Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Suliborza skarżą się na właściciela miejscowej chlewni

Natalia Chmielewicz 0 693 322 724, [email protected]
Kinga Czerwińska mówi, że najgorszy jest fetor, który wydobywa się z chlewni. Latem nie można nawet okna otworzyć, a co dopiero wyjść na dwór.
Kinga Czerwińska mówi, że najgorszy jest fetor, który wydobywa się z chlewni. Latem nie można nawet okna otworzyć, a co dopiero wyjść na dwór. Fot. Natalia Chmielewicz
- Nie wiemy już co robić. Wszędzie smród, nawet prania nie można wywiesić. Dookoła unosi się tylko zapach świń - o pomoc w wyjaśnieniu sprawy poprosiła nas Sylwia Kraśniewska z Rady Sołeckiej.

Cały spór toczy się o fermę, która znajduje się w budynku po byłym PGR. - Tam od zawsze jest prowadzona tego typu działalność, nigdy nikomu nie przeszkadzało, więc w czym teraz jest problem - pyta właściciel Artur Socha. - Mieszkańcy oskarżają mnie, że zanieczyszczam teren objęty programem Natura 2000, ale moje chlewnie znajdują się po przeciwnej stronie ulicy, już nie objętej ochroną - dodaje A. Socha.

Według lokalnej społeczności hodowla jest zbyt liczna, gnojowica nie jest regularnie wywożona przez upoważnione przedsiębiorstwa, a padlina jest rozrzucona po całym terenie, choć powinna być zabezpieczona w specjalnych kontenerach. - Trzyma zwierzęta w dawnym magazynie zbożowym, nie czyści stanowisk i stąd ten zapach - mówi Edward Wojtysiak.
Zapytaliśmy w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Szczecinie, czy stwierdzono tego typu naruszenia. - W czasie pierwszych kontroli natrafiliśmy na kilka nieprawidłowości, ale zostały one skorygowane. Hodowca przestrzega przepisów o dobrostanie zwierząt, co stwierdził lekarz weterynarii.

Nie ma też zastrzeżeń do warunków, w jakich trzymana jest trzoda. Odpady są regularnie wywożone, jak wynika z przedstawionych nam umów - mówi inspektor Andrzej Miluch. Dodaje, że w obowiązującym stanie prawnym brak jest norm odorowych, dlatego ograniczone są możliwości przeprowadzenia tego typu kontroli.
Brak naruszeń stwierdziła także komisja z Urzędu Miasta Recz. - Pan Socha ma wszelkie pozwolenia na prowadzenie działalności. Posiadamy kopie umów na wywóz odpadów i gnojowicy. Padłe zwierzęta są składowane w specjalnie do tego przeznaczonym, szczelnym kontenerze ustawionym na betonowym podłożu z dala od budynków gospodarczych. Właściciel stara się nie utrudniać życia mieszkańcom i transport trzody kierują boczną drogą. Na tej wsi występuje spór, ale nie możemy zakazać działalności bez powodu - tłumaczy Andrzej Hejza, inspektor ds. ochrony środowiska.

Dodaje, że zwiększone odczuwanie odoru z fermy występuje w okresie niskiego ciśnienia atmosferycznego oraz wiejących wiatrów z kierunku wschodniego. - To specyficzna hodowla i trudno wymagać, żeby świnie miały ładny zapach, ale nie wiemy jak jeszcze możemy udowodnić mieszkańcom, że właściciel działa zgodnie z prawem - podkreśla A. Hejza.

Artur Socha jest już zmęczony tymi ciągłymi atakami na jego osobę. - Gdybym nie miał kredytów, to już dawno zawiesiłbym działalność, bo szkoda moich nerwów na wyjaśnienia. Nie wiem jak jeszcze mam udowodnić, że nie robię niczego złego, skoro nie pomagają nawet opinie fachowców- pyta A. Socha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska