Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milos - Klima to jest, ale tylko na mapie (zdjęcia)

decha
fot. dariusz Chajewski
Jeśli zapytamy co warto zobaczyć na greckiej wyspie Milos na pierwszych kilku miejscach usłyszymy kolejne fantastyczne plaże. Kolejna lokatę z pewnością zajmie Klima. Z założenia najbardziej klimatyczna miejscowość na wyspie.

Milos - Klima to jest, ale tylko na mapie

Tę charakterystyczną, dziwną miejscowość ujrzymy już wpływając stosunkowo wąskim przesmykiem do zatoki zajmującej środek tej cykladzkiej wyspy. Wygląda jakby ktoś ułożył na brzegu kostki białego cukru i domalował im kolorowe drzwi i okna. Prawdziwie klimatyczny widok. Nic zatem dziwnego, że niezależnie czy zamieszkamy w Adamas, czy innej miejscowości na Milos Klimę obieramy sobie jako jeden z pierwszych punktów programu pobytu na wyspie. Żeby złapać trochę klimatu.

Aby dotrzeć do wyznaczonego punktu lekceważymy nieco stolicę wyspy Plakę, omijamy zamek, a nawet muzeum, gdzie wabi kopia słynnej Wenus z Milo. Co gorsza mijamy też wspaniałe starożytne Melos z amfiteatrem i katakumbami. Tam, na tarasie obok przytulonego do skały kościółka, podziwiamy panoramę "naszej" Klimy. Stąd krętymi schodami zmierzamy w dół, ku morzu...

Od zaplecza Klima wygląda typowo. Zaniedbana, z zapuszczonymi ogrodami, niewielkimi parkingami zapchanymi autami i skuterami. Przechodzimy obok kościółka, w głębi uliczki widzimy morze i... Cóż, jest ładnie. Kilkanaście charakterystycznych białych kostek z obowiązkowym garażem na łodzie. Garaże zostały już dawno zaadaptowane na saloniki domów, sklepiki i gastronomię. Cóż, piętno masowej turystyki. Tak czy inaczej to przemeblowanie raczej odważne, gdyż fale bez większych problemów wdzierają się do wnętrza. I te kolory. Nie jest to już obowiązkowa grecka biel łączona z niebieskim. Mnóstwo tutaj soczystych czerwieni i żółci, a nawet zieleni.

Turyści snują się wzdłuż brzegu, zaglądają do domków, których mieszkańcy wyglądają nieco jak wystawione na potrzeby łowców zdjęć manekiny. Nie ratuje tego wrazenia sztuczności nawet wszechobecny nieład zapewniany przez wyrzucane przez morze wodorosty. Autentyzmu nie dodają całości ani charakterystyczne łódki z "tępymi" dziobami, ani wiszące w różnych miejscach sieci. Przypominają raczej firanki. I raczej trudno się pozbyć wrażenia, że autentyczne są tylko kaczki siedzące na tle żółtych drzwi. Chociaż patrząc na to jak reagują na turystów z wycelowanymi w nie obiektywami można mieć wątpliwości co do ich autentyczności i bezinteresowności. Nawet dzioba nie otworzą i nie pisną swojego "kwa, kwa".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska