Na mecze męskiej koszykówki w Gorzowie chodzą od trzech lat, bo... dopiero wtedy powstał Gorzowski Klub Koszykówki. - Jeżeli coś się dzieje w naszym mieście związanego z tym sportem, to wiadomo, że my tam będziemy. Po prostu kochamy tę grę. Mamy pomarańczowe serca - porównują do koloru koszykarskiej piłki. Ale od tego sezonu jeżdżą także na meczu do Zielonej Góry na miejscowy Zastal, bo... zaczął tu grać ich kolega z boiska, Jakub Dłoniak.
- Jestem za Zastalem całym sercem i nie zazdroszczę im drużyny, bo sobie na nią zapracowali - tłumaczy Sebastian. - Z dziesięć lat temu powiedziałem Kubie, że jak zacznie grać w ekstraklasie, to ja zacznę regularnie oglądać polską ligę. Oczywiście chciałbym, żeby u nas był taki klub, jak Zastal, ale nie mam problemów, żeby kibicować zielonogórzanom - dodaje Tomasz.
Ich przygoda z koszykówką i kibicowaniem jest o wiele, wiele dłuższa. Tomasz ma 31 lat. Przygodę z koszykówką zaczynał jako dziewięciolatek. - Pan od wuefu wbił mi ją do głowy. Na którejś z lekcji pokazał, jak rzucać i robić dwutakt. Później zorganizował meczyk w kosza, w którym nie zagrałem nawet minuty. Byłem tak wkurzony, że chciałem "zabić" trenera i zawodników. Ta sytuacja tak mnie zmotywowała, że postanowiłem zrobić wszystko, aby zagrać w następnym meczu - opowiada, jakby to było wczoraj.
Sebastian ma 34 lata. Z koszykówką poznał się w wieku 15 lat, w technikum. - Tam spotkałem najlepszego nauczyciela w moim życiu, pana Ciejkę, imienia nie pamiętam. Wymagał od nas "na ocenę" zrobienia dwutaktu i oddania celnego rzutu do kosza. Spodobało mi się to - mówi.
Kiedy zaczęli oglądać mecze? Tomasz w wieku 16-17 lat. Nawet pamięta "swój" pierwszy mecz. Grały zespoły amerykańskiej ligi NBA: Chicago Bulls i Los Angeles Lakers. - Po dogrywce wygrało Chicago - wspomina. W 1992 r. z zapartym tchem oglądał mecze amerykańskiej reprezentacji koszykówki na igrzyskach olimpijskich. - I już wiedziałem, że to jest to! - mówi.
W międzyczasie zetknął się także z polską ligą koszykówki. - NBA to zupełnie inna bajka: nieporównywalny poziom gry, ale także organizacji. NBA to spektakl, inny komentarz, ujęcia, wielkie hale, tysiące kibiców, superkolory. A w Polsce były wtedy małe, ciemne sale i dużo szarości. Pamiętam, jak w jednym z meczów Adam Wójcik wykonywał rzuty osobiste, kibice trzęśli koszem, a sędziowie nie reagowali - śmieje się nawet dzisiaj.
Sebastian zaczął oglądać mecze, bo chciał doskonalić swoją grę. Przede wszystkim uwielbiał NBA, ale zerkał także w telewizor na mecze polskiej ligi. Z czasem zaczął dopingować także gorzowskie drużyny koszykówki: męską Akori Gorzów i żeński Stilon Gorzów. Później dopingował także klub UKS Gorzów.
Pasja do koszykówki została im do dzisiaj. Jeżeli w Gorzowie dzieje się coś związanego z tym sportem, to prawdopodobnie Tomasz i Sebastian mają w tym swój udział.
Regularnie grają na osiedlowych boiskach czy w lidze amatorskiej, kibicują gorzowskim koszykarzom i koszykarkom, urządzają spotkania z oglądaniem meczów NBA, organizują turnieje koszykówki ulicznej, udzielają się na forach internetowych itp. Do tego jeżdżą także poza Gorzów czy Polskę. Niedawno byli na meczach zespołów NBA w Europie. A Franek był także w Berlinie, w którym gościł Michael Jordan. - Moim marzeniem było zobaczenie Jordana. I go zobaczyłem - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?