnego domu. Dramat mężczyzny rozpoczął się jednak o wiele wcześniej… – U pana Edwarda działo się dużo złego. Miał wyłamane drzwi, nie mógł zapanować nad tym, coś dzieje w jego własnym domu. Nie miał prądu i gazu, ale i tak odwiedzali go podejrzani ludzi, aby pić na miejscu alkohol. Któregoś razu pan Edward przybiegł do mnie z krzykiem, że to bandyci, że chcą mu zrobić krzywdę. Nie umiał sobie z nimi poradzić. To była tykająca bomba - twierdzi Damian Szonda, który mieszka piętro wyżej.Wedle relacji sąsiadów nieznajomi często odwiedzali mieszkanie. Trwały tam imprezy, które zakłócały życie na os. Pomorskim 3. Usłyszeliśmy wersję, z której wynika, że na miejsce ściągnął ich młody człowiek, który przez pewien czas wynajmował tam kąt do życia. Mieszkańcy podejrzewają, że obcy mieli wyczuć słabość mężczyzny i wykorzystywać jego nieporadność życiową. Być może sam brał z nimi udział w imprezach. Edward Wekwert jest świadom swoich błędów. Nie ukrywa, że to jego własne złe życiowe decyzje doprowadziły go do ruiny. Załamany mężczyzna czeka teraz wśród zgliszczy na zasądzoną eksmisję, ale nie wiadomo, kiedy ona nastąpi. Chciałby, aby jak najszybciej doszła do skutku, bowiem być może wtedy dostanie chociaż jakiś jeden normalny pokój. 63-latek liczy, że jeszcze kiedyś uda mu się normalnie żyć! Więcej na ten temat przeczytają Państwo w papierowym sobotnio-niedzielnym wydaniu Gazety Lubuskiej. Do pożaru doszło 15 marca:materiał Czytelnika
15 marca spaliło się mieszkanie na os. Pomorskim 3. Od tamtej pory mieszkający tam Edward Wekwert żyje wśród zwęglonych pozostałości swojego dawnego domu. Dramat mężczyzny rozpoczął się jednak o wiele wcześniej… – U pana Edwarda działo się dużo złego. Miał wyłamane drzwi, nie mógł zapanować nad tym, coś dzieje w jego własnym domu. Nie miał prądu i gazu, ale i tak odwiedzali go podejrzani ludzi, aby pić na miejscu alkohol. Któregoś razu pan Edward przybiegł do mnie z krzykiem, że to bandyci, że chcą mu zrobić krzywdę. Nie umiał sobie z nimi poradzić. To była tykająca bomba - twierdzi Damian Szonda, który mieszka piętro wyżej.Wedle relacji sąsiadów nieznajomi często odwiedzali mieszkanie. Trwały tam imprezy, które zakłócały życie na os. Pomorskim 3. Usłyszeliśmy wersję, z której wynika, że na miejsce ściągnął ich młody człowiek, który przez pewien czas wynajmował tam kąt do życia. Mieszkańcy podejrzewają, że obcy mieli wyczuć słabość mężczyzny i wykorzystywać jego nieporadność życiową. Być może sam brał z nimi udział w imprezach. Edward Wekwert jest świadom swoich błędów. Nie ukrywa, że to jego własne złe życiowe decyzje doprowadziły go do ruiny. Załamany mężczyzna czeka teraz wśród zgliszczy na zasądzoną eksmisję, ale nie wiadomo, kiedy ona nastąpi. Chciałby, aby jak najszybciej doszła do skutku, bowiem być może wtedy dostanie chociaż jakiś jeden normalny pokój. 63-latek liczy, że jeszcze kiedyś uda mu się normalnie żyć! Więcej na ten temat przeczytają Państwo w papierowym sobotnio-niedzielnym wydaniu Gazety Lubuskiej. Do pożaru doszło 15 marca:materiał Czytelnika Maciej Dobrowolski
15 marca spaliło się mieszkanie na os. Pomorskim 3. Od tamtej pory mieszkający tam Edward Wekwert żyje wśród zwęglonych pozostałości swojego dawnego domu. Dramat mężczyzny rozpoczął się jednak o wiele wcześniej…

15 marca spaliło się mieszkanie na os. Pomorskim 3. Od tamtej pory mieszkający tam Edward Wekwert żyje wśród zwęglonych pozostałości swojego dawnego domu. Dramat mężczyzny rozpoczął się jednak o wiele wcześniej…

– U pana Edwarda działo się dużo złego. Miał wyłamane drzwi, nie mógł zapanować nad tym, coś dzieje w jego własnym domu. Nie miał prądu i gazu, ale i tak odwiedzali go podejrzani ludzi, aby pić na miejscu alkohol. Któregoś razu pan Edward przybiegł do mnie z krzykiem, że to bandyci, że chcą mu zrobić krzywdę. Nie umiał sobie z nimi poradzić. To była tykająca bomba - twierdzi Damian Szonda, który mieszka piętro wyżej.

Wedle relacji sąsiadów nieznajomi często odwiedzali mieszkanie. Trwały tam imprezy, które zakłócały życie na os. Pomorskim 3. Usłyszeliśmy wersję, z której wynika, że na miejsce ściągnął ich młody człowiek, który przez pewien czas wynajmował tam kąt do życia. Mieszkańcy podejrzewają, że obcy mieli wyczuć słabość mężczyzny i wykorzystywać jego nieporadność życiową. Być może sam brał z nimi udział w imprezach.

Edward Wekwert jest świadom swoich błędów. Nie ukrywa, że to jego własne złe życiowe decyzje doprowadziły go do ruiny. Chciałby jednak, aby ktoś mu pomógł.

Do pożaru doszło 15 marca:

materiał Czytelnika

Więcej na ten temat przeczytają Państwo w papierowym sobotnio-niedzielnym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska