Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Malitowski jest mistrzem świata w tańcu

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Michał Malitowski i Joanna Leunis nie dają się wyprzedzić na najważniejszych tanecznych zawodach świata
Michał Malitowski i Joanna Leunis nie dają się wyprzedzić na najważniejszych tanecznych zawodach świata fot. Archiwum
Gdy wychodzi na parkiet, setki osób w różnych krajach skandują jego imię. Nic dziwnego, jest mistrzem świata. Gwiazdą tańca! Ale dla wielu mieszkańców Zielonej Góry to wciąż ten sam Michał. Skromny, dowcipny i przyjaźnie nastawiony do ludzi.

Lista sukcesów Michała Malitowskiego jest ogromna. Aktualny mistrz świata w tańcach latynoamerykańskich razem z partnerką Joanną Leunis, trzykrotnie wygrali największy na świecie turniej open w Blackpool (ostatnio 2 czerwca), od pięciu lat są najlepsi na prestiżowym turnieju International Open w Rogal Albert Hall w Londynie, od czterech lat zwyciężają w mistrzostwach Zjednoczonego Królestwa UK Open w Bournemouth...

Łzy w oczach mamy

Z Michałem spotykałem się kilkakrotnie. Gdy zdobywał mistrzostwo Polski z Iwoną Golczak, gdy oboje postanowili wyjechać z Zielonej Góry, gdy jako mistrz świata uczył młodych ze Szkoły Tańca Gracja, z której sam się wywodzi... Tym razem jest jak zawsze. Z uśmiechem i bez odrobiny gwiazdorstwa. Zresztą gdyby mógł, najchętniej nie mówiłby o sobie, co innego o tańcu... No ale rozumie, tata też jest dziennikarzem.

I chciałoby się napisać, że zwycięstwa okupione są ciężką pracą, wyrzeczeniami, ogromnymi wydatkami finansowymi... Michał kiwa głową. - To mity. Przynajmniej w moim przypadku - - podkreśla. Nie pamięta, by rodzice zmuszali go do tańca. Owszem, to oni wpadli na pomysł, by zapisać go na zajęcia. Tak jak starszą siostrę Anię.

- Ona tańczyła w Zespole Pieśni i Tańca Maki u pani Marii Grzyb - wspomina Michał. - Jako mały brzdąc byłem na jej występie. W oczach mamy widziałem łzy wzruszenia. I wtedy pomyślałem: Ale byłoby fajnie, gdyby mama i ze mnie była taka dumna!
Chciał wirować jak Michael Jackson. Taniec ludowy nie bardzo mu pasował...

Jak kumple z bloku

Karierę zaczął na zajęciach w szkole podstawowej, choć do niej jeszcze nie chodził. Potem był Klub Tańca Jacek w Domu Harcerza w Zielonej Górze, gdzie wirował na parkiecie pod okiem Alicji Górskiej. I kiedy ona otworzyła własną Szkołę Tańca Gracja, został jednym z pierwszych uczniów. Podobnie jak Iwona Golczak.

- Moi rodzice przyjaźnili się z rodzicami Iwony. I razem postanowili połączyć nas w taneczną parę - opowiada mistrz. - Przez 15 lat trenowaliśmy w Gracji u Alicji Górskiej i Wojciecha Olszaka.
Czy było ciężko? Ależ skąd! Zajęcia taneczne kojarzyły się z czymś przyjemnym, wakacjami, luzem. - To nauka w szkole, siedzenie nad książkami było ciężkie - śmieje się. - Tańczyliśmy, nie licząc na jakieś oceny czy zwycięstwa. To przyszło potem, jakoś tak bez specjalnego nastawienia na sukces.

Iwona Golczak: - Mieszkaliśmy w tym samym bloku na osiedlu Słonecznym, chodziliśmy do tej samej szkoły. Choć ja dwa lata wyżej. Ale nasze starsze rodzeństwo było w tej samej klasie. Do dziś do rodziców Michała mówię: ciocia, wujek.
- Jako dzieciaki regularnie przez całe miasto dojeżdżaliśmy siódemką na tańce - dodaje Michał. - Z radością!

