Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Dobiegniewa krytykuje władze miasta

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
- Wydałem gazetę po to, by ludzie poznali prawdę o naszej gminie i poczynaniach jej władzy – tłumaczy Marek Kowalczyk z Dobiegniewa.
- Wydałem gazetę po to, by ludzie poznali prawdę o naszej gminie i poczynaniach jej władzy – tłumaczy Marek Kowalczyk z Dobiegniewa. Mateusz Feder
- Z naszego miasta młodzi wyjechali za pracą, bo tu nie mogą jej znaleźć. W Dobiegniewie panuje marazm - uważa Marek Kowalczyk, który wydał 2 tys. gazet krytykujących władze. Burmistrz uważa, że to osobista zemsta.

Przeczytaj też: Cygan: - Spalimy tę budę, z tobą w środku!

Na dwóch kartkach formatu A4 Kowalczyk jedzie po władzy jak po bandzie. - Gdy w mieście nic się nie dzieje, to trzeba coś robić - tłumaczy. Ma ponad 30 lat, własny biznes, magistra ekonomii, robi doktorat z zarządzania. Temat pracy? - To tajemnica, ale będzie to plan rozwoju dla tak małych gmin jak Dobiegniew czy Stare Kurowo - ucina.

Dlatego w swojej gazecie tylko krytykuje, a nie daje recept. - Mieszkańcy o poczynaniach władzy dowiadują się tylko z czasopisma samorządowego, które w cukierkowy sposób przedstawia wydarzenia, a rzeczywistość często jest zupełnie inna - mówi. Władze nazywa "miejscowym establishmentem", który blisko związany jest z burmistrzem i dba tylko "o własne interesy". Twierdzi, że burmistrz wszystko tłumaczy kryzysem, który w mieście "odmieniany jest przez wszystkie przypadki". - Jego zdaniem kryzys jest odpowiedzialny za to, że nie ma miejsc pracy, że marszałek województwa nie daje pieniędzy na inwestycje itp. - wymienia Kowalczyk. I dodaje, że Dobiegniew staje się miastem starych ludzi, z którego młodzi wyjechali za pracą, bo tu nie mogą jej znaleźć. - Najpierw trzeba dać ludziom chleb, a później dopiero igrzyska - podkreśla.

Gdy pytamy, czy w kolejnych wyborach będzie startował na burmistrza odpowiada, że "nie jest to ruch polityczny". - Władza powinna traktować mnie jak przyjaciela, bo pokazuję jej błędy, a prawdziwy wróg tego nie robi - kwituje.

Burmistrz Leszek Waloch mówi, że "gazeta nie wywarła na nim wrażenia". - To ludzie oceniają czy miasto się rozwija czy nie - podkreśla. Przez Kowalczyka nazwany został "najgorszym burmistrzem". Waloch uważa, że to osobista zadra wywołała tę "frustrację". - Jeszcze rok temu pan Kowalczyk przyszedł do najgorszego burmistrza z propozycją, by zostać u mnie asystentem, później chciał być kierownikiem Centrum Integracji Społecznej, ale nie wykazał doświadczenia w kierowaniu czymkolwiek, więc nim nie został - objaśnia burmistrz.

- A to, że młodzi wyjeżdżają jest trendem w skali kraju, państwo nie daje możliwości pracy, to młodzi pracują za granicą - ciągnie dalej. I podaje przykład: - W Zakładach Drzewnych zatrudnionych jest ponad 240 osób, ale tylko 60 z naszej gminy, widocznie nie wszyscy chcą pracować - kwituje.

O zdanie spytaliśmy też dwóch przypadkowo spotkanych mieszkańców gminy, którzy czytali gazetę Kowalczyka. Wojciech Brzeski spod Dobiegniewa uważa, że w gazecie za dużo jest krytyki. - Można krytykować, ale rozsądnie, a nie jechać z góry na dół po burmistrzu i radzie, którzy tak naprawdę coś dla tego miasta zrobili - uważa. Inny mężczyzna (nie chce nazwiska w gazecie) mówi, że "zna autora gazety". - Bym mu ufał gdyby w swoim życiu choć przez chwilę porządnie popracował, a tak to wiecznie wolnym strzelcem jest, by krytykować trzeba coś w życiu zrobić - uważa. Do naszej redakcji w tej sprawie zadzwoniła też Czytelniczka. - Dobrze, że młody człowiek poruszył nieco władze, wzbudził ferment - mówiła. Kowalczyk zapowiada kolejne wydania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska