- Łamie pan przepisy drogowe?
- Staram się być przykładnym użytkownikiem dróg. Znam konsekwencje łamania prawa, wiem, że jak człowiek to robi, z czasem przyzwyczaja się do za szybkiej jazdy, czy wymuszania pierwszeństwa. Moja rada: kierowco, wyjdź z domu dziesięć minut wcześniej. Ja tak robię.
- A fotoradar zrobił panu zdjęcie? Tak z ręką na sercu, przecież gdy ukaże się ta rozmowa, będzie pan od trzech dni na emeryturze...
- Nie, to nie mogło się zdarzyć. Ale zdjęcie mam. Raz, gdy odbieraliśmy nowo ustawione fotoradary, chciałem zobaczyć, jak to jest. No i w jednym ustawiono prędkość na 30 km/godz., jechałem 50 km/godz., stąd zdjęcie.
- W zeszłym roku zginęło na naszych drogach 170 osób. Co zrobić, żebyśmy się nie zabijali?
- Wszyscy musimy nad tym pracować. W Norwegii jest tak: ktoś przypływa promem np. o 11.00, do znajomych jazda w zgodzie z przepisami zajmuje mu dwie godziny, czyli ma być na 13.00. Jak przyjedzie wcześniej, znajomi go nie wpuszczą. Właśnie prędkość jest u nas główną przyczyną wypadków. Trzeba o tym dużo pisać, mówić, edukować. Jak we wrześniu ,,Gazeta Lubuska'' codziennie pisała o niebezpiecznych miejscach, wypadki spadły o jedną trzecią. Uważam, że za przekraczanie prędkości są zbyt niskie kary.
- Pan zrobił wszystko, żeby ograniczyć liczbę wypadków?
- Absolutnie nie. Do zrobienia jest jeszcze wiele, choćby w sprawach organizacyjnych czy taktyki działania policji. Ale marzy mi się też np., by w szkołach jazdy wprowadzić specjalny program edukacyjny. Taki kierowca powinien poznać skutki szaleńczej jazdy. Gdyby np. widział symulację, co dzieje się z pieszym, kiedy uderzy go samochód, z pewnością by to zapamiętał. No i niewątpliwie nad ruchem na drodze musi być większy nadzór.
- To znaczy więcej policjantów na drogach?
- Tak, kontrola musi być częstsza. Proszę zwrócić uwagę, ilu pijanych zatrzymuje policja. Tysiące! Dziwię się ludziom, którzy widzieli, że kierowca pił, a mimo tego pozwolili mu usiąść za kierownicą. Ja też wypiję, gdy jestem na imprezie. Ale wtedy mój samochód nocuje na parkingu. Stać mnie na kielicha, to stać mnie też na taksówkę. I śpię spokojnie.
- W 34-letniej karierze zatrzymywał pan setki kierowców, z wieloma rozmawiał. Zapamiętał pan kogoś szczególnie?
- Och, wielu. Pamiętam kierowcę tira, z szoferki którego wysypało się na mnie mnóstwo rzeczy. Co by było, gdyby coś dostało się pod pedały? Bezmyślność! Przypominam też sobie gorzowianina, który kilkanaście metrów przed skrzyżowaniem zostawił włączony samochód z podniesioną maską i poszedł na kawę. Mówił, że chciał mieć auto na oku.
- Żal odchodzić?
- Jeszcze nie wiem. Na pewno nie będę się nudził.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?