Ułani z 7. batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich są jednym z bojowych ogniw 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna. W poniedziałek pokonali pieszo 20 km. To jednak nie był wiosenny spacerek. Na trasie czekały na nich rozmaite niespodzianki. Niezbyt przyjemne...
Przed marszem każdy z żołnierzy musiał pokazać, czy jego plecak został odpowiednio spakowany. Zajęcia miały m.in. na celu sprawdzenie ich wytrzymałości psychofizycznej podczas marszu ze wszystkim, w co wyposażyła ich armia. Potem ustawili się w ugrupowanie bojowe i rozpoczęli przemarsz do wyznaczonego rejonu.
Pokonanie trasy o długości 20 km to fraszka w porównaniu z zadaniami, które wyznaczył Ułanom dowódca batalionu. Chciał sprawdzić, jak jego podwładni zachowują się podczas sytuacji kryzysowych. Dlatego na żołnierzy czekały zasadzki dywersantów, którzy nękali ogniem maszerujący pododdział. Wróg starał się ich namierzyć i zniszczyć także z powietrza. Dlatego musieli przemieszczać się bardzo ostrożnie i skrycie oraz uważać na śmigłowce, drony i samoloty nieprzyjaciela
Kolejnym utrudnieniem było przejście przez pole minowe oraz pokonanie rejonu skażonego, który nasi żołnierze sforsowali w maskach przeciwgazowych. Po kilku godzinach dotarli do celu. W podobnych zajęciach uczestniczą kilka razy w roku. Za każdym razem ich scenariusz jest jednak inny.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?