Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto pomaga zielonogórzanom nie tylko obiadami

Leszek Kalinowski, 68 324 88 36, [email protected]
Prezydent Janusz Kubicki powiedział w wywiadzie dla ,,GL”, że jesteśmy bogatym miastem. To jedna strona medalu. Druga to bieda, która coraz częściej zagląda w nasze oczy. - Widzę po swojej rodzinie, że nie jest za wesoło. Co prawda, mamy pracę, ale zarobki stanęły w miejscu, a wszystko poszło w górę - mówi Krystyna Karlińska, która pracuje w firmie handlowej. - Na wiele rzeczy nie możemy sobie pozwolić. Pani Krystyna nie może się nadziwić, że ludzie potrafią wyżyć za tysiąc złotych miesięcznie. A wśród sąsiadów zielonogórzanki takich osób nie brakuje. Tymczasem taki dochód to według ministerialnych rozporządzeń bogactwo, bo uprawnionymi do wsparcia ze strony opieki społecznej są ci, którzy miesięcznie do dyspozycji mają mniej niż 351 zł na osobę lub 477 zł w przypadku samotnych. - Ale i takich ludzi w naszym mieście nie brakuje. Kryzys spowodował, że przybyło nam 390 rodzin, pomagamy więc 3.421 rodzinom, czyli ponad 9 tys. zielonogórzan - mówi dyrektor MOPS Mieczysław Jerulank. - A wydawało się, że będzie coraz lepiej, bo od pięciu lat notowaliśmy spadek. Na pomoc najbiedniejszym wydajemy 5 mln zł, w tym na zasiłki stałe (co miesiąc wypłacamy po 400 zł) - 2,3 mln zł, zasiłki okresowe - 1,1 mln zł. - Podopieczni mają zapewnione też darmowe obiady, w stołówkach Caritasu przy ul. Kościelnej i Bema korzystają z posiłków 284 osoby, a w stołówce Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej przy ul. Moniuszki - 100. Drugie tyle chodzi do Centrum Usług Opiekuńczych - mówi M. Jerulank. Wczoraj w stołówce PKPS Jadwiga Lehamnn wydawała zupę meksykańską, ziemniaki, kaszankę i surówkę z kapusty. Zamiast kaszanki można też było dostać smażone jajka. - Obiady są bardzo dobre. Taki ciepły posiłek w mroźne dni to naprawdę zabawienie - przyznaje pani Irena, która regularnie przychodzi do stołówki. Potrzebujący wsparcia mogą też liczyć na wykup leków (co roku kosztuje to miasto ok. 50 tys. zł) czy pokrycie opłat za ogrzewanie (80 tys. zł). - Blisko 740 dzieci korzysta z bezpłatnych obiadów w szkołach - dodaje dyrektor MOPS. - W czasie ferii i wakacji wysyłamy uczniów na kolonie, na co przeznaczamy 180 tys. zł. W ciągu roku zapewniamy opiekę i posiłek w świetlicach socjoterapeutycznych. Wydajemy na nie ponad 380 tys. zł.Ale nie tylko tego rodzaju pomoc udzielana jest w MOPS-ie. Asystenci rodzin wspierają rodziców w wychowywaniu dzieci, doradcy motywują do podejmowania kursów i szkoleń, a potem szukania pracy. - Właśnie pomogliśmy znaleźć zatrudnienie pani, która razem z mężem nagle straciła pracę - zauważa M. Jerulank i marzy o rozszerzaniu działalności. Ale na to potrzebne są lokale. Być może niebawem placówka zmieni swoją siedzibę.  Mrozy spowodowały, że nasza noclegowania pęka w szwach. - Wszystkie miejsca są zajęte, musieliśmy rozkładać też materace, bo nie mamy gdzie położyć bezdomnych - przyznaje kierowniczka noclegowni Hanna Kielich. - Przyjmujemy nie tylko zielonogórzan, lecz i przyjezdnych. Wśród nich mamy nawet Czecha.
Prezydent Janusz Kubicki powiedział w wywiadzie dla ,,GL”, że jesteśmy bogatym miastem. To jedna strona medalu. Druga to bieda, która coraz częściej zagląda w nasze oczy. - Widzę po swojej rodzinie, że nie jest za wesoło. Co prawda, mamy pracę, ale zarobki stanęły w miejscu, a wszystko poszło w górę - mówi Krystyna Karlińska, która pracuje w firmie handlowej. - Na wiele rzeczy nie możemy sobie pozwolić. Pani Krystyna nie może się nadziwić, że ludzie potrafią wyżyć za tysiąc złotych miesięcznie. A wśród sąsiadów zielonogórzanki takich osób nie brakuje. Tymczasem taki dochód to według ministerialnych rozporządzeń bogactwo, bo uprawnionymi do wsparcia ze strony opieki społecznej są ci, którzy miesięcznie do dyspozycji mają mniej niż 351 zł na osobę lub 477 zł w przypadku samotnych. - Ale i takich ludzi w naszym mieście nie brakuje. Kryzys spowodował, że przybyło nam 390 rodzin, pomagamy więc 3.421 rodzinom, czyli ponad 9 tys. zielonogórzan - mówi dyrektor MOPS Mieczysław Jerulank. - A wydawało się, że będzie coraz lepiej, bo od pięciu lat notowaliśmy spadek. Na pomoc najbiedniejszym wydajemy 5 mln zł, w tym na zasiłki stałe (co miesiąc wypłacamy po 400 zł) - 2,3 mln zł, zasiłki okresowe - 1,1 mln zł. - Podopieczni mają zapewnione też darmowe obiady, w stołówkach Caritasu przy ul. Kościelnej i Bema korzystają z posiłków 284 osoby, a w stołówce Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej przy ul. Moniuszki - 100. Drugie tyle chodzi do Centrum Usług Opiekuńczych - mówi M. Jerulank. Wczoraj w stołówce PKPS Jadwiga Lehamnn wydawała zupę meksykańską, ziemniaki, kaszankę i surówkę z kapusty. Zamiast kaszanki można też było dostać smażone jajka. - Obiady są bardzo dobre. Taki ciepły posiłek w mroźne dni to naprawdę zabawienie - przyznaje pani Irena, która regularnie przychodzi do stołówki. Potrzebujący wsparcia mogą też liczyć na wykup leków (co roku kosztuje to miasto ok. 50 tys. zł) czy pokrycie opłat za ogrzewanie (80 tys. zł). - Blisko 740 dzieci korzysta z bezpłatnych obiadów w szkołach - dodaje dyrektor MOPS. - W czasie ferii i wakacji wysyłamy uczniów na kolonie, na co przeznaczamy 180 tys. zł. W ciągu roku zapewniamy opiekę i posiłek w świetlicach socjoterapeutycznych. Wydajemy na nie ponad 380 tys. zł.Ale nie tylko tego rodzaju pomoc udzielana jest w MOPS-ie. Asystenci rodzin wspierają rodziców w wychowywaniu dzieci, doradcy motywują do podejmowania kursów i szkoleń, a potem szukania pracy. - Właśnie pomogliśmy znaleźć zatrudnienie pani, która razem z mężem nagle straciła pracę - zauważa M. Jerulank i marzy o rozszerzaniu działalności. Ale na to potrzebne są lokale. Być może niebawem placówka zmieni swoją siedzibę. Mrozy spowodowały, że nasza noclegowania pęka w szwach. - Wszystkie miejsca są zajęte, musieliśmy rozkładać też materace, bo nie mamy gdzie położyć bezdomnych - przyznaje kierowniczka noclegowni Hanna Kielich. - Przyjmujemy nie tylko zielonogórzan, lecz i przyjezdnych. Wśród nich mamy nawet Czecha. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Kryzys dał się we znaki i zielonogórzanom. Z pomocy opieki społecznej korzysta 390 rodzin więcej niż rok wcześniej. Wiele osób straciło pracę, potrzebuje wsparcia nie tylko finansowego.

Prezydent Janusz Kubicki powiedział w wywiadzie dla ,,GL", że jesteśmy bogatym miastem. To jedna strona medalu. Druga to bieda, która coraz częściej zagląda w nasze oczy.

- Widzę po swojej rodzinie, że nie jest za wesoło. Co prawda, mamy pracę, ale zarobki stanęły w miejscu, a wszystko poszło w górę - mówi Krystyna Karlińska, która pracuje w firmie handlowej. - Na wiele rzeczy nie możemy sobie pozwolić. Pani Krystyna nie może się nadziwić, że ludzie potrafią wyżyć za tysiąc złotych miesięcznie. A wśród sąsiadów zielonogórzanki takich osób nie brakuje. Tymczasem taki dochód to według ministerialnych rozporządzeń bogactwo, bo uprawnionymi do wsparcia ze strony opieki społecznej są ci, którzy miesięcznie do dyspozycji mają mniej niż 351 zł na osobę lub 477 zł w przypadku samotnych.

- Ale i takich ludzi w naszym mieście nie brakuje. Kryzys spowodował, że przybyło nam 390 rodzin, pomagamy więc 3.421 rodzinom, czyli ponad 9 tys. zielonogórzan - mówi dyrektor MOPS Mieczysław Jerulank. - A wydawało się, że będzie coraz lepiej, bo od pięciu lat notowaliśmy spadek.

Na pomoc najbiedniejszym wydajemy 5 mln zł, w tym na zasiłki stałe (co miesiąc wypłacamy po 400 zł) - 2,3 mln zł, zasiłki okresowe - 1,1 mln zł.

- Podopieczni mają zapewnione też darmowe obiady, w stołówkach Caritasu przy ul. Kościelnej i Bema korzystają z posiłków 284 osoby, a w stołówce Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej przy ul. Moniuszki - 100. Drugie tyle chodzi do Centrum Usług Opiekuńczych - mówi M. Jerulank.

Wczoraj w stołówce PKPS Jadwiga Lehmann wydawała zupę meksykańską, ziemniaki, kaszankę i surówkę z kapusty. Zamiast kaszanki można też było dostać smażone jajka.

- Obiady są bardzo dobre. Taki ciepły posiłek w mroźne dni to naprawdę zabawienie - przyznaje pani Irena, która regularnie przychodzi do stołówki.

Potrzebujący wsparcia mogą też liczyć na wykup leków (co roku kosztuje to miasto ok. 50 tys. zł) czy pokrycie opłat za ogrzewanie (80 tys. zł).

- Blisko 740 dzieci korzysta z bezpłatnych obiadów w szkołach - dodaje dyrektor MOPS. - W czasie ferii i wakacji wysyłamy uczniów na kolonie, na co przeznaczamy 180 tys. zł. W ciągu roku zapewniamy opiekę i posiłek w świetlicach socjoterapeutycznych. Wydajemy na nie ponad 380 tys. zł.

Ale nie tylko tego rodzaju pomoc udzielana jest w MOPS-ie. Asystenci rodzin wspierają rodziców w wychowywaniu dzieci, doradcy motywują do podejmowania kursów i szkoleń, a potem szukania pracy.

- Właśnie pomogliśmy znaleźć zatrudnienie pani, która razem z mężem nagle straciła pracę - zauważa M. Jerulank i marzy o rozszerzaniu działalności. Ale na to potrzebne są lokale. Być może niebawem placówka zmieni swoją siedzibę.

Mrozy spowodowały, że nasza noclegowania pęka w szwach.
- Wszystkie miejsca są zajęte, musieliśmy rozkładać też materace, bo nie mamy gdzie położyć bezdomnych - przyznaje kierowniczka noclegowni Hanna Kielich. - Przyjmujemy nie tylko zielonogórzan, lecz i przyjezdnych. Wśród nich mamy nawet Czecha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska