Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy: Nie pozwolimy uśmiercić szkół!

Anna Chreptowicz
- W naszej szkole jest teraz około 50 dzieci. W przyszłym roku ma być ich jeszcze więcej. Wybudowaliśmy im ładne boisko, plac zabaw, sami pomagamy w remontach. Nie oddamy naszej szkoły - zapowiada Marta Mularczyk z Bukowa.
- W naszej szkole jest teraz około 50 dzieci. W przyszłym roku ma być ich jeszcze więcej. Wybudowaliśmy im ładne boisko, plac zabaw, sami pomagamy w remontach. Nie oddamy naszej szkoły - zapowiada Marta Mularczyk z Bukowa. Mariusz Kapała
- Nie oddamy naszych szkół ani stowarzyszeniom, ani fundacjom - twierdzą mieszkańcy Bukowa i Kalska.

27 października był dla mieszkańców Bukowa i Kalska dniem wielkiej mobilizacji. Po wsiach rozeszła się bowiem wieść, że tutejsze szkoły mają zostać przejęte przez stowarzyszenia. A do pomysłu będzie przekonywał Ignacy Odważny, burmistrz Sulechowa.
Wśród rodziców uczniów zawrzało. Zaczęli się więc organizować, by we wtorkowych spotkaniach uczestniczyć jak najliczniej. - Będzie cała moja rodzina. Rodzice, rodzeństwo, mąż, najbliżsi znajomi - mówiła nam Ewelina Mularczyk-Sienkowska, matka czworga dzieci, z których każde chodzi do SP w Kalsku. - Bo dla nas ta szkoła jest domem. My tu praktycznie mieszkamy. Sami odnawiamy budynek, kiedy trzeba malować klasy, to je malujemy, uczestniczymy w tym. Każdy pomaga tak, jak umie. Nasze dzieci czują się tu bezpiecznie. Odbywa się tu bardzo dużo fajnych imprez - wymieniała argumenty za pozostawieniem placówki. Podkreślała, że jeśli szkoła zostanie zamknięta, zniknie jedyne miejsce scalające wszystkich mieszkańców. Podobnie w Bukowie, gdzie swój udział w spotkaniu również deklarowało spore grono osób. - Ja się tu urodziłam, tu chodziłam do szkoły. Moje dzieci też chodzą do tej szkoły. Uczą je ci sami nauczyciele, którzy mnie uczyli - opowiadała nam we wtorek Marta Mularczyk, sołtys Bukowa. - Dlatego jestem przeciwna, żeby jakieś stowarzyszenie czy fundacja przejęły naszą szkołę.

W Kalsku przed spotkaniem rodzice rozwiesili nawet specjalne ulotki, na których pod hasłem „Nic o nas bez nas” nawoływali do jak najliczniejszego uczestnictwa w spotkaniu.
Jednak nikogo specjalnie nie trzeba było przekonywać do przyjścia. Sala gimnastyczna w Kalsku pękała w szwach. Przyszło około 150 osób. - Mój mąż wpisywał się na listę jako 118, a za nim jeszcze wielu przyszło - podkreślała pani Ewelina.
Z kolei w Bukowie rodzice bardzo dobrze przygotowali się do dyskusji z burmistrzem. Zrobili nawet swoją prezentację, która była niejako odpowiedzią na pokaz gminy. Merytoryczne przygotowanie i racjonalne argumenty to ich jedyna broń, którą zamierzają się posłużyć w swojej walce. Bo walczą nie tylko o budynki. Walczą o miejsca, w których ich dzieci - jak sami podkreślają - czują się najbezpieczniej.

Jak przebiegało spotkanie? Co dalej ze szkołami w Kalsku i Bukowie? Przeczytasz w sobotę, 31 października w "Tygodniku zielonogórskim", dodatku do papierowego wydania "Gazety Lubuskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska