Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Jeliński: - Nie robię tego dla pieniędzy

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Michał Jeliński. Ma 29 lat. Kawaler, ma dziewczynę Kamilę. Trzykrotny mistrz świata w latach 2005-07, mistrz olimpijski z Pekinu z 2008 r. w czwórce podwójnej. Wychowanek i zawodnik AZS-u AWF-u Gorzów.
Michał Jeliński. Ma 29 lat. Kawaler, ma dziewczynę Kamilę. Trzykrotny mistrz świata w latach 2005-07, mistrz olimpijski z Pekinu z 2008 r. w czwórce podwójnej. Wychowanek i zawodnik AZS-u AWF-u Gorzów. fot. Archiwum
Rozmowa z Michałem Jelińskim, wioślarzem AZS-u AWF-u Gorzów, ubiegłorocznym złotym medalistą igrzysk olimpijskich w czwórce podwójnej.

- Czy sukces z Pekinu sprzed kilku miesięcy wpłynął znacząco na poprawę pańskiej sytuacji finansowej?
- I tak, i nie. Nasza dyscyplina nie jest zbyt mocno obecna w mediach, więc trudno mówić o sporych profitach, choćby z reklam. Ale nie uprawiam sportu dla pieniędzy. Gdyby tak było, to zamiast wioślarstwa wybrałbym koszykówkę lub piłkę nożną. Nie narzekam, bo korzyści po zdobycia złota są.

- Na przykład?
- Jestem diabetykiem, więc korzystam z dodatkowych "przywilejów". Już czwarty sezon będę współpracował z firmą Roche Diagnostics, która specjalizuje się w diabetologii. Dzięki temu mam darmowy dostęp do sprzętu diagnostycznego, który między innymi ułatwia podawanie insuliny. Nie muszę tłumaczyć, jakie to ważne dla osoby uprawiającej sport wyczynowo. Naszą osadę w nowym sezonie będzie też wspierać kilku sponsorów, z PGNiG na czele.

- A gratyfikacje finansowe?
- Za złoty medal olimpijski każdy z nas dostał od PKOl.-u 200 tysięcy złotych. Początkowo mieliśmy otrzymać jedynie 75 procent tej kwoty, ale w związku doszli do wniosku, że trudno traktować nas jako przedstawicieli gier zespołowych, którzy są w ten sposób wynagradzani. U nas nie ma przecież rezerwowych, a na sukces pracujemy wszyscy czterej.

- Co ze stypendium sportowym?
- Sukces w Pekinie to również gwarancja jego ciągłości. Niestety, tylko na rok. To spory zastrzyk gotówki, w moim przypadku około 4,5 tysiąca złotych na rękę. Ale to tylko pozornie duża kasa, bo wszystko, choćby odżywki, słono kosztuje. Są plany, aby stypendium było przyznawane na dłużej niż na 12 miesięcy, ale w dobie kryzysu trudno liczyć na zmiany.

- W poprzednich latach medaliści olimpijscy z Gorzowa dostawali od miasta premie w postaci mieszkań. A pan?
- Moje jest w trakcie załatwiania. Ale "opóźnienie" nie wynika bynajmniej z ociągania się włodarzy Gorzowa, bo to wyłącznie moja wina (śmiech). Po prostu po igrzyskach nie miałem chwili wytchnienia. Zainteresowanie mediów, kolejne obozy i sprawy osobiste sprawiły, że o wolnym mogłem zapomnieć. Teraz, między zgrupowaniami, mam trochę czasu, więc liczę, że zamknę sprawę do końca. Zostały jedynie detale, takie jak na przykład lokalizacja. Zapewniam, że zagrożenia utraty lokum nie ma, bo wszystko mam spisane czarno na białym (śmiech).

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska