Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Marcinkowskiego w Żarach przeżywają koszmar związany z remontem ich ulicy

Aleksandra Łuczyńska 68 363 44 60 [email protected]
Od wielu miesięcy mieszkańcy Marcinkowskiego czekają na koniec remontu na ich ulicy. Na razie wielu z nich nie może nawet dojechać do swoich domów.
Od wielu miesięcy mieszkańcy Marcinkowskiego czekają na koniec remontu na ich ulicy. Na razie wielu z nich nie może nawet dojechać do swoich domów. fot. Aleksandra Łuczyńska
- Jesteśmy wściekli, załamani, wkurzeni. Chcemy dojazdu do naszych domów - mówią mieszkańcy Marcinkowskiego, którzy od miesięcy czekają na koniec remontu ich ulicy. - Na razie wciąż taplamy się w błocie - dodają.

Nie ma się, co dziwić mieszkańcom, chyba jednej z najbardziej pechowych ulic w mieście, którzy od wielu lat starali się o poprawę nawierzchni drogi, przebiegającej między dwoma rzędami jednorodzinnych domów. Były listy, petycję z dziesiątkami podpisów i tak przez kilka lat, w końcu ich prośby odniosły zamierzony skutek. Jednak początek spełnienia marzeń, okazał się początkiem horroru. Wykonawca, który podjął się remontu zarówno kanalizacji, jak i nawierzchni, nie tylko nie dotrzymał terminu, ale jak się okazało, prace przez niego wykonane są w fatalnym stanie.

W październiku władze miasta zerwały umowę z wykonawcą. W listopadzie na Marcinkowskiego wszedł kolejny - firma Gran - Bud z Ochli. - Jesteśmy zadowoleni z tej firmy, która już wcześniej pracowała przy ulicy Brzoskwiniowej, na fragmencie Baczyńskiego i dojeździe od strony Broni Pancernej. Nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń - zapewnia Jacek Niezgodzki, zastępca burmistrza Żar.
- Nie chcemy czepiać się firmy, która robi wszystko zdecydowanie lepiej niż ta poprzednia, nam chodzi o dojazd do naszych domów na czas zimy. Żyjemy tutaj jak na odludziu, to jest tragedia. Samochodem do domu nie dojadę, a jak chcę wyjść na ulicę to muszę zakładać gumowce. Nawet terenówką ciężko się tędy jeździ. Moja żona, który wychodzi z dzieckiem w wózku ledwie może się poruszać po tym piachu, wszystko jest mokre - opowiada Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji). - Obdzwaniałem wszystkich, naczelników i właściciela firmy, podobno miasto nie chce dać pieniędzy na utwardzenie drogi. Wszystko chcą zostawić, tak jak jest, nie wyobrażamy sobie tego, żeby przez kolejne pół roku taplać się w tym błocie. Wszyscy jesteśmy zmęczeni - dodaje mężczyzna.

- Będziemy robić dopóki pogoda nam pozwoli, dalsze prace ruszą wiosną. Mamy czas do końca czerwca i na pewno terminu dotrzymamy. Na razie najwięcej pracy musimy poświęcić na poprawianie tego, co wykonała poprzednia firma - informuje właściciel Gran - Budu - Karol Krępa. - Droga jest teraz, jaka jest. Na odcinku, gdzie nie prowadzimy prac jest przejezdna.
Z kolei J. Niezgodzki zapewnia, że droga będzie utwardzona jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. - Na pewno będzie w lepszym stanie, planujemy wysypać tam gruz lub tłuczeń, na razie teren jest wyrównywany. Nie będzie takiego błota, jakie jest obecnie. Droga będzie przejezdna, mieszkańcy nie muszą się o to martwić - zaznacza zastępca burmistrza.
- Mamy nadzieję, że nasz koszmar rzeczywiście skończy się, na razie zależy nam najbardziej na tym, żeby dojechać do naszych domów. Tak dalej żyć się nie da - mówią mieszkańcy Marcinkowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska