Przeczytaj też: Auto wjechało pod szynobus
- To, co się wydarzyło w piątkowy wieczór 25 października na przejeździe kolejowym przy ul. Spokojnej w Witnicy, na zawsze zostanie w pamięci wszystkich mieszkańców i rodziny zmarłej tragicznie dziewczyny - tak pan Mirosław zaczyna swój list do władz kolei.
Tragedia, którą wspomina, wydarzyła się niemal na jego oczach. Pisaliśmy o tym. Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym młoda kobieta wjechała samochodem wprost pod pędzący szynobus. Uderzenie było tak silne, że auto dosłownie wzbiło się w powietrze i wylądowało kilkadziesiąt metrów za przejazdem. Kobieta wypadła z samochodu. Lekarze reanimowali ją kilkadziesiąt minut, ale zmarła. Nikt więcej w wypadku nie ucierpiał.
- Ale ta tragedia może się powtórzyć! - alarmują ci, którzy korzystają z przejazdu kolejowego przy Spokojnej. Co więcej, o zagrożeniu mówili jeszcze przed wypadkiem. Sam Mirosław Wąsowicz 12 września pisał do PKP, że przy przejeździe nie działają nawet latarnie, a krzaki przy drodze zasłaniają kierowcom widok. Pismo do Zakładu Linii Kolejowych w Zielonej Górze poskutkowało. Krzaki zostały wycięte, a lampy zaczęły świecić. Czy teraz mieszkańcom uda się wywalczyć dodatkowe zabezpieczenie przejazdu?
Przeczytaj też: Zginęła na oczach ludzi. Tragiczny wypadek w Witnicy
Zapytaliśmy rzecznika zakładu w Poznaniu, czy jest taka możliwość, ale przed publikacją tego materiału nie dostaliśmy odpowiedzi. Na pewno sprawa nie jest prosta. - O kategorii przejazdu decyduje komisja, w której są pracownicy kolei i policja. Analizuje się ruch na przejeździe. Przelicza samochody - wyjaśnia Artur Wołoszyn z Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Zielonej Górze. Wołoszyn jest też mocno zaangażowany w ogólnopolską kampanię: Zatrzymaj się i żyj. Chodzi w niej o ograniczanie wypadków na przejazdach kolejowych, bo ich liczba jest zatrważająca. Tylko we wrześniu w całym kraju - aż 18. Od początku roku - 164! Zginęły w nich 32 osoby. - Niestety, 99 proc. tych wypadków to wina kierowców i nie ma znaczenia, czy na przejeździe są rogatki czy nie - mówi wprost Wołoszyn.
Szanse Witnicy osłabia też fakt, że w Lubuskiem nie zdarzyło się ostatnio, żeby kolej montowała rogatki czy sygnalizację świetlną w miejscach, gdzie były wypadki. - Nie przypominam sobie - mówi Mariusz Olejniczak, rzecznik Zakładu Linii Kolejowych w Zielonej Górze. Za to, niestety, można znaleźć przykłady na to, o czym mówi Wołoszyn - że szlaban czy światła nie wykluczają wypadków.
- W Czechowie była sygnalizacja i co, rodzice zginęli, dwójka dzieci została! - komentuje nasz Czytelnik. Do wypadku, o którym mówi, doszło dwa lata temu. Opel, którym jechała czteroosobowa rodzina, wpadł pod szynobus w podgorzowskim Czechowie. - Żadne światła i szlabany nie wyręczą kierowców. Trzeba uważać! - mówi Czytelnik.
Mimo to mieszkańcy Spokojnej w Witnicy są zdecydowali walczyć przynajmniej o przejazd kategorii C, czyli niestrzeżony, ale z sygnalizacją świetlną i dźwiękową. Na razie burmistrz Andrzej Zabłocki, który zresztą był na miejscu wypadku, obiecuje dodatkowe oświetlenie ulicy. - W dzień widoczność jest doba, ale po zmierzchu rzeczywiście trzeba tutaj uważać - ocenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?