Miasto było areną manewrów Green Medline 16, w których brało udział 43 zespoły z Polski i Niemiec. W gronie ponad 300 ratowników przeważali żołnierze, ale nie brakowało też strażaków, policjantów, saperów wojskowych oraz medyków innych służb mundurowych i cywilnych.
Podobne manewry odbywają się w Międzyrzeczu od blisko 10 lat. Do tej pory ich organizatorami byli medycy z miejscowego sztabu społecznej sieci ratunkowej, kierowanego przez Mirosława Janza. W tym roku miały jednak nieco inną formułę, gdyż na ćwiczenie cywilne nałożyły się manewry wojskowe. Ich głównym organizatorem była stacjonująca w Międzyrzeczu 17. Wielkopolska Brygada Zmechanizowana.
– Doskonaliliśmy współdziałanie i procedury podczas akcji ratowniczych – mówi szef szkolenia w „siedemnastej” ppłk Rafał Miernik, który kierował ćwiczeniami.
O znaczeniu takich manewrów dla bezpieczeństwa mieszkańców mówił m.in. wojewoda Władysław Dajczak, który w sobotę obserwował uczestników podczas jednej z akcji. Wychwalał i ratowników i organizatorów. – Nie ma nic ważniejszego, od ludzkiego życia – zaznaczał.
Najbardziej widowiskową odsłoną manewrów był sobotni wybuch na łące kolejowej nad Obrą. Scenariusz zakładał, że podczas prac budowlanych koparka uszkodziła ukryty w ziemi niewypał. Doszło do eksplozji, która „zabiła” siedem osób, a ponad 40 „raniła”. Zapalił się także stojący tam wrak samochodu. Po eksplozji nad łąką rozległy się wołania o pomoc, jęki i płacz „rannych”, a kilka minut później zawyły syreny samochodów ratowniczych. Pierwsi dotarli tam strażacy. Jeden z zastępów sprawnie ugasił płonący samochód, a pozostali zaczęli pomagać ofiarom.
Na łące zaroiło się od wojskowych i cywilnych karetek. Ratownicy przenosili „rannych” do odpowiednich stref i do karetek. Pozorantami byli żołnierze i uczniowie. M.in. z gimnazjum nr 2 w Międzyrzeczu i technikum leśnego w Rogozińcu. - Sami się zgłosiliśmy. Chcieliśmy zobaczyć, jak takie manewry wyglądają od środka - mówią Wojciech Janusz i Jakub Patrzyński.
Pozorantka Julia Franczyk ze Skwierzyny podkreślała, że dzięki udziałowi w Green Medline wie, jak ma się zachować i co robić, jeśli będzie świadkiem wypadku. - Ratownicy mogli przećwiczyć w rzeczywistości działania na polu walki, ale także w sytuacjach, z którymi możemy się zetknąć w życiu codziennym. Choćby na ulicy, czy w sklepie. Ważna też była wymiana doświadczeń między ratownikami. Dzięki temu podnoszą swoje kwalifikacje i stają się lepsi – komentował mjr Marcin Lewy, dowódca 17. Grupy zabezpieczenia medycznego w Międzyrzeczu.
Ostatnim akordem manewrów była w niedzielę konferencja w Międzyrzeckim Ośrodku Kultury. Jednym z jej tematów było m.in. ratownictwo pola walki. Manewry były ogromnym wyzwaniem organizacyjnym i logistycznym. Jak podkreślał burmistrz Remigiusz Lorenz, wojsko doskonale sobie z tym poradziło. Z kolei dowódca „siedemnastej” płk Piotr Malinowski akcentował wzorową współpracę z innymi służbami oraz władzami województwa i miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?