Zdaniem Kamińskiego emocjonująco do zbliżających się wyborów podchodzi jedynie "radiomaryjna" grupa PiS, a ton kampanii nadaje Jarosław Kaczyński, prezes tego ugrupowania. - On wygasza niezdrowe emocje, przedstawiając miłe panienki i mądrych profesorów. A przecież oczywiste jest, że rząd nie będzie się z nich składał. Kaczyński gra też na obniżenie frekwencji. - mówi Kamiński, pomysłodawca spotu wyborczego PiS z 2005 r. ze znikającą z lodówki żywnością. Tegoroczna kampania jest jego pierwszą, w której nie jest mocno zaangażowany. Europoseł skupia się na promowaniu PJN-u, a w Gorzowie czynił to wobec lidera lubuskiej listy tej partii Roberta Kuraszkiewicza. - Mam dobrą rękę do promowania kandydatów z Gorzowa - mówił, przyznając, że to on optował za tym, by sześć lat temu premierem został Kazimierz Marcinkiewicz.
Zdaniem Kamińskiego, jeśli dojdzie do zwycięstwa PiS-u, Polsce grozi dramatyczny podział. - Rząd stanie się wówczas wielką komisją rozliczającą Platformę. Problem z PiS-em polega na tym, że nie można się z nim nie zgadzać. Choć z dwojga największych partii, Kamiński woli rządy PO, uważa on jednak, że Platforma nie powinna wchodzić w koalicję z SLD. - To tylko pogłębi to, co w niej niedobre. Przechył PO na lewo nie jest dobrym rozwiązaniem na kryzys, który nadchodzi - mówi Kamiński, który uważa, że "Grzegorz Napieralski na słabych warunkach do rządu nie wejdzie".
PJN, zdaniem Michała Kamińskiego - rzeczywistego autora ok. 80 proc. wyborczych przemówień Kaczyńskiego - nawet przy słabym wyniku wyborczym i znalezieniu się poza parlamentem ma przed sobą przyszłość. - Kaczyński w latach 90. przetrwał, bo miał wizję partii. Poza tym na wyborach świat się nie kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?