Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między jeziorami Wolsztyńskim a Berzyńskim

Eugeniusz Kurzawa, (ann) 68 324 88 54 [email protected]
Kinga Jakubowska z synkiem Antosiem przyjechali do Wolsztyna z Opalenicy. - Regularnie przyjeżdżamy tutaj na żaglówki. W tym roku pogoda nie dopisuje, ale i tak jest pięknie - mówi pani Kinga.
Kinga Jakubowska z synkiem Antosiem przyjechali do Wolsztyna z Opalenicy. - Regularnie przyjeżdżamy tutaj na żaglówki. W tym roku pogoda nie dopisuje, ale i tak jest pięknie - mówi pani Kinga. Mariusz Kapała
Wolsztyn leży nad dwoma jeziorami, Wolsztyńskim i Berzyńskim. Oba łączy rzeka Dojca. Akweny mają różne poziomy. Na szczęście na rzece jest śluza. To też spora atrakcja!

Pan Piotr, wodniak spotkany na moście na Dojcy przy ul. Poniatowskiego (pod którym jest śluza rzeczna), opowiada, iż jeszcze rok temu przeszkodą w przepłynięciu kajakiem z jeziora Wolsztyńskiego na Berzyńskie była nieczynna śluza pod mostem. Została uszkodzona. A bez niej trudno łodzią lub kajakiem pokonywać różnicę poziomów wody wynoszącą ok. 1,5 m.

- Teraz można śmiało płynąć, a nawet po wypożyczeniu korby w pobliskiej restauracji Kaukaska samemu podnieść wrota śluzy - Piotr podpowiada jedną z miejscowych wodnych atrakcji. To efekt prac naprawczych jakie wykonano rok temu. Odtąd śluza działa sprawnie. A przy okazji zbudowano przy niej nowe pomosty oraz oznakowano szlak wodny.

- Niestety, nie możemy przerzucić przez te zastawki i jazy na Dojcy łodzi żaglowych - ubolewa Zbigniew Jankowiak, komandor Wolsztyńskiego Klubu Żeglarskiego. Ale jako lokalny patriota cieszy się, że na sporym odcinku rzeki płyną wreszcie mniejsze łodzie spacerowe oraz kajaki, i że woda przyciąga gości, ostatnio nawet z Holandii i Niemiec.

WKŻ ma swoją siedzibę na jeziorze Berzyńskim, lecz żeglarze starają się być aktywni na wszystkich wodach wokół miasta. W ciągu ostatnich czterech miesięcy wytyczali i oczyszczali szlak wodny Dojcy od Ruchockiego Młyna do ujścia Kanału Północnego Obry. - Od tej pory odbyły się już trzy duże spływy - cieszy się Jankowiak.

Dbają o rozwój turystyki w powiecie

- Dla nas te poczynania są ważne, gdyż docelowo widzimy szansę przepłynięcia z jezior wolsztyńskich do urokliwych jezior przemęckich - tłumaczy wicestarosta Jacek Skrobisz; powiat jest bowiem inwestorem w wodnej dziedzinie.

- Gmina Przemęt to raj dla żeglarzy, a poza tym tam "spinają się" wodne szlaki powiatu. No i turyści trafiają do gotowych, już istniejących atrakcji, jak szlaki konne i piesze, Przemęcki Park Krajobrazowy. Słowem jest co "zaliczyć" i dlatego chcemy kierować turystów z Wolsztyna do Przemętu, wszak to ciągle nasz powiat.

Remont śluzy regulującej poziom między jeziorami Berzyńskim a Wolsztyńskim spowodował "wylanie się" w mieście i powiecie różnych niebanalnych pomysłów. Jednym z nich miało być uruchomienie tzw. wodnych taksówek.

Zakładano, iż będą parkowały na jez. Wolsztyńskim, tuż przy promenadzie wijącej się wzdłuż miejskiego brzegu akwenu. Nie udało się wprawdzie tego uruchomić taksówek od ręki, ale komandor Jankowiak zapewnia:

- W przyszłym roku ruszą, na bank! Warto, żeby ta idea wypaliła, gdyż pozwoliłoby to na poznanie najciekawszych zakątków bardziej uczęszczanego i bardziej plażowego jez. Wolsztyńskiego (Berzyńskie jest raczej wykorzystywane przez żeglarzy), w tym choćby dopłynięcie na wyspę, na temat której istnieje legenda. Akwen można zaliczyć także od strony lądu.

Wokół niego wije się wielokilometrowy Szlak Żurawi. To przygotowana przez gminę ścieżka rowerowa, która na odcinku miejskim jest jednocześnie wspomnianą piękną promenadą ze ławkami i stylowym oświetleniem.

Tutaj jest ładnie

- Kiedyś przejechałem rowerem wokół całego jeziora, będzie to jakieś 7 km - mówi Rafał z Nowego Tomyśla. - Od strony miasta wszystko ładnie jest wyrównane, z tej drugiej strony też da się przejechać. Jestem tutaj mniej więcej raz na dwa tygodnie, bo Wolsztyn leży na drodze moich wypraw.

