Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Gorzynia pod Międzychodem wybrali sołtysa prosto z katedry

Dariusz Brożek 095 742 16 83 [email protected]
Sołtys zbiera zabytkowe sprzęty rolnicze i narzędzia, z których dawniej korzystały gospodynie. Ozdobą jego mieszkania są m.in. drewniane krosna, które odziedziczył po babci.
Sołtys zbiera zabytkowe sprzęty rolnicze i narzędzia, z których dawniej korzystały gospodynie. Ozdobą jego mieszkania są m.in. drewniane krosna, które odziedziczył po babci. fot. Dariusz Brożek
Od niespełna trzech lat Gorzyniem rządzi Jarosław Grzelachowski. - Zdążył już sporo zrobić dla naszej wsi - zgodnie twierdzą mieszkańcy.

90-letnia Gertruda Kabat mieszka koło sołtysa. To najstarsza mieszkanka wsi. Pamięta czasy świetności gorzyńskiego majątku, który w okresie międzywojennym należał do jej imienniczki Gertrudy von Willich. Teraz w pałacu znajduje się rolniczy zakład doświadczalny, w którym pracuje J. Grzelachowski.

- To doskonały sołtys. I dobry sąsiad, zawsze chętny do pomocy. Jest pracowity, jak mało kto - mówi o sołtysie.

Sołtysa wychwala też Sławomir Piotrowski. Mówi, że J. Grzelachowski w ciągu niespełna trzech lat zrobił wiele dobrego dla Gorzynia i jego mieszkańców. - Organizuje festyny i akcje sprzątania wsi. Zawsze ma czas dla ludzi - mówi.

Zaczął od turnieju

J. Grzelachowski godzi funkcje sołtysa z pracą na katedrze uprawy roli i roślin Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Do stolicy regionu dojeżdżać nie musi, bo kieruje zakładem doświadczalnym w rodzinnej wsi.

- Znam tutaj każdy zakamarek i wszystkich mieszkańców. To moja mała ojczyzna - zaznacza.

Zaraz po wyborach w 2006 r. pierwszą inicjatywą sołtysa był wiejski turniej tenisa stołowego. Potem mieszkańcy uporządkowali plażę nad jeziorem, a po pracy na rzecz wsi integrowali się na zabawach organizowanych przez sołtysa.

- Jest bardzo aktywny podczas wakacyjnych festynów - zaznacza burmistrz Roman Musiał, który mieszka właśnie w Gorzyniu.

Wieś pięknieje

Mieszkańcy zgodnie zaznaczają, że wieś bardzo wypiękniała w ostatnich latach. Wreszcie doczekali się kanalizacji i chodników, na wniosek sołtysa przycięto spróchniałe lipy rosnące wzdłuż drogi. Teraz liczą, że władze wybudują im świetlicę. Brak sali wiejskiej to jednak przysłowiowy pryszcz w porównaniu z drogami - wojewódzką nr 160 i krajową nr 24, które przecinają Gorzyń.

- Niektórzy kierowcy pędzą przez wieś jak szaleni. Strach dzieci wypuścić na podwórko. To cud, że jeszcze nikt nie zginął - mówią.

Największym problemem jest przejście przez ruchliwą trasę Skwierzyna-Poznań. W Gorzyniu liczą, że drogowcy wybudują na środku drogi wysepki dla pieszych. - I dopniemy swego. Ja już taki jestem, że jak mnie wyrzucają drzwiami, to wchodzę oknem - mówi sołtys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska