Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy: - Nie dajmy zrywać asfaltu

Anna Słoniowska 68 324 88 43 [email protected]
- Asfalt musi zostać. Bez niego sytuacja na ul. Sadowej była tragiczna - twierdzi Jan Jabłoński
- Asfalt musi zostać. Bez niego sytuacja na ul. Sadowej była tragiczna - twierdzi Jan Jabłoński Anna Słoniowska
- Bez asfaltu było tu bagno. Wreszcie doczekaliśmy się jezdni. Teraz chcą nam ją zerwać. Po co psuć to, co dobre? - pytają mieszkańcy ul. Sadowej w Starym Kisielinie.

- Tutaj człowiek modli się, żeby żadnego geologa z nowymi planami nie zobaczyć - mówi pan Jerzy, mieszkaniec ul. Sadowej.

Lada dzień znowu rozpoczną się tu prace. W urzędzie gminy zdecydowano, że właśnie przez ul. Sadową będą biegły światłowody i woda do Parku Naukowo-Technologicznego w Nowym Kisielinie. Mieszkańcy obawiają się, że ich nowy asfalt zostanie przez to zerwany.

- Podobno mają nam rozryć ładną drogę. A nie prościej byłoby puścić kable poboczem? Bez asfaltu sytuacja naprawdę była tragiczna: wody pełno, jedno wielkie bagno. Wreszcie doczekaliśmy się jezdni, a teraz chcą nam ją zerwać. Po co psuć to, co jest dobre? - zastanawia się Jan Jabłoński.

Sąsiad Edward Szylkiewicz również jest zbulwersowany. - Nikt z nami nie rozmawiał, nie uprzedzał, nie konsultował. Jestem przerażony. Wiemy tylko tyle, ile sami zdołaliśmy się dowiedzieć. Naprawdę nie dało się znaleźć innego rozwiązania? - pyta.

Zdaniem Edwarda Huczka z urzędu gminy, żadnej alternatywy nie było. - Cały pas drogowy, łącznie z poboczem jest naszpikowany kablami - tłumaczy urzędnik. - Wykonawca będzie pracował metodą przyciskową, a to znaczy, że nie zajdzie potrzeba zrywania asfaltu w całości. Mimo wszystko zaznaczyliśmy w umowie, że jeśli nawierzchnia zostanie poważnie naruszona, to ma być po prostu odtworzona. Nie pozwolimy na żadna łatanie.

Huczek uzasadnia przebudowę drogi wyższymi celami. Twierdzi, że jeśli chcemy przyciągnąć inwestorów, to musimy zadbać o uzbrojenie terenów.

Jednak mieszkańcy są przekonani, że kiedy w 2009 roku wylewano asfalt, w planach było już jego zerwanie. - Urzędnicy musieli wiedzieć, że tędy będą biegły światłowody i kanalizacja do parku, a mimo wszystko zdecydowali się na budowę drogi.

Huczek tłumaczy, że pewnych sytuacji nie da się przewidzieć: - Poza tym wtedy nie wiedzieliśmy nic na pewnego. A firma, która kładła kanalizację, wylała asfalt w ramach umowy. Droga nie została zbudowana za gminne pieniądze.
Mieszkańcy mają jednak dość tłumaczeń. - Co to za władza, z którą ciągle trzeba się szarpać? - rzuca pytanie pan Jerzy.

To nie pierwszy konflikt mieszkańców ul. Sadowej z urzędnikami. Cztery lata temu pisaliśmy w "GL" o kanalizacji Starego Kisielina. W planach nie uwzględniono jednak ul. Sadowej. Jej mieszkańcy na własny koszt musieli robić przyłącza. - Każdego z nas kosztowało to ok. 4 tys. zł, ale nie marudziliśmy - mówią zgodnie.

Po skończonej pracy wykonawca położył nową, asfaltową drogę. Sąsiedzi byli zachwyceni. - Jezdnia pod naszymi drogami oznaczała koniec męczarni - opowiada pan Jerzy. - Wcześniej sam profilowałem drogę. Kopałem, grabiłem, usypałem nawet skarpę. Kiedy pojawił się asfalt, wychodziłem już tylko grabić liście.
Teraz mieszkańcy boją się, że ich upragniony asfalt zniknie z dnia na dzień.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska