Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milion złotych na dzielnicowych

Alicja Bogiel
Mł. asp. Daniel Likus ma 32 lata, od 12 lat pracuje w policji, od siedmiu lat jest dzielnicowym. W plebiscycie "GL” wybrany był przez mieszkańców na najlepszego dzielnicowego w powiecie. Żonaty, ma dwoje dzieci.
Mł. asp. Daniel Likus ma 32 lata, od 12 lat pracuje w policji, od siedmiu lat jest dzielnicowym. W plebiscycie "GL” wybrany był przez mieszkańców na najlepszego dzielnicowego w powiecie. Żonaty, ma dwoje dzieci. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Płacimy za etaty dzielnicowych, by było ich więcej, ale nawet trudno się dowiedzieć, ilu ich naprawdę jest - mówi radny Edward Markiewicz. I zapowiada, że to początek rozliczania policji z miejskiego dofinansowania.

Miasto w tym roku wykłada 773 tys. zł na 15 etatów dzielnicowych. Płaci też 470 tys. zł na dodatkowe patrole funkcjonariuszy w mieście. Pieniądze płyną do komendy miejskiej policji od siedmiu lat. Miało to spowodować, że dzielnicowych w Zielonej Górze będzie więcej, będą bliżej ludzi i ich problemów. - To powinno być tak, że jak Kowalskiemu na Jaskółczej ukradną rower, to dzielnicowy już wie, gdzie go szukać - mówi E. Markiewicz.
Sami policjanci przyznają jednak, że to marzenie...

Nie ten serwer

Kilka lat temu dzielnicowych w naszym mieście było około 40. Tak podaje były komendant Henryk Janik (dziś radny) i potwierdzają to policjanci. Teraz etatów dzielnicowych jest 25, a 40 w całym powiecie (dwa nieobsadzone). Tę liczbę dość trudno jednak ustalić. Na stronie internetowej miejskiej policji do niedawna w ogóle nie było takich danych. - Zmienialiśmy serwer witryny internetowej, stąd te problemy - tłumaczył radnym komendant Andrzej Twardowski. - Ale dziś już wszystkie informacje są na stronie. Łatwo ustalić, kto jest dzielnicowym w danym regionie, bo osoby są przypisane do ulic.
- Ale żeby stwierdzić, ilu jest ich w mieście, trzeba sprawdzić każdą ulicę. Nie ma danych zbiorczych. To jakaś tajemnica?! - denerwuje się E. Markiewicz.
Prezydent Janusz Kubicki rozumie zdenerwowanie radnego: - Opłacamy etaty 15 dzielnicowych, by o tych 15 było ich więcej niż w innych miejscowościach. Ale tak nie jest.
- Czuję się oszukiwany przez policję - mówi Markiewicz. - Pominę już odpowiedź na moje pytania do komendanta. Odpisał mi, że dane są na stronie internetowej i w urzędzie miasta. To jest odpowiedź?!
- Chyba nie za to mi płacą? - mówił też radnym A. Twardowski, gdy mieli pretensje, że komendant nie uczestniczy w sesji. Przekonywał przy tym jednak, że za jego kadencji liczba dzielnicowych się nie zmniejszyła.

Teraz sprawdzi patrole

E. Markiewicz zamierza teraz sprawdzić, jak policja wykorzystuje pieniądze na dodatkowe patrole. I zapowiada: - Jeśli okaże się, że pieniądze miasta idą na normalną działalność, a nie na specjalne, dodatkowe patrole, będę zabiegał, by nie przedłużać umowy z policją i nie płacić im dotacji - mówi radny. Pod lupę chce też wziąć dzielnicówki - utrzymywanie przez miasto lub spółdzielnie, w których policjanci są tylko raz w tygodniu po godzinie.
Funkcjonariusze, z którymi rozmawialiśmy, obawiają się, że samorząd może "wylać dziecko z kąpielą". Ich zdaniem, rzecz nie w większej liczbie dzielnicowych czy patroli, ale w tym, by funkcjonariusze nie byli kierowani do dodatkowych czynności, by zajmowali się tym, za co płaci miasto i budżet państwa.

Jestem tam codziennie

Rozmowa z mł. asp. DANIELEM LIKUSEM, dzielnicowym
- Ilu pan ma podopiecznych w swoim rejonie?
- Około pięciu tysięcy osób. Mój rejon to m.in. ul. Kożuchowska, Jaskółcza, Owocowa, Sikorskiego, Fabryczna...

- Jak często jest tam pan?
- Właściwie codziennie.

- To chyba niemożliwe. Nie ma pan służby patrolowej, dyżurów w drogówce...?
- Mam służbę patrolową, ale na terenie swojego komisariatu i zawsze staram się sprawdzić, co się dzieje w moim rejonie.

- Ale to nie jest już praca dzielnicowego.
- W pewnym sensie jest. Przecież patrolujemy również ten teren, interweniujemy.

- A jak wygląda codzienna praca dzielnicowego? Już nie w patrolu?
- Jako dzielnicowi mamy obowiązek dostarczyć wezwania z naszego terenu, zrobić wywiady zlecone przez prokuraturę czy sąd. Staram się skontrolować cały swój rejon i oczywiście, reaguję na zgłoszenia mieszkańców. Mam umówione spotkania z nimi.

- Dużo zgłoszeń pan dostaje?
- Bardzo dużo. Może dlatego, że w każdej klatce wisi informacja na mój temat, łącznie z numerem telefonu komórkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska