Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy budynku w Brodach żyją w strachu. W każdej chwili może się zawalić dach

Aleksandra Łuczyńska 68 363 44 60 [email protected]
- Wystarczy tylko dotknąć w tym miejscu, a dziura się powiększa - opowiada Elżbieta Urbańska
- Wystarczy tylko dotknąć w tym miejscu, a dziura się powiększa - opowiada Elżbieta Urbańska fot. Aleksandra Łuczyńska
- Żyjemy w ciągłym strachu. Dach w każdej chwili może zawalić nam się na głowy, a obiecanego remontu, jak nie było, tak nie ma - żali się nam Elżbieta Urbańska. Co na to gmina? - Trzeba uzbroić się w cierpliwość - radzi wójt.

Elżbieta Urbańska w budynku przy ulicy Wolności mieszka od dwudziestu lat. To, jak wspomina, miało być jedynie mieszkanie zastępcze, stało się jednak inaczej. Dziś, po 20 latach, kiedy patrzy na ściany pokoju, w którym śpi z córką i wnuczką, nie może przestać myśleć o tym, co mogłoby się tutaj stać.
Załamując ręce pokazuje sufit. Trudno nie zauważyć w nim dziury o średnicy co najmniej kilkunastu cm. Rurą od odkurzacza pani Elżbieta lekko dotyka tego miejsca, na podłogę spadają kawałki tynku. Dziura błyskawicznie robi się jeszcze większa. - To samo jest z oknem - mówi kobieta. - Sypie się strasznie. Ogromne płaty lecą jak tylko się tego dotknie - dodaje demonstrując.

Lecą kolejne kawałki gruzu, tym razem znad okna, prosto pod drzwi budynku. - Gdyby teraz ktoś tam stał to wypadek gotowy. Ale jakoś nikt sobie z tego nic nie robi - uważa pani Elżbieta, która o remont, a przynajmniej zabezpieczenie sufitu stara się od tygodni.
- To nie wszystko. Prosiłam też, żeby ktoś zrobił coś z grzybem, który jest w całym mieszkaniu. Kuchnię wójt radził mi pomalować, tak zrobiłam, ale to przecież nic nie pomaga. To syzyfowa praca, do niczego to nie prowadzi. Pod wykładziną w korytarzu aż biało od pleśni. Moja wnuczka we wrześniu ma iść do szkoły, jak w takich warunkach ma się uczyć, w ogóle żyć? - pyta bezradnie kobieta. - Na dodatek choruje nam coraz częściej, córka jeździ z nią do lekarza. Kto wie, czy to nie przez to źle się czuje - zastanawia się mieszkanka Brodów.

O interwencje wielokrotnie prosiła kierownika Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. - Obiecano mi, że wszystko będzie załatwione, ale nie jest. Ile mam czekać? Kilka dni temu był u mnie z wójtem, ale to dalej nic nie dało - opowiada pani Elżbieta, która chciałaby, aby remont został przeprowadzony jak najszybciej. - Na ten czas mogłabym mieszkać w ośrodku zdrowia - proponuje.
Zbigniew Wilkowiecki, wójt gminy zastrzega, że jest to niemożliwe. - Nie ma takiej potrzeby, remont będzie przeprowadzony, ale nie ma konieczności przeprowadzki - mówi.

Z kolei Zbigniew Rękas, kierownik ZGKiM obiecuje: - Tak jak tłumaczyliśmy tej pani, że w tej chwili jakiekolwiek remonty w jej mieszkaniu są niemożliwe. Ale będą. To, co tam się dzieje to przede wszystkim efekt opadów śniegu. Kiedy ten zaczął topnieć, budynek zalało dlatego nie możemy na razie nic robić, to byłoby bezsensowne. Podobnych przypadków było znacznie więcej, to nie jedyne mieszkanie, z którym musimy się uporać. Na pewno nie dojdzie tam do żadnej katastrofy, nie ma się, o co martwić - zapewnia kierownik. - Remont oczywiście zrobimy, ale gdy zrobi się całkiem ciepło.
Wójt doradza uzbrojenie się w cierpliwość, powtarzając słowa Z. Rękasa. - Żadna katastrofa nie wchodzi w rachubę. Trzeba tylko trochę poczekać, na pewno się z tym uporamy, gdy tylko będzie cieplej - podkreśla Z. Wilkowiecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska