Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto: nie możemy wnikać

ANNA RIMKE 0 95 722 57 72 [email protected]
Tu na rogu ul. Piłsudskiego i Wróblewskiego przed dwoma laty żona Wiktora Mateckiego potknęła się tak, że złamała bark (nie stanęła do zdjęcia, bo w związku z innymi dolegliwościami jest w szpitalu). Do dziś nikt nie usunął krawężnika, więc tylko czekać na następne ofiary.
Tu na rogu ul. Piłsudskiego i Wróblewskiego przed dwoma laty żona Wiktora Mateckiego potknęła się tak, że złamała bark (nie stanęła do zdjęcia, bo w związku z innymi dolegliwościami jest w szpitalu). Do dziś nikt nie usunął krawężnika, więc tylko czekać na następne ofiary. PAWEŁ SIARKIEWICZ
Ani miasto, ani spółdzielnia nie chcą usunąć krawężnika, który biegnie przez środek chodnika. Bo to by oznaczało wzięcie na siebie winy za złamany bark i ograniczoną ruchomość ręki Teresy Mateckiej. Urzędnikom z obu stron nic nie przeszkadza to, że w każdej chwili na krawężnik mogą się nadziać inni przechodnie.

Na rogu ulic Piłsudskiego i Wróblewskiego przez środek chodnika biegnie sobie krawężnik. Wystaje kilka centymetrów nad ziemię. Pewnej nocy przed dwoma laty Teresa Matecka potknęła się o niego i upadła tak nieszczęśliwie, że złamała prawy bark. Przez dwa miesiące nosiła gips. Mimo rehabilitacji, nadal nie może podnosić ręki wyżej niż do pasa. Postanowiła więc starać się o odszkodowanie od właściciela chodnika. - I tu się zaczął cyrk - mówi mąż pani Teresy, Wiktor Matecki.

Miasto: nie możemy wnikać

Najpierw zwróciła się ona do spółdzielni Górczyn. Odesłano ją z kwitkiem, twierdząc, że to teren miasta. Miasto z kolei stwierdziło, że to rejon Górczyna. Spółdzielnia pozostała przy swoim zdaniu, miasto też. Sprawa jest już w sądzie, co Mateccy uważają za skandal. Ich los może podzielić wielu mieszkańców tej okolicy, bo krawężnika nikt nie usunął.
Spytaliśmy w wydziale dróg Urzędu Miasta, dlaczego do tej pory nie zlikwidowano zawalidrogi. - Nie możemy wchodzić na teren spółdzielni. Ten krawężnik jest obrzeżem istniejącego wcześniej chodnika i jednocześnie granicą naszego terenu. A plac z płyt jest terenem spółdzielni. To ona zlikwidowała trawnik i wyłożyła go płytami, nie likwidując krawężnika - tłumaczy Norberta Kaniewska, kierowniczka oddziału dróg. Twierdzi, że spółdzielnia powinna wyjąć go już w trakcie robót. A jeszcze wcześniej zgłosić miastu taki zamiar. - Jednym słowem wykonali ten chodnik niezgodnie ze sztuką budowlaną - twierdzi N. Kaniewska. Mimo to, miasto nie może nakazać spółdzielni usunięcia tej przeszkody. - Bo to nie nasz teren i nie możemy w to ingerować - podkreśla N. Kaniewska.

Spółdzielnia:

Wiceprezes Górczyna Wojciech Grobelny jest zdania dokładnie przeciwnego. - Nie możemy nic usuwać, bo krawężnik leży na terenie miasta. Tak wynika z inwentaryzacji geodezyjnej, którą mamy na mapie - mówi. N. Kaniewska twierdzi, że nie widziała innej mapy, niż ta, na której opiera się miasto. - I z której wynika, że krawężnik należy do spółdzielni - mówi.
Zarówno miasto, jak i spółdzielnia są ubezpieczone od nieszczęśliwych wypadków. Ale odszkodowania Teresie Mateckiej nie chcą wypłacić, dopóki sąd nie uzna winy którejś ze stron. - Może się okazać, że ta pani wywróciła się przez swoją nieuwagę, a nie przez krawężnik - mówi N. Kaniewska. Twierdzi też, że tej wysokości przeszkoda na chodniku nie przekracza żadnych norm. Ale jeśli sąd nakaże, Urząd Miasta krawężnik usunie. Wiktor Matecki twierdzi, że ani spółdzielnia, ani magistrat nie chcą usunąć krawężnika, bo to by było jak przyznanie się do winy. - Czekają na rozstrzygnięcie sądu, a tymczasem kolejna osoba może zrobić sobie w tym miejscu krzywdę - mówi rozżalony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska