- Byłeś ostatnim zawodnikiem, który dołączył latem do gorzowskiej drużyny. Dlaczego tak długo zwlekałeś z wyborem nowego pracodawcy?
- Bo chciałem podjąć dobrą decyzję. Po spadku z Pamapolem Wieluń z ekstraklasy szukałem jak najmocniejszej drużyny, z ambitnymi celami, w której będę miał szansę częstych występów. Optymalna wydała mi się oferta z Gorzowa. Powstał tutaj silny zespół, z wieloma znanymi nazwiskami. Pierwszy namawiał mnie Bartek Neroj, z którym wychowałem się w Tomaszowie Mazowieckim. Potem wszystkie szczegóły ustalałem z Krzysztofem Śmigielem.
- Sezon zacząłeś na przyjęciu w podstawowej szóstce, razem z Krzysztofem Kocikiem. Czujecie na plecach oddech Macieja Naliwajki i Michała Koconia?
- Miejsce w wyjściowym składzie nikomu nie jest dane raz na zawsze. Każdy zawodnik, przychodzący do nowej drużyny ma czystą kartę i zaczyna od zera. Tylko od jego pracy zależy, gdzie będzie spędzał mecze: na boisku, czy też w kwadracie dla rezerwowych.
- Potrafisz opisać swoje siatkarskie zalety i niedostatki?
- Myślę, że moimi atutami są atak i zagrywka, natomiast najwięcej pracy wymagają przyjęcie i blok. Miałem szczęście do dobrych trenerów. W drużynie juniorów Skry Bełchatów prowadził mnie Robert Malicki, a potem pracowałem ze Sławomirem Augustyniakiem, Jackiem Nawrockim, Ireneuszem Mazurem, Danielem Castellanim i Damianem Dacewiczem.
- Tuż przed inauguracją sezonu zapadła decyzja, że od przyszłego sezonu Plus Liga będzie dostępna tylko dla najbogatszych klubów. Jak przyjęliście tę informację?
- W szatni zrobiło się smutno, bo nawet wygranie pierwszej ligi nie zagwarantuje nam awansu do ekstraklasy. Podejrzewam, że taki sam nastrój panuje w innych klubach. Z pierwszej ligi wysokie wymogi licencyjne być może uda się spełnić Krakowowi i Lubinowi. Raczej nikomu więcej. Problemy mogą mieć nawet obecni uczestnicy rozgrywek Plus Ligi: Warszawa i Częstochowa.
- Wolałbyś zachowania obecnych zasad awansów i spadków?
- Tak, bo one służą rozwojowi siatkówki w takich miastach, jak Gorzów. Tutejsze środowisko stać na zbudowanie niezłej drużyny, awans do ekstraklasy i zgromadzenie budżetu, potrzebnego do walki w elicie. Ale nie na siatkarską NBA.
- Mówimy o ekstraklasie, tymczasem po pierwszej kolejce jesteście jedyną drużyną w pierwszej lidze, która nie ugrała choćby jednego seta!
- Sami nie potrafimy zrozumieć, jakie są przyczyny wpadki w Jaworznie. Podświadomie chcieliśmy chyba wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Nie ma się co tłumaczyć późnym przyjazdem i formą rywali. Możemy tylko przeprosić naszych kibiców i obiecać im, że w sobotę powalczymy z lubinianami o każdy punkt.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?