Rozstanie wyszło na dobre

Cztery razy zostali mistrzami Polski, wygrali turniej Blackpool Open, czyli nieoficjalne młodzieżowe mistrzostwa świata do lat 21. W końcu postanowili się rozstać. Nie, nie pokłócili się. Doszli do wniosku, że czas coś zmienić, by móc dalej się rozwijać. Trudne to było pożegnanie ze sobą i z Zieloną Górą, ale z perspektywy czasu nie mają wątpliwości, że decyzja była słuszna.

Tanecznym partnerem Iwony został Słoweniec Matej Krajcer. Zdobyli mistrzostwo Słowenii, wygrali British Open amatorów w Blackpoll. Partnerką Michała - Belgijka Joanna Leunis. Już dziewięć razy wywalczyli mistrzostwo Polski w tańcach latynoamerykańskich zawodowców, sięgają po najwyższe trofea na mistrzostwach świata. Na początku tańczyli też w kategorii południowo-amerykańskiego show, dwukrotnie sięgając po tytuł mistrzów świata.

Góra z górą się zejdzie

- Kiedy ostatnio rozmawiałeś z Iwoną? - pytam.
- Wczoraj! Mamy ze sobą stały i bardzo dobry kontakt - mówi Michał. - Iwona mieszka w Krakowie. Zakończyła karierę w Słowenii, ale po roku przerwy wróciła na parkiet. I to z jakim powodzeniem! Zatańczyła, tym razem już w grupie zawodowców, na Blackpool 2010 i znalazła się w pierwszej dwunastce.
Spotykają się na różnych zawodach, dopingują nawzajem.

Iwona Golczak: - Kiedy na przykład wchodzę do szatni w Londynie, tuż przed najważniejszymi zawodami na świecie, słyszę śpiew: Zie-lo-na Gó-ra sia-la-la-la-la... To Michał, więc mu odpowiadam: Zie-lo-na Gó-ra...
- Dziś świat stał się mały. W różnych zakątkach spotykają się dwie Zielone Góry. Ba, czasem nawet trzy. Bo wysokie miejsca zajmują też reprezentanci Winnego Grodu, którzy walczą na parkiecie w tańcach standardowych: Andrzej Sadecki i Karina Nawrot - zaznacza Michał. - Jak miło wtedy się spotkać!
Jest okazja do wspomnień i żużlowych opowieści. Bo Michał od najmłodszych lat interesuje się żużlem. Teraz na bieżąco tato Ryszard maliowo informuje go, jak sprawuje się Falubaz. Inną pasją mistrza tańca jest piłka nożna. Do 15. roku życia grał w różnych klubach. Teraz rzadziej ma okazję pokopać. Ale mundialowe mecze ogląda z przyjemnością.

Ludzie są najważniejsi

Przyznaje, że odkąd tańczy zawodowo, treningi się zmieniły. Także za sprawą partnerki, która inaczej podchodzi do startów.

- Od najmłodszych lat rodzice Joanny inwestowali w nią pieniądze, by osiągnęła najlepsze wyniki. Mając 16 lat, wyprowadziła się do innego miasta, by trenować u najlepszych - opowiada Michał. - U mnie było inaczej. Kręcił mnie taniec, ale na luzie. Wcale tak dużo nie szkoliłem się u innych. Rodzice nie zapożyczali się, by gdzieś mnie wysłać... Gdy z Iwoną wygraliśmy Blackpool, byliśmy jedyna parą, która nigdy wcześniej nie trenowała w Londynie.

Przyjechali luzacy z Zielonej Góry i zwyciężyli. On - 19 lat, ona - 21. Nie stała za nimi żadna federacja. Nie wszyscy chcieli uwierzyć, że jednak można. Po sukcesie Michała i Joanny na stronie Polskiego Zawodowego Stowarzyszenia Tancerzy Karolina Felska napisała, że gdyby ktoś kiedyś powiedział jej, że w Blackpool wygra polska para, że usłyszy Mazurka Dąbrowskiego, umarłaby ze śmiechu.
Co Michałowi najbardziej podoba się w tańcu? - Dzięki niemu poznałem i poznaję wielu fantastycznych ludzi - odpowiada bez wahania. - A to na ludziach zależy mi najbardziej. Gromadzenie rzeczy materialnych nie ma sensu.

Zielona Góra w Londynie

Gdzie dziś mieszka? Zameldowany jest u rodziców w Kolesinie koło Kargowej, dokąd przeprowadzili się z Zielonej Góry. Mieszkanie ma w Londynie. Przeniósł się z Amsterdamu. Dlaczego?
- Bo tam jest wielu moich znajomych ze studiów na Uniwersytecie Zielonogórskim. Spotykam się z nimi i od razu robi się tak swojsko - przyznaje. Ale większość, bo nawet 250 dni w roku spędza w różnych hotelach. Zawsze chętnie wraca do... rodziny.

- Brakuje mi najbliższych, zwłaszcza w sytuacjach stresowych. Pierwsze trzy lata były ciężkie. Na szczęście, coraz częściej zapraszam ich w różne miejsca, byli ze mną na przykład w Japonii - wyznaje Michał. - W Austrii pojawiła się i dalsza rodzinka, z ciociami i wujkami. To strasznie miłe i ważne dla mnie.
Z Joanną występują na pokazach i w telewizjach na całym świecie, m.in. w oscarowym teatrze w Hollywood, na Word Super Star Dance w Tokio czy Uniwersytecie Harvarda. Są też znanymi nauczycielami i wykładowcami. Gdziekolwiek są, Michał zawsze podkreśla i jest przedstawiany jako Polak z Zielonej Góry, absolwent UZ.

Czego mu jeszcze brakuje? Kuchni mamy! Chociaż sam też bardzo dobrze gotuje. Tylko nie zawsze ma czas. - Uwielbiam jeść, ale muszę uważać, bo mam tendencje do tycia. Do 15. roku życia miałem nadwagę - zdradza.

Taniec z gwiazdami i You Can Dance

Znany jest na całym świecie, ale w Polsce mało się o nim pisze, pokazuje w telewizji. - I to jest właśnie fajne. Bo wychodzę sobie w Warszawie czy innym mieście i jestem anonimowy - mówi. - Wystarczą mi flesze, wywiady na światowym imprezach tanecznych.

Znajomi potwierdzają: Michał nie ma parcia na szkło. Nie ma potrzeby występowania co tydzień w "Tańcu z gwiazdami". Co prawda, miał już się zaprezentować jako gość w jednym odcinku. - Przez dwa lata trudno nam było zgrać terminy. W końcu ustaliliśmy. Przylecieliśmy do Warszawy. Niestety, tego dnia inny samolot nie dotarł na miejsce. Program odwołano - wspomina Michał.

Miał za to okazję ułożyć choreografię w programie "You Can Dance" - dla Kasi Bień i Tomka Barańskiego. Kasia przyznaje, że jest zakochana w Michale. Tanecznie i osobowościowo. "To była najtrudniejsza choreografia, z jaką do tej pory się spotkałam" - napisała na blogu. Michał był z nich bardzo zadowolony: - To fantastycznie, że tylu zdolnych Polaków teraz tańczy. I to tak świetnie.

On sam chciałby tańczyć nawet jako dziadek. Niemożliwe? Jak to? Ostatnio był na Kubie. Tam tańczy się do rana. Niezależnie od tego, ile ma się lat. I on stworzy sobie taką Kubę. Niezależnie od tego, gdzie będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska