Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Nowej Soli przegrał z urzędem

Michał Iwanowski 68 324 88 12 [email protected]
- Takiego absurdu świat nie widział. Dlaczego musiało to spotkać akurat nas? - skarży się Ryszard Banach.
- Takiego absurdu świat nie widział. Dlaczego musiało to spotkać akurat nas? - skarży się Ryszard Banach. fot. Mariusz Kapała
Państwo Danuta i Ryszard Banachowie nie mogą wykupić mieszkania komunalnego, w którym od kilkudziesięciu lat mieszkają - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie. Powód: nie można wydać zaświadczenia o samodzielności lokalu.

Okazuje się, że pokoje odgradza od kuchni wspólny korytarz. I to przeszkadza w wydaniu zaświadczenia. Przypominamy, iż właśnie mijają dwa lata, odkąd państwo Banachowie zaczęli starać się o wykup mieszkania. Na finał czekali od dawna, ale nie na taki. Zamiast możliwości wykupu swoich czterech kątów, doczekali się decyzji, która utwierdziła ich w przekonaniu, że urzędy tylko rzucają ludziom kłody pod nogi. I że szary obywatel z urzędem nie wygra.

A było tak: Banachowie uzbierali 8 tys. zł, by z 90 proc. bonifikatą odkupić od miasta swoje lokum na poddaszu kamienicy przy ul. Zjednoczenia. W styczniu br. zaalarmowali nas, że wszyscy ich sąsiedzi wykupili już swoje mieszkania na własność, tylko oni nie mogą. Bo urzędnicy starostwa się uparli.

Miasto chcąc sprzedać mieszkanie, musiało wystąpić do starostwa o wydanie zaświadczenia o samodzielności lokalu. Tymczasem starostwo powiedziało "nie". I koniec. Powodem ma być to, że Banachowie mają pokoje po jednej stronie korytarza a kuchnię i łazienkę po drugiej. Oddziela je korytarz, jako część wspólna. Naczelniczka wydziału budownictwa starostwa Barbara Kachnic tłumaczyła się przepisami: - Bardzo byśmy chcieli się zgodzić, ale przepisy mówią, co jest samodzielnym lokalem, a co nie. A ten lokal nie jest samodzielny.

Z taką decyzją trudno było się zgodzić nie tylko Banachom, ale także urzędnikom magistratu, którzy chcieli lokal sprzedać, a nie mogli. Dlatego miasto w czerwcu ub.r. zaskarżyło decyzję starostwa do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium skierowało sprawę do ponownego rozpatrzenia w starostwie. Ale po kilu miesiącach starostwo znów postawiło na swoim i odmówiło wydania zaświadczenia. Miasto ponownie zaskarżyło decyzję do SKO. Ta procedura teoretycznie mogła kręcić się w nieskończoność.

Kolegium zwróciłoby sprawę do starosty, starosta znów by odmówił, miasto znów zaskarżyło... A Banachowie cały czas czekają i tracą. Bo w międzyczasie dostali podwyżkę czynszu o 80 zł. Czynsze w lokalach komunalnych podrożały w całym mieście. Gdyby Banachowie byli właścicielami lokalu, nie płaciliby czynszu, tylko fundusz remontowy, ustalony przez wspólnotę swojej kamienicy.

Szef wydziału gospodarki nieruchomościami magistratu Andrzej Żuberek podkreślał jednak, że przepisy w sprawie samodzielności lokalu nie są jednoznaczne. - Można je było zinterpretować na korzyść tych ludzi, żeby wreszcie stali się właścicielami - mówił - Dlatego nie było innego wyjścia, jak zaskarżyć tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Wielkie jednak było zdziwienie Banachów, kiedy na początku br. sąd administracyjny oddalił sprawę, bo uznał, że ich mieszkanie zostało już... sprzedane. Poszło o to, w latach 60. lokal na poddaszu został podzielony na dwa: jedno - Banachów - dostało numer 6, a sąsiadów oznaczono jako 6a. Tak więc Banachowie ubiegali się o wykupienie lokalu nr 6. Tymczasem okazało się, że w 2004 r. sąsiedzi Banachów wykupili od miasta swoje mieszkanie, jako lokal o numerze 6a, a w marcu 2008 r. sprzedali je na wolnym rynku, jako mieszkanie o numerze 6. Czyli to, pod którym mieszkają Banachowie. Nikt nie zwrócił na to uwagi do momentu, kiedy Banachowie wystąpili o wykup.

Ten błąd został już naprawiony i sprawa ponownie trafiła do WSA. Radczyni prawna magistratu Iwona Sondej-Barriga powołała się na orzeczenie sądu administracyjnego w Gdańsku, który w podobnej sprawie wydał orzeczenie na korzyść lokatorów. Tym razem sąd rozpatrzył sprawę, ale nie po myśli Banachów. Uznał, że ich lokal nie jest samodzielny i starostwo słusznie nie wydało im zaświadczenia. - Nawet, gdybyśmy chcieli teraz pomóc tym ludziom, to mamy związane ręce - ubolewa Sondej-Barriga. - Tym niemniej będziemy teraz szukać takich rozwiązań prawnych, by to mieszkanie im sprzedać.

- Jeszcze trochę i skończy się nam ważność wyceny lokalu, będziemy musieli od nowa robić kolejną, a to kosztuje - skarży się Danuta Banach. - Ile jeszcze można czekać?
Chcąc zadośćuczynić kłopotom Banachów, władze miasta zgodziły się obniżyć im cenę sprzedaży mieszkania do 5 proc. jego wartości. Jeśli więc uda się doprowadzić procedurę do końca, to kupią lokal za 4 tys. zł. Do tego potrzeba jednak teraz tęgiej prawniczej głowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska