Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Misterna akcja ogniowców w Bożnowie (zdjęcia, mapa)

Redakcja
W czasie akcji strażacy mieli do dyspozycji cysternę, w której była zmagazynowana potężna dawka - 18 tys. litrów wody.
W czasie akcji strażacy mieli do dyspozycji cysternę, w której była zmagazynowana potężna dawka - 18 tys. litrów wody. fot. Zbigniew Janicki
Sześć jednostek straży było skierowanych do gaszenia stodoły, w której znajdowało się kilka ton siana.

[galeria_glowna]
Akcja zakończyła się na stratach materialnych, jednak ocalony został budynek i znajdujące się w nim zwierzęta.

- Ogień buchał, było go widać z daleka - opowiadali mieszkańcy Bożnowa, którzy niemal od samego początku obserwowali akcję strażaków przy palącej się stodole. Ogniowcy zgłoszenie o pożarze dostali o godz. 15.37. Natychmiast ruszyli do walki z ogniem, i to nie tylko zawodowcy z Żagania i Szprotawy. Było sześć jednostek, również z Jednostki Wojskowej 2423, a także ochotnicy z Miodnicy i Dzietrzychowic.

- Najgorsze, że coś się działo z jednym hydrantem, czyżby brakło wody? - dzielił się pogłoskami i jednocześnie zadawał pytanie bożnowianin.

Zapytaliśmy się w jakim stanie we wsi jest sieć z hydrantami. Czy strażacy naprawę mieli problemy? - W żadnym razie do takiej sytuacji nie doszło, podczas gaszenia pożaru - odparł rzecznik z żagańskiej komendy Waldemar Kasperowicz, który zapewnił, ze akcja była prowadzona bez większych problemów. Wody było pod dostatkiem. Tym bardziej, że ze szprotawskiej jednostki została ściągnięta specjalna cysterna, w której może się pomieścić nawet 18 tys. wody.

Utrudniona akcja

Jednak problem nie polegał na braku wody, tylko należało skupić się nad sprawnym przeprowadzeniu akcji. Na podwórko trzeba było przedostać się przez bramę, z obu stron były mieszkania. Natomiast dopiero nieco dalej, pośrodku, znajdowała się płonąca stodoła. - Pole do manewru nie jest za duże - ocenił naczelnik ochotników z Miodnicy Zdzisław Szewczyk i zastrzegł, że nie jest aż tak tragicznie. Do akcji wkroczyli strażacy z aparatami powietrznymi, maskami i butlami. - Akcję jednak utrudniało bardzo duże zadymienie - opowiadał dowódca zmiany z żagańskiej komendy Stanisław Chudzik.

A było z czym walczyć, bo na piętrze leżało sześć ton siana. - Może pożar postał od samozapłonu, skoro jest tyle dymu. Niedosuszone siano może się samo zapalić - spekulował kolejny bożnowianin.

Ustalają "podpalacza"

- Nie będę odpowiadał na pytania, proszę nie fotografować posesji - odpowiadał jeden z mężczyzn, który przyglądał się akcji, w pobliżu palącej się stodoły.

Ale podejrzenia okolicznych mieszkańców o samozapłonie natychmiast dementują fachowcy. - Właśnie ustalamy przyczynę pożaru, który najprawdopodobniej miał swój początek na pierwszej kondygnacji, a nie na drugiej - wyjaśnia W. Kasperowicz, który ocenił dwugodzinne gaszenie na bardzo dobrym poziomie. Nadpaleniu jedynie uległy belki stropu, nikt nie poniósł uszczerbku na zdrowiu. - Bardzo dobrze, że pożar nastąpił w dzień i bardzo szybko zostalismy zaalarmowani - podsumował strażak i nie dodał, że nawet na czas udało się wyprowadzić zwierzęta. A było to pokaźne stadko: dorodny byk, świnia, króliki i kury.

Zbigniew Janicki
0 68 377 02 20
[email protected]

.

Wyświetl większą mapę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska