Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młoda głogowianka walczy o odszkodowanie za wypadek córki

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Ewelina Madej uważa, że jej córka Maja dużo przeszła i należy jej się odszkodowanie. ZGM twierdzi, że wypadek był z winy mamy.
Ewelina Madej uważa, że jej córka Maja dużo przeszła i należy jej się odszkodowanie. ZGM twierdzi, że wypadek był z winy mamy. fot. Dorota Nyk
- Zakład Gospodarki Mieszkaniowej próbuje mnie oczernić jako matkę - poskarżyła się nam Ewelina Madej.

Pani Ewelina mieszkała kiedyś w hotelowcu Lipsk przy ul. Merkurego. Głogowianie pamiętają, że ten budynek nie był w najlepszym stanie. Ponieważ mieszkanie tam zagrażało bezpieczeństwu ludzi, zimą ten budynek został zamknięty, a jego mieszkańcy przesiedleni.
Latem zeszłego roku, gdy blok był zamieszkany, 3,5- letnia Maja wpadła w szczelinę między podłogą a ścianą na półpiętrze, na klatce schodowej, i spadła kilka metrów w dół do piwnicy. Po tym wypadku administrator budynku, czyli ZGM, został zobligowany do zaklejenia wszystkich takich szczelin, na wszystkich piętrach budynku - i do tego polecenia się dostosował.

Szczeliny między podłogą a ścianą miały kilkadziesiąt centymetrów i były zabezpieczone barierką z prętami. Mała dziewczynka wyślizgnęła się mamie, podbiegła tam, potknęła się i spadła w dół.
- To był nieszczęśliwy wypadek, nie można powiedzieć, by matka nie dopełniła swoich obowiązków. Należycie pełniła opiekę - twierdził wtedy Piotr Stroemich z głogowskiej policji, która zbadała tę sprawę. - Powiadomimy zarządcę budynku o obowiązku usunięcia zagrożenia. Szczelina przy ścianie była niewidoczna, nikt wcześniej nam nie zgłaszał, że jest niebezpieczna.
Mała dziewczynka spadła z półpiętra do piwnicy, złamała nogę i miała poobijaną głowę. Rehabilitacja trwała długo. Nic dziwnego, że matka ubiega się teraz o odszkodowanie.
- Moja córka wiele przeszła przez ten wypadek - opowiada Ewelina Madej. - Przez cztery dni leżała w szpitalu w Głogowie na oddziale chirurgii dziecięcej, potem ją stamtąd wypisali, chociaż nie była wyleczona. Chodziłam do lekarza prywatnie, skierowano mnie z powrotem do szpitala, tym razem na ortopedię. Tam jeszcze raz mojemu dziecku łamali nogę i składali.

Matka domaga się teraz odszkodowania od administratora budynku, czyli ZGM, za poniesione przez córkę szkody. Jej sprawę prowadzi kancelaria z Krakowa, ale nie będzie łatwo.
- Oczywiście ZGM nie chce mi zapłacić, nie przyznaje się do odpowiedzialności - żali się E. Madej. - Najgorsze jest jednak to, że próbuje mnie oczernić jako matkę. Urzędnicy napisali, że przyczyną wypadku było niedopilnowanie przeze mnie dziecka. A to przecież nieprawda! Napisali do ubezpieczalni, że nie zgadzają się z tego powodu z moimi roszczeniami.
- Z naszej strony nie jest to żadna walka, bron Boże - mówi dyrektor ZGM Marek Rychlik. Ale zaraz dodaje, że małych dzieci trzeