Chyba większość kibiców, która widziała spotkanie, największy żal będzie miała do sędziów. O perfidnej stronniczości mowy być nie może, ale o pomyłkach w kluczowych momentach, które odebrały nam szansę na obronienie naszej niezdobytej w tym sezonie twierdzy, jak najbardziej tak. W tym zaciętym spotkaniu, w którym jedynie w trzeciej kwarcie daliśmy swobodę przyjezdnym, polegliśmy tylko trzema punktami. Do szczęścia zabrakło więc zaledwie dwóch akcji zakończonych sukcesem.
Może właśnie tych? 8 min meczu - KSSSE AZS PWSZ prowadzi 16:12, jest na fali, dodatkowo uskrzydlony żywiołowym dopingiem fanów i niezłą grą w obronie. Julia Durejka, która celnymi "trójkami" tak wspaniale w sobotę przywracała nam w Krakowie wiarę w sukces, również teraz trafia za trzy. Piłka odrywa się od jej dłoni o ułamki sekund przed syreną zamykającą czas 24 s. Ponad tysiąc osób jest pewnych, że za chwilę na tablicy pojawi się wynik 19:12, ale arbitrzy są innego zdania.
38 min. Dramatyczna końcówka pojedynku, ważą się jego losy. Jeszcze minutę, dwie wcześniej rywalki mogły odbierać gratulacje za ciężko wywalczony sukces, ale znakomity zryw gorzowianek sprawił, że Rivas prowadzi tylko 74:71. Mamy piłkę. Odważne wejście pod kosz Samanthy Richards i ewidentny faul rywalki. Gwizdki jednak milczą i zamiast odrobienia kolejnych punktów, znów odjazd Hiszpanek.
Ostatnie 58 s, przegrywamy czteroma "oczkami", jeszcze wiele może się zdarzyć. W natarciu goście. Atakuje Jelena Dubljevic, po chwili trafia do kosza. Ale wcześniej nie było kozła! Kroki! Tylko że znów niewidziane przez arbitrów. Zawodniczka z Czarnogóry pewnie wykorzystuje dodatkowy rzut i... w zasadzie jest po meczu. Na moment los uśmiechnął się do nas dopiero osiem sekund przed końcem. Jakby w ramach zadośćuczynienia za popełnione wcześniej gafy, przy stanie 77:82 sędziowie gwiżdżą jednej z rywalek przewinienie umyślne.
Dwa osobiste i piłka z boku dla gospodyń! Jest szansa. Ostatnia. Jela Vidacić wykonuje pierwszą część planu i KSSSE AZS PWSZ traci już tylko trzy punkty. Ale kolejnego błędu Hiszpanki już nie popełniają. Do końca skutecznie bronią dostępu do kosza, więc desperacki rzut Sidney Spencer z nieprzygotowanej pozycji zza linii 6,25 m kończy się fiaskiem. - Taka porażka bardzo boli - mówiła później Amerykanka. - Jesteśmy smutne, bo serce zostało na parkiecie.
- To był nasz najtrudniejszy mecz w Eurolidze - komplementował gorzowianki szkoleniowiec Rivasu Ecopolis Javier Fort. Madryt już jest w fazie pucharowej. My wciąż wierzymy, że po szóstym rozdaniu, nadal jesteśmy w grze. W końcu przed nami jeszcze cztery mecze.
KSSSE AZS PWSZ GORZÓW - RIVAS ECOPOLIS MADRYT 79:82
18:22, 21:17, 17:27, 23:16
KSSSE AZS PWSZ: Durejka 17, Żurowska 15, Sapowa 11, Piekarska 7, Dźwigalska 0 oraz Spencer 17, Richards i Vidacić po 6, Kaczmarczyk 0.
RIVAS ECOPOLIS: Cruz 19, Moreno i Dubljević po 15, Langhorne 12, Ujhelyi 6 oraz Jones 15, Czaszar, Eldebrink i Garcia po 0.
Sędziowali: Ingus Baumanis (Łotwa), Karolina Andersson (Finlandia), Piotr Iwaszkow (Białoruś). Widzów 1.100.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?