Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkance z Jenina zamontowali nowe okno, tak że podpiera się na kołkach

Anna Rimke 0 95 722 57 72 [email protected]
- Od kiedy okno ma się podpierać na kołkach? Jak można twierdzić, że wszystko gra, skoro gołym okiem widać, że nie? - pyta Teresa Tęcza z Jenina
- Od kiedy okno ma się podpierać na kołkach? Jak można twierdzić, że wszystko gra, skoro gołym okiem widać, że nie? - pyta Teresa Tęcza z Jenina fot. Kazimierz Ligocki
- Źle wymierzyli, zamontowali na odczepnego i upierają się, że wszystko jest zrobione zgodnie ze sztuka budowlaną - denerwuje się Teresa Tęcza z Jenina. Od dwóch tygodni nie może się dogadać z firmą od okien.

Pani Teresa remontuje dom. Zmieniła dach z płaskiego na spadzisty, teraz robi ocieplenie budynku. - Przy okazji chciałam też wymienić okno. Zamówiłam je w firmie, z której usług już wcześniej korzystałam. Byłam przekonana, że to dobrzy fachowcy - opowiada kobieta. Okno było montowane pod koniec października. - Kiedy tylko zobaczyłam ekipę z nim, od razu mówiłam, że jest za duże. Że coś nie gra. Ale usłyszałam, że oni są od montażu i tyle - wspomina T. Tęcza.

Kobieta już na drugi dzień pojechała do siedziby firmy z reklamacją. Przysłali do niej pracownika. Ten porobił zdjęcia. I za jakiś czas dostała pismo, że reklamacja nie jest uwzględniona, bo okno zostało zamontowane zgodnie ze sztuką budowlaną. - Od kiedy okno ma się podpierać na kołkach? Jak można twierdzić, że wszystko gra, skoro gołym okiem widać, że nie? - pani Teresa prowadzi nas na werandę.

Trzyskrzydłowe okno podparte jest dwoma kołkami. Bo zamontowane jest nie we wgłębieniu, ale na ścianie. Tak, że dolna framuga nie opiera się na murze, tylko wisi w powietrzu. Między ścianą a oknem przy dole jest szpara na 5 cm. Najgorsze dla pani Teresy jest jednak to, że teraz, gdy położy ocieplenie ze styropianu na zewnątrz, to ten najdzie na okno. T. Tęcza twierdzi, że chciała się dogadać z firmą. Stwierdziła, że gdyby skuli boki wnęki, to okno weszłoby do środka i wszystko by się spasowało. - Usłyszałam w firmie, że mogą to zrobić, ale jak zapłacę 200 zł. Przecież to ich błąd. Sami robili pomiary, więc dlaczego ja mam ponosić konsekwencje - denerwuje się kobieta.

Właściciel firmy montującej okna (nie zgodził się na podanie nazwy ani swojego nazwiska) upiera się, że wszystko jest zrobione zgodnie ze sztuką budowlaną. - Ta pani chciała wstawić takie samo okno, jakie miała poprzednio. Teraz doszła do wniosku, że ocieplenie budynku będzie nachodziło na ramę i chce wyłudzić od nas towar. Zaproponowaliśmy jej, że możemy ściąć boki i zamontować je głębiej. Bo to najprostsze rozwiązanie - wyjaśnia przedsiębiorca. Twierdzi, że chcieli zrobić to za pół ceny, tak żeby zwrócił się koszt dojazdu pracowników. - Zależy mi na klientach, ale nie mogę sobie pozwolić na to, żeby wchodzili mi na głowę - tłumaczy szef firmy. To, że okno "wisi" w powietrzu, w jego opinii też jest normą. Tłumaczy, że gdy właścicielka domu zamontuje tam parapet, to wszystko będzie tak, jak należy.

Innego zdania jest Marek Korsak, inżynier budownictwa z Bogdańca, który z nami oglądał pechowe okno u pani Teresy. - Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Zawsze zostawia się po 5 cm zapasu z każdego boku, a tę różnicę wypełnia się pianką montażową. Tu rama jest tego samego rozmiaru, co światło ościeży - tłumaczy budowlaniec. Mówi wprost, ze na miejscu pani Teresy nie zgodziłby się nawet na ścinanie boków. W jego opinii firma powinna uznać reklamację i zamontować nowe, mniejsze.

- W sytuacji, kiedy firma nie chce uznać reklamacji, ta pani powinna się postarać o opinię eksperta na piśmie. Jeśli będzie w niej, że usługa jest wykonana niezgodnie ze wszelkimi normami, wtedy musi wezwać tę firmę do usunięcia usterek - tłumaczy Andrzej Wawrzyński, rzecznik konsumentów w Gorzowie. W wezwaniu pani Teresa musi zaznaczyć termin i dopisać, dalszą drogę postępowania. Czyli, ze zatrudni inną firmę, która wykona naprawę, a ich obciąży kosztami. Taka procedura jest niezbędna i wymagana przy ewentualnym kierowaniu sprawy do sądu. - To nie pierwsza sprawa tej firmy, która ląduje w sądzie. Dziwię się, że tak podchodzą do klientów, bo to na pewno nie działa na ich korzyść - komentuje A. Wawrzyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska