Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Skwierzyny narzeka na bar. Policjanci i urzędnicy nie widzą problemu

Dariusz Brożek 095 742 16 83 [email protected]
Piotr Gogoc twierdzi, że mimo zamkniętych okien w mieszkaniu słychać hałasy dobiegające z pobliskiego baru. Jego zarzutów nie potwierdzają jednak ani policjanci, ani urzędnicy.
Piotr Gogoc twierdzi, że mimo zamkniętych okien w mieszkaniu słychać hałasy dobiegające z pobliskiego baru. Jego zarzutów nie potwierdzają jednak ani policjanci, ani urzędnicy. fot. Dariusz Brożek
Lokator kamienicy przy ul. Piłsudskiego skarży się na pobliski lokal gastronomiczny. Oraz na bierność urzędników, którzy nie widzą podstaw do odebrania dzierżawcom licencji na sprzedaż alkoholu.

Historia jest jedna, ale w ciągu niespełna godziny usłyszałem jej dwie wersje. Zupełnie od siebie różne. Kolejną przedstawili nam policjanci i urzędnicy, którzy od miesięcy są zaangażowani w spór między lokatorem kamienicy przy ul. Piłsudskiego i dzierżawcami pobliskiego baru.

Zacznijmy od początku. Czyli od telefonicznej rozmowy z Piotrem Gogocem. - Przyjedźcie do Skwierzyny. W podwórku mojej kamienicy otwarto bar. I od tej pory ciszę zakłócają śpiewy i przekleństwa - mówi mój rozmówca.

Kamienica przy deptaku niczym szczególnym się nie wyróżnia. Wchodzimy przez bramę na klatkę schodową. P. Gogoc mieszka na pierwszym piętrze. Okna wynajmowanego przez niego pokoju i kuchni wychodzą na podwórko. Wprost na reklamę jednego z browarów, którą zamontowano nad drzwiami do baru.

- Klienci hałasują. Bywa, że biesiadują do drugiej w nocy. Śpiewają, przeklinają, niekiedy się kłócą. A ja nie mogę zasnąć. Hałasy budzą mojego syna, który rano idzie do szkoły niewyspany. Należy zamknąć ten lokal - postuluje.

Nęka właścicieli?

Mój rozmówca wynajmuje mieszkanie od Mariusza Serbina. Właściciel twierdzi, że nie wyrażał zgody na otwarcie lokalu gastronomicznego w sąsiedztwie należącej do niego kamienicy. Pracownicy Urzędu Miejskiego odpowiadają, że nie było takiej potrzeby, bo kamienica i bar znajdują się na innych działkach.

Po rozmowie z P. Gogocem zajrzałem do baru. Lokal jak setki innych od Gorzowa Wlkp. po Zieloną Górę. Piwo i coś na ząb. Za barem półki z koniakami i winiakami, wśród których rozpoznaję znakomity bułgarski winiak Słoneczny Brzeg. Właścicielka wcale nie jest zdziwiona wizytą dziennikarza.

- To są zwyczajne oszczerstwa. Nigdy nie mieliśmy otwartego baru do drugiej w nocy. Ten pan wciąż na nas nasyła policję i rozmaite urzędy. Nikomu innemu nie przeszkadzamy, choć w budynku mieszka kilka rodzin. Nigdy tutaj nie było awantur ani rozrób - zapewnia.

Biznes za dotację

Pani Maria została buissneswoman dzięki bezzwrotnej dotacji z pośredniaka. Dostała 18 tys. zł, dołożyła swoje oszczędności i wydzierżawiła lokal w podwórku. Teraz żyje razem z mężem z tego baru. -. Wcześniej też był tutaj lokal gastronomiczny i jakoś nikomu nie przeszkadzał - zaznacza jej mąż.

Po rozmowie z dzierżawcami gramolę się wąskimi schodami na drugie piętro sąsiedniej kamienicy przy Piłsudskiego. Mieszkający tam Marian Konieczny mówi, że lokal mu nie wadzi. P. Gogoc mieszka jednak piętro niżej.

- Wiele razy wzywam policję. Jak w barze pojawiają się umundurowani funkcjonariusze, to od razu robi się cicho. Ale nie na długo. Jak tylko wyjdą, to od razu zaczyna się harmider - mówi lokator.

Sam odpowie za wezwania?

Policjanci potwierdzają, że często są wzywani do tego lokalu.

- Przypadki zakłócania porządku zgłasza tylko jednak osoba mieszkająca w tym budynku. Właśnie prowadzimy postępowanie, które ma ustalić, czy wezwania są uzasadnione. Jeśli się okaże, że są bezpodstawne, to osobie wzywającej policjantów na interwencję grozi areszt, ograniczenie wolności, albo grzywna w wysokości do półtora tysiąca złotych - mówi sierż. Justyna Łętowska z Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu.

Lokator skarży się także na bezczynność urzędników i radnych, a nawet komisji antyalkoholowej, która mimo jego próśb nie chce odebrać dzierżawcom licencji na sprzedaż alkoholu. Dlaczego?

- Nie mamy do tego żadnych podstaw. Zezwolenie wydano zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości. Nie stwierdzono naruszenia jej przepisów przez dzierżawców czy klientów baru. Informowaliśmy o tym lokatora, który wciąż składa do nas wnioski w tej sprawie - informuje Małgorzata Kubiec z Urzędu Miejskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska