Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała na imię Wiktoria...

Krzysztof Fedorowicz Piotr Jędzura
Droga na cmentarz nie jest prosta. Żeby tam dojść, najpierw w śmierć trzeba uwierzyć. Śmierć niewinnego dziecka.
Droga na cmentarz nie jest prosta. Żeby tam dojść, najpierw w śmierć trzeba uwierzyć. Śmierć niewinnego dziecka. Ryszard Porawski
Środowe przedpołudnie w Brzeźnicy jest wietrzne. Chmury piętrzą się na niebie.

Jedziemy pod dom Rafała i Eryki i nadal nie wierzymy w to, co się stało. Zresztą, w Brzeźnicy nikt nie może uwierzyć, że ojciec zabił córkę...

Wieś poprzecinana strumieniami, wysokimi łąkami i lasami, z zagrodami położonymi daleko od siebie, przypominała bliski sercu krajobraz. Dlatego po wojnie górale z dalekiej i pięknej Bukowiny postanowili ją zasiedlić.

Tymczasem teraz trawy i drzewa są szare i matowe, szarpana silnym wiatrem zieleń ciemna albo bladozielona. Zaś sama wieś - posępna. Jakby wisiał nad nią jakiś cień.

Rafał pochodził z Zielonej Góry. Zamieszkali w domu jej rodziców. Kryta eternitem chata stoi na uboczu. Z podwórka widać strzelistą wieżę barokowego kościoła, malowaną ciepłymi kolorami, a od północy - za drogą i polem - las. Gdzie w niedzielne popołudnie popełnił samobójstwo morderca własnej córki.

.

- Taki młody chłop był... Zakochał się, i to przez nią... Stało się... Tragedia! Widać nie chciał dziecka zostawić... Nie chciał się rozstać. Ona go załatwiła. To w tym lasku się powiesił. Coś zaszło. W sobotni wieczór, dzień przed tragedią nawet policja była - wspomina sąsiad.

Czy jednak oskarżenia nie są pochopne i niesprawiedliwe?

Miała na imię Wiktoria... Mieszkańcom wsi czas przeszły z trudem przechodzi przez gardło. Może dlatego mówią z takim trudem. A może słowa więzną w gardle, bo nie pasują do nieszczęścia?

15-letni Daniel: - Była spokojna. Bawiliśmy się często. Graliśmy w piłkę. Będzie nam jej brakowało... Już brakuje... Nie mogę w to uwierzyć, że jej ojciec dopuścił się czegoś takiego... O nim zresztą nie mogę niczego złego powiedzieć. Przychodził do nas, rozmawiał z rodziną. Znał się na komputerach...

Na oknie - kuchni? pokoju stołowego? pokoju Wiktorii? - siedzi piękny jasnorudy kot, jakby czekał, aż któryś z domowników wpuści go do środka. Ale dom jest pusty. Eryka pewnie długo nie będzie w stanie tutaj zajrzeć.

Na podwórku miejsce, które przypomina piaskownicę: ogrodzony deskami kawałek placu, a w środku miseczki, plastikowy pojazd, jakaś chochla...

- Nic nie zapowiadało tragedii - mówi strażak, który w niedzielne popołudnie próbował ratować pchniętą nożem dziewczynkę. - Trudno to pojąć. Rafał był może odrobinę zamkniętym w sobie człowiekiem. W kółko tylko praca, dom, dziecko, praca, dom, dziecko. I na pewno był normalny. Zwykle miły. Uśmiechnięty. Nigdy nie był napity. Dlatego to taki znak zapytania.

- Eryka wiosną zaczęła pracować w Holandii. Ale przyjeżdżała co dwa tygodnie - dodaje mężczyzna, który mieszka może sto, może dwieście metrów od miejsca tragedii.

W środę od rana ludzie szykują się na pogrzeb. Ubrani odświętnie, zachodzą jeszcze do znajomych albo rodziny. Droga na cmentarz nie jest prosta. Żeby tam dojść, najpierw w śmierć trzeba uwierzyć. Śmierć niewinnego dziecka.

- Może chłop się załamał? - zastanawia się mężczyzna w średnim wieku. - Ona wyjechała za pieniędzmi, a jemu został dom na głowie i nie dźwignął tematu... Przyszedł kryzys i... W szkole ani w domu mężczyzn nie uczą opieki nad domem. Zawsze to ON wyjeżdżał za chlebem, a ONA zostawała z dziećmi... Teraz sytuacja się zmienia, kobiety biorą na siebie obowiązki, które wcześniej należały do mężów. Powinno być tak jak jest w Ameryce: sprzedajemy mieszkanie i dopiero wtedy wyjeżdżamy za pracą do sąsiedniego stanu...

- Ja uważam, że wyjazdy zagraniczne to lep na rozłąkę, nawet na rozwód - stwierdza ksiądz proboszcz Jan Ciesielski. - Człowieka nie znałem. Jednak nie rozumiem tego, co ludzie mówią. Że był taki dobry.

Janina Kubiak: - Nigdy nic takiego nie zdarzyło się u nas. Ale co się kocha, to się nieraz do grobu zabiera. Może nie chciał, aby dziecko poniewierało się od cioci do cioci...

Kobieta zastanawia się chwilę i dodaje: - Ale mógł pochopnie uczynić... Raz pokazywali w telewizji, jak żona męża nożem kuchennym dźgnęła, a potem żałowała... No i musiał być mściwy! Wysłał do grobu siebie, dziecko i chałupę chciał spalić.

10-letnia Justyna jest wnuczką pani Janiny, a o młodszej koleżance mówi z drżeniem w głosie: - Była kiedyś u mnie. Grzeczna była. To straszne... Taka fajna była!

Mieszkańcami Brzeźnicy targają sprzeczności: dobry był, a jednak zrobił coś strasznego. Jak to pogodzić?

Rafał pracował w firmie Stelmet w Jeleniowie. W niedzielę kończył o 14.00. - Akurat go zmieniałem - opowiada Sławomir Kubiak. - Później, gdy dotarło do mnie, co się stało, przeżyłem szok...

Kubiak wspomina kolegę jako cichego i spokojnego człowieka: - Ale tego dnia był jakiś przygnębiony. Zresztą zawsze chodził smutny, zamyślony. Zamknięty w sobie... Psychika ludzka jest niezbadana... Czasem wystarczy załamanie nerwowe.
Przed domem rodziny Eryki stoi kilka samochodów. Na balkonie mężczyźni ubrani w czarne garnitury. Jest dwunasta. Do pogrzebu została godzina. Niespokojny wiatr targa drzewami.

Krewni przeżywają ten trudny czas we własnym gronie. Przed dom jednak wyszedł jeden z mężczyzn. - Chcę sprostować kilka informacji, które ukazały się w prasie - mówi, prosząc o anonimowość, i wylicza: - W niedzielę nie było żadnej sprzeczki. Ta miała miejsce w sobotę. Po niej Eryka z Wiktorią przyszły do nas i zostały na noc. Zaś już w niedzielę nie strażacy, ale właśnie ja znalazłem dziewczynkę. I karetka nie przyjechała natychmiast...

Czy Wiktoria była przytomna?

- Nie... Była reanimowana przeze mnie i strażaków od 16.15 do 17.30.
Czy można zrozumieć to, co zrobił Rafał?

- Nic by tego nie usprawiedliwiło. Nawet gdyby Eryka go nie chciała. Nic! Nie jestem w stanie teraz o tym mówić... Może za dwa lub trzy lata...

Podobno kiedyś Rafał pracował jako scenograf w zielonogórskim teatrze. Jednak pracownicy lubuskiej sceny nie chcą o nim rozmawiać.

Piotr Szymoński był jednym z trzech strażaków, którzy ratowali Wiktorię: - Po 16.00 zauważyłem dym nad domem Rafała i szybko pobiegłem tam z kolegami. Paliły się kołdry na strychu. Szybko poradziliśmy sobie z ogniem... Piętro niżej dziewczynka leżała na łóżku. Spod koszulki płynęła krew. Ranę zaciskałem ręką. Dziecko jakby charczało... Lekarz powiedział potem, że miała przebite płuco i krwotok wewnętrzny.

Potem policja z psami szukała Rafała. Funkcjonariuszom towarzyszyli strażacy. - Znaleźliśmy go w lesie, pięćset metrów od domu - dodaje Szymoński. - Wisiał na drzewie. Długo mocowałem się ze stalową linką. Dziś jestem zdania, że Rafał musiał zaplanować wszystko wcześniej, może w pracy.

Trwa policyjne śledztwo. - Dziewczynce został zadany cios nożem w klatkę piersiową - informuje Agata Sałatka, rzeczniczka prasowa lubuskiej policji. - Wszystko wskazuje na to, że sprawcą był ojciec. Robimy badania krwi, by sprawdzić, czy nie był pod wpływem alkoholu, przesłuchujemy świadków, by ustalić dokładny przebieg zdarzenia i poznać motywy.

- Rafał był wpatrzony w Wiktorię jak w lustro - mówi z przejęciem Bernadeta Szumińska, kierowniczka ośrodka pomocy społecznej. - Nigdy nie pozwoliłby na to, by ktoś zrobił jej krzywdę. Nosił dziewczynkę na rękach, by mała nie męczyła się... Naprawdę nie wiem, co mogło być powodem tego czynu.

Zwykle kiedy w którejś z brzeźnickich rodzin dzieje się coś złego, ludzie głośno o tym mówią. - Plotki szybko się roznoszą - zastanawia się głośno Szumińska. - A tu panowała absolutna cisza! I w porę nie zdążyliśmy z interwencją... Ale przecież... Jeśli nawet rodzinie groził rozpad, mógł walczyć o dziecko w inny sposób niż w myśl porzekadła: ja nie mam i ty nie masz...

Szefowa OPS-u dowiedziała się o tragedii jakoś po siódmej, kiedy zadzwoniła do niej przyjaciółka i powiedziała, że nie może znaleźć sobie w domu miejsca...
Także dziś w Brzeźnicy i w okolicach ludzie są przygnębieni. - Makabra - stwierdza dwudziestokilkuletnia kobieta z Karczówki. Tuląc do piersi dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska