Miasto i Stelmet pomogą Falubazowi Zielona Góra po spadku z ekstraligi. Klub próbuje się podnieść, ale nie może popełnić tych samych błędów

- Różne środowiska powinny ponad podziałami wesprzeć drużynę. To przecież marka Zielonej Góry, a żużel i Falubaz jest w tym mieście traktowany jak religia - przekonywał w naszym artykule Marek Grzyb, prezes Stali Gorzów. Gdy to mówił, przed stadionem w Zielonej Górze, gdzie mieści się także siedziba klubu, stały mokre od deszczu chryzantemy i znicze - znaki żałoby po spadku Falubazu z ekstraligi.

Ale po przygnębiających wieściach z niedzielnego (22 sierpnia) wieczoru pojawiły się też informacje pozytywne. Pierwsza taka, że jest nowy sponsor tytularny, który w nazwie zespołu zastąpi Marwis.pl. „Jeden za wszystkich, wszyscy za Falubaz. To hasło, które zjednoczyło przyjaciół zielonogórskiego żużla w ciężkim okresie pandemicznym, jest ciągle aktualne. Firma Stelmet SA jako pierwsza zadeklarowała jeszcze większe wsparcie i pomoc w szybkim powrocie do rozgrywek PGE Ekstraligi. Miło nam poinformować, że w sezonie 2022 drużyna startować będzie pod nazwą Stelmet Falubaz Zielona Góra” - ogłosił klub na swoim profilu na Facebooku.

Do sprawy odniósł się także Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. „Stelmet SA ogłosił, że nie zostawi klubu żużlowego Falubaz Zielona Góra, że dalej będzie z nim. Zostanie tytularnym sponsorem na kolejny rok. Właściciel tej firmy to... to jest supergość. Od wielu lat wspiera zielonogórski sport. Przez lata przekazał nie setki tysięcy, a miliony złotych. Kiedy klub w potrzebie, to... to może na niego liczyć” - napisał prezydent Kubicki na swoim profilu na Facebooku.

I dodał: „Ja również dałem się namówić na ratowanie klubu. Kupiliśmy akcje. Dziś ponoszę tego konsekwencje. Nie uciekam od nich. Niech będzie, że to wszystko moja wina, że ja za wszystko odpowiadam, za wszystkie decyzje. Nie będę się wypierał, choć wiem, że tak nie jest i nie było. Cieszę się, że udało się przekonać Stelmet SA, żeby nie zostawił klubu. Ja ze swojej strony też deklaruję, że klubu nie zostawię w potrzebie. Jak się „narozrabiało”, to trzeba to posprzątać. Trzeba wypić piwo, które się nawarzyło... przecież kupiłem akcje, przecież jestem współwłaścicielem. Mówi się trudno, czas zakasać rękawy i do roboty”.

Czekając na efekty tej roboty, przyjrzyjmy się drużynie. - Musimy szybko wziąć się w garść i rozpocząć budowę zespołu, który powalczy w przyszłym roku o awans do PGE Ekstraligi - podkreśla Wojciech Domagała, prezes klubu, w wywiadzie dla falubaz.com. - Pierwsze rozmowy już przeprowadziliśmy i wierzę, że wkrótce będziemy mogli przekazać kibicom dobre informacje. Chcemy zbudować silny skład w oparciu o zawodników z tego sezonu. Oni są świadomi tego, co się wydarzyło, i chcą się zrehabilitować. Oczywiście nie wykluczamy wzmocnień.

- Falubaz za wszelką cenę powinien zatrzymać Patryka Dudka - radził prezes Grzyb w naszym artykule. Tymczasem najlepszy żużlowiec ekipy z Zielonej Góry w niedzielnym Magazynie PGE Ekstraligi w nSport+ przyznał, że czekają go „trudne decyzje”. Deklaracja, że chce zostać w Falubazie, nie padła.

- Jesteśmy w stałym kontakcie z Patrykiem i jego rodzicami - zapewnia prezes Domagała w rozmowie z falubaz.com. - Ja osobiście nie wyobrażam sobie naszej drużyny bez Patryka. Z drugiej strony jestem świadomy tego, że jest to zawodnik, który będzie rozchwytywany przez ekstraligowe kluby. My oczywiście widzimy Patryka w Falubazie 2022 i złożyliśmy mu taką propozycję.

W obliczu ewentualnej straty Dudka klub nie powinien powielać błędów dotyczących polityki kadrowej, które popełniał w poprzednich kilku sezonach. A były to wpadki bolesne i miały ogromny wpływ na sytuację, w której Falubaz znalazł się obecnie.

Zaczęło się od - tu należy nazwać rzecz po imieniu - wyrzucenia Nickiego Pedersena. Duńczyk był jednym z najlepiej punktujących zawodników w ekstralidze, ale - w obliczu nieudanej ofensywy transferowej - zastąpiono go Antonim Lindbäckiem. Szwed chyba już wtedy przymierzał się do rychłego porzucenia ścigania wśród zawodowców...

Kolejnego lidera Falubaz stracił po sezonie 2020, kiedy w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach Martin Vaculik obrał kierunek na Stal Gorzów.

„Największą porażką i rozczarowaniem dla mnie było rozstanie z Martinem Vaculikiem. Oliwy do ognia dolewały wiadomości z klubu i od samego zawodnika, że nikt go na poważnie nie traktował, a rozmowy o przedłużeniu kontraktu przesuwano na zakończenie sezonu” - napisał dla interia.pl Robert Dowhan, były prezes Falubazu, obecnie mniejszościowy udziałowiec klubu.

Słowaka nie udało się zastąpić równie wartościowym jeźdźcem, bo Max Fricke i Matej Žagar swoimi wynikami nawet nie zbliżyli się do poziomu Vaculika.