Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo dopatrzyło się, że WOŚP nie ma zgody na licytacje

Aleksandra Szymańska
W zeszłym roku niektóre gadżety licytowały gorzowskie vip-y. Na zdjęciu szef Stali Władysław Komarnicki.
W zeszłym roku niektóre gadżety licytowały gorzowskie vip-y. Na zdjęciu szef Stali Władysław Komarnicki. fot. Krzysztof Tomicz
- Chciałam dać Wielkiej Orkiestrze rzeźbę, ale sama muszę ją zlicytować - oburza się Czytelniczka. Sztaby tłumaczą, że to nie ich zła wola, ale chore przepisy.

Na naszym forum skarży się Agata z Dobiegniewa: - Odnoszę wrażenie, że w Polsce robi się wszystko, żeby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy odeszła w zapomnienie - stwierdza i opisuje, jak chciała przekazać na licytację rzeźbę ojca. Okazało się, że w dniu finału sama ma zlicytować dar, odebrać pieniądze od kupującego i wrzucić je do puszki.

Kłócą się na górze

Podobnie będzie w choszczeńskim sztabie WOŚP. Chociaż tu, żeby dodatkowo nie fatygować darczyńców, licytować będą osoby przez nich upoważnione. I np. Janusz Nasierowski, który mieszka hen za Dobiegniewem, a podarował fundacji rzeźby, nie będzie musiał przyjechać na niedzielny finał i ich sprzedawać.

Skąd to zamieszanie? Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dopatrzyło się, że WOŚP nie ma zgody na licytacje (nie jest ona potrzebna przy aukcjach internetowych). Oficjalnie fundacja Owsiaka tłumaczy to tak: lokalne sztaby nie są podmiotami prawnymi i nie mogą przyjąć na własność przedmiotu, a potem go licytować. Problem miał się pojawić rok temu, gdy któryś sztab przyjął darowiznę, a potem był problem z jej rozliczeniem. Tymczasem, według ministerstwa, WOŚP nie ma zgody, bo o nią nie poprosiła.

Zrobią jak zawsze

- Nagle ktoś stwierdził, że ja, jako szef sztabu ani nikt z moich ludzi, nie możemy prowadzić licytacji - denerwuje się Piotr Stanisławski, szef Orkiestry w Barlinku. Jak wiele innych osób w regionie i kraju zaangażowanych w pracę fundacji dostał pismo z instrukcjami od warszawskiej centrali. Wskazówki w praktyce sprowadzają się do tego, jak obejść zakaz licytowania. - Możemy pośredniczyć między kimś, kto licytuje podarowaną rzecz, a kupującym. To chore! - stwierdza i nie ukrywa, że takie zabiegi tylko zniechęcają darczyńców, bo np. niektórzy chcą pozostać anonimowi. Dlatego on, z premedytacją, będzie licytował tak jak zawsze.

"Jak zawsze" zrobi też gorzowski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który odpowiada za licytacje i już od tygodni zbiera fanty. Ma m.in. złote serduszko od małżeństwa przedsiębiorców Ireny i Zdzisława Kałamagów czy koszulkę złotego medalisty z Pekinu Michała Jelińskiego. - Nie wyobrażam sobie, żebym prosił olimpijczyka o jakieś pisemne deklaracje, że przekazuje dar. Albo przedszkolaki, które zrobiły dla nas 100 bałwanków na aukcję... Mają podpisywać oświadczenia? - zastanawia się Paweł Podkański z OSiR-u.

KWESTIA NAZWY
Na oficjalnej stronie WOŚP czytamy: (...) posiadamy zgodę na prowadzenie licytacji przedmiotów wystawionych w czasie finału w sztabach i miejscach zbiórek. Niestety, wskutek urzędniczej nadgorliwości MSWiA (...), zmuszeni byliśmy do zmiany nazwy "licytacja" na "pomoc w spotkaniu się osób, które chcą sprzedać jakieś własne przedmioty i dochód z tej sprzedaży chcą przeznaczyć na zbiórkę publiczną, z osobami, które chcą te przedmioty kupić" - brzmi idiotycznie? Oczywiście, że tak, ale spełnia to oczekiwania urzędników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska