Od kilku lat rosną wydatki władz miejskich, podczas gdy dochody są niższe od planowanych przez ministerstwo finansów. Cztery lata temu gmina miała prawie dziesięć milionów nadwyżki, w tym roku różnica między dochodami i wydatkami wyniesie już tylko 1,9 mln zł. Pisaliśmy o tym 13 kwietnia w artykule "Kryzys dotarł do ratusza". Zdaniem radnych, gmina powinna wdrożyć program oszczędnościowy.
- Musimy ratować budżet. W przeciwnym razie za rok czy dwa bieżące wydatki będą wyższe od wpływów. Wtedy będziemy musieli zrezygnować z inwestycji oraz ciąć budżety gminnych instytucji - przekonuje Jerzy Gądek, przewodniczący rady miejskiej.
Zdaniem J. Gądka, przysłowiowym kołem ratunkowym dla finansów gminy może być wyprzedaż zbędnych jej nieruchomości. Np. działek w Bobowicku, które do tej pory były dzierżawione przez mieszkańców. Są atrakcyjnie położone koło jeziora i lasu, dlatego - jak przekonuje przewodniczący - władze mogą nieźle na nich zarobić. To jednak nie wszystko.
- Należy zewidencjonować wszystkie gminne nieruchomości i sprzedać te, które są nam zbędne - twierdzi.
Wiceburmistrz Marta Giera zaznacza, że chcąc sprzedać wspomniane działki władze miejskie muszą uzyskać tzw. decyzję o warunkach zabudowy. Gmina zamierza o nią wystąpić, ale związane z tym procedury są skomplikowane i czasochłonne.
Jerzy Gądek: Kryzys odczuwają też mieszkańcy!
Przewodniczący ma także inne pomysły na załatanie budżetowych dziur. Zastrzega, że władze nie powinny szukać oszczędności kosztem mieszkańców.
- Dużą rolę odgrywa polityka fiskalna. Lokalne podatki i opłaty powinny być ponoszone najwyżej o stopień inflacji i ani o grosz więcej. Kryzys odczuwają też mieszkańcy oraz miejscowi przedsiębiorcy, dlatego nie możemy drenować ich kieszeni. Oszczędności należy szukać w ratuszu, podlegających mu instytucjach i szkołach. Trzeba też skończyć z polityką rozdawnictwa. Czyli szastaniem gminnymi pieniędzmi na prawo i lewo - postuluje.
Zdaniem przewodniczącego komisji komunalnej Eugeniusza Sawińskiego, władze powinny szukać oszczędności m.in. w etatach. Tak jak w wielu innych gminach i powiatach, które redukują zatrudnienie. - Już na początku obecnej kadencji apelowaliśmy do burmistrza o rezygnacje z drugiego zastępcy, ale na próżno - przypomina.
Burmistrz: - U nas nie ma kryzysu!
Burmistrz Tadeusz Dubicki zapewnia, że jego podwładni już analizują budżety wszystkich jednostek organizacyjnych gminy pod kątem ewentualnych oszczędności. Biorą przy tym pod uwagę np. nowe zadania i potrzeby placówek oświatowych, gdyż od września przyszłego roku wszystkie sześciolatki zamiast do przedszkoli pójdą do szkół podstawowych. Dlatego już teraz gmina - jak tłumaczy burmistrz - "racjonalizuje swoje wydatki".
- Przysłowiowego dzielenia kredy na cztery kawałki jednak nie będzie - zapewnia.
Zdaniem T. Dubickiego, dodatkowym źródłem dochodów mogą być unijne dotacje na rozmaite przedsięwzięcia. Mogą z nich korzystać zarówno miejskie władze, jak i podlegające im placówki oraz międzyrzeckie stowarzyszenia. W ratuszu opracowano już kilka projektów, ale na razie urzędnicy nie chcą ujawniać szczegółów. Burmistrz zapewnia, że sytuacja finansowa gminy nie jest taka zła.
- Nasze zadłużenie wynosi około siedemnastu milionów złotych, czyli niespełna trzydzieści procent budżetu. To niewiele. Sąsiednie samorządy są w znacznie trudniejszej sytuacji. U nas kryzysu nie ma - twierdzi.
Komisarz zlożył wniosek, burmistrz dostanie kasę
Ostatnio emocje mieszkańców i radnych rozpalił projekt uchwały w sprawie zaciągnięcia długoterminowego kredytu w wysokości 2,4 mln. zł. W uzasadnieniu podano, że ma być przeznaczony na spłatę wcześniejszych zobowiązań. Pisaliśmy o tym 22 bm. w artykule "Miasto chce kredyt, by spłacić długi". Skarbnik gminy Kamila Anioł-Szymańska przekonuje jednak, że pieniądze zostaną przeznaczone na planowane inwestycje. M.in. na modernizację ulic Konstytucji 3 Maja i Spokojnej.
Gmina zapłaci za te roboty ponad 5 mln zł, ale połowę tej kwoty dostanie w ramach rządowego programu modernizacji i budowy dróg lokalnych. Wniosek o dofinansowanie złożył komisarz Marian Sierpatowski, który do grudnia ub.r. rządził gminą. Wniosek został bardzo wysoko oceniony, dlatego jego następcy mogli ogłosić przetarg i podpisać porozumienie z wojewodą Heleną Hatką.
Dlaczego w projekcie zapisano, że chodzi o pokrycie deficytu i zobowiązań, skoro pieniądze mają iść na inwestycje? - Wynika to z obowiązujących przepisów w tym zakresie, które są tutaj wprost cytowane. Należy jednak dodać, że możliwości zaciągania długu przez gminę są prawnie ograniczone, a przedmiotem jego finansowania mogą być wyłącznie wydatki inwestycyjne - odpowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?