Zatrzymuję się nad wodą, żeby coś przekąsić i ruszyć dalej. Kiedyś przyjeżdżałem z rodziną na plażę do Karpicka, ale to było jakieś 10 lat temu. Teraz słychać, że jezioro jest brudne i zamulone. Na internetowym forum wolsztyńskim wyczytałem, że na dnie znajduje się amunicja jeszcze z czasów wojny.

- Jestem tutaj drugi, może trzeci raz w życiu - dodaje Anita Napierała z Opalenicy. - Dzisiaj przyjechałam, bo koleżanka mówiła, że tutaj jest teraz tak pięknie. No i to prawda. Miło jest posiedzieć na ławeczce, popatrzeć na kaczki i łabędzie.

Do obejrzenia wód z bliska zachęca też Eleonora Mikołajaczak, autorka prac o jeziorze, specjalistka ochrony przyrody. Jej zdaniem warto wsiąść do kajaka wypożyczonego np. na plaży w parku miejskim i popłynąć na północ jez. Wolsztyńskiego, do miejsca, gdzie Dojca wpływa do tego zbiornika. Następnie naprężyć mięśnie rąk i wyruszyć ze 4 km rzeczką pod prąd! W stronę Ruchockiego Młyna

- Ten odcinek jest bardzo dziki, niedostępny od strony lądu, gdyż wokół są tereny bagniste, coś jak dżungla - opowiada. - Ale widoki i wrażenia są niepowtarzalne. Zwłaszcza jeśli płynie się obok niebezpiecznego szaleja jadowitego. To roślina, z korzeni której robi się... cykutę. Można też wypatrzyć stanowiska lęgowe takich ptaków jak krzyżówki, łabędzie, perkozy dwuczube, gągoły, zobaczyć na drzewach czuwające czaple.

- Do tej pory Wolsztyn kojarzył mi się z parowozami i drużyną piłki ręcznej Wolsztyniak - mówi Krzysztof Andrzejewski ze Śląska. - Dzisiaj jestem tu przejazdem. Czekam na pociąg, więc wyszedłem pozwiedzać miasto. I tu miłe zaskoczenie - jezioro. Nie wiedziałem w ogóle, że w Wolsztynie jest jakiś akwen. A do tego jeszcze taki ładny i zadbany.

Jez. Wolsztyńskie ma 124 ha powierzchni, jego maksymalna głębokość wynosi tylko 3,6 m, średnia zaś 1,6 m (sąsiednie Berzyńskie jest ponad dwukrotnie większe, ma 330 ha).

Legenda o wyspie

Dawno, dawno temu, w zamku w Komorowie żył pan z dwoma braćmi, których namawiał do bezbożnego życia. Razem całymi dniami leniuchowali, a w niedzielę chodzili na polowania i łowili ryby, zamiast pójść do kościoła.

Pewnego razu, podczas święta Bożego Ciała, znów poszli łowić ryby, a nie na procesję. Wtedy nagle woda w jeziorze zabulgotała, wystąpiła z brzegów i pochłonęła braci. W tym samym czasie w otchłani jeziora zatonął zamek, park i tylko dach zamkowy wystawał ponad taflę wody. Dość szybko dach porósł roślinami, krzewami, nawet drzewami i w ten sposób powstała wyspa. Potępiony pan i jego bracia zostali zaś zamienieni w trzy ryby. Okazało się, iż mogą być wybawieni od potępienia dopiero wówczas, gdy ostatnia z trzech ryb zostanie złowiona; wtedy także wyspa zniknie z jeziora.

Najmłodszego z braci złapano dawno temu jako małego suma. Średniego w XIX w. jako wielkiego suma. Ponoć musiano go wieźć znad wody wozem drabiniastym, taki był wielki. Okazało się potem, iż jego mięso wcale nie było smaczne. Najstarszego z braci nie złowiono do dziś, bo wyspa na jez. Wolsztyńskim wciąż istnieje...

Legendę znalazł Horst Eckert z koła ziomków Heimatkreis Wollstei w Bad Bevensen. Co ciekawe, według niego, jest to opowieść polska, która ongiś została przetłumaczona na język niemiecki.

Śluza na Dojcy

Śluzę na rzece Dojcy, przepływającej przez Wolsztyn i łączącej dwa jeziora, tworzy wysoka zastawka na nurcie rzeki i uchylne jednoskrzydłowe wrota. Śluza ma 2,6 m szerokości i 10 m długości. - Gdy kajaki wpłyną do śluzy zamykamy wrota, opuszczamy zastawkę, wówczas wpływa woda i podnosi łodzie - tłumaczy komandor Zbigniew Jankowiak.

- Gdy woda dojdzie do poziomu rzeki wtedy kajaki wypływają na drugą stronę, a w ich miejsce mogą wpłynąć oczekujący przy drugim pomoście. Potem podnosimy zastawkę ponad poziom, a uchylamy wrota. Woda wypływa, a z nią łodzie. Śluza jest niewidoczna, gdyż mieści się dokładnie pod mostem na ul. Poniatowskiego. Żeby móc ją regulować, trzeba się zgłosić po korbę do pobliskiej restauracji Kaukaska.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska