- 26 kwietnia wracałem z Niesulic i około 18.00 tuż przed Świebodzinem zatrzymała mnie policja - relacjonuje Zdzisław Rysz. - Że patrol stoi koło elewatora, usłyszałem przez CB radio i nie mając nic na sumieniu, jechałem przed siebie.
Świebodzinianin jechał z żoną i córką oraz znajomym. - Wiem dobrze, że mąż nie pił, bo spędziłam z nim cały dzień - podkreśla Krystyna Rysz. - Zresztą, sama mam prawo jazdy, więc gdyby miał na sumieniu jakieś piwo, na pewno usiadłabym za kółkiem.
Tymczasem alkomat wykazał w wydychanym powietrzu 0,20 miligramów alkoholu na litr. - Nie zgodził się z tym badaniem i zażądałem kolejnej próby. - Wtedy wyszło, że mam 0,16 mg. Ale doskonale wiedząc, że nie piłem, zażądałem badania krwi. Policjanci nie chcieli się na to zgodzić. Po prostu zabrali prawo jazdy i odjechali - opowiada Z. Rysz.
Za kółko usiadła wtedy Krystyna Rysz, pojechała z pasażerami na komendę. - Tam poprosiłem o ponowne przebadanie zawartości alkoholu w organizmie za pomocą alkotestu, zwróciłem się też o pobranie krwi. Jednak dyżurny nie chciał wykonać żadnego badania. Wtedy pojechaliśmy do komendy w Sulechowie, gdzie wykonałem badanie za pomocą alkomatu stacjonarnego - relacjonuje Rysz.
Wynik z godziny 20.00 wskazał same zera. - Uważam, że padłem ofiarą zastraszenia przez patrol policji.
Rzecz w tym, że alkomat ręczny, który został mi podany do testu, miał już wcześniej założony ustnik i nie mam pewności, czy wcześniej nie był użyty - dodaje świebodzinianin.
Jego żona skarży się, że policja odcięła rodzinę od pieniędzy. - Prawo jazdy było mu niezbędny do pracy. Wtedy mąż zarabiał nawet cztery tysiące złotych, teraz przynosi do domu tysiąc. Je jestem bezrobotna i mamy jeszcze córkę na utrzymaniu - denerwuje się kobieta.
W piśmie do sądu świebodzińskiego z 27 listopada Z. Rysz prosi o przyspieszenie terminu rozprawy i szybkie wyjaśnienie rzekomo popełnionego przestępstwa. - Chcę zwrotu prawa jazdy i uważam, że należy mi się odszkodowania - mówi mężczyzna.
Jednak policjanci są przekonani, że 26 kwietnia świebodzinianin prowadził auto pod wpływem alkoholu. - Alkomat przechowuje się w futerale, tam nie zmieści się on razem z ustnikiem - tłumaczy Agnieszka Stuhl, oficer prasowy świebodzińskiej policji. - Mamy określone procedury przechowywania i nakładania ustników i musimy się ich trzymać. Ponadto po takim badaniu zawsze jest drukowany wynik z określeniem dokładnej daty i godziny.
Natomiast kolejne badanie w komendzie nie było potrzebne, bo kierowca podpisał się pod protokołem, co oznaczało, że zgadza się z wynikiem określonym przez alkomat.
Rysz przyznaje, że podpisał protokół: - W czasie kontroli byłem przekonany, że zostanę jeszcze poddany badaniu krwi.
Przypomnijmy, że w myśl obowiązującego prawa zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu na poziomie 0,20 mg na litr jest wykroczeniem, a o karze decyduje sąd. Sąd Rejonowy w Świebodzinie termin rozprawy związanej z zatrzymaniem prawa jazdy Z. Ryszowi wyznaczył na 18 grudnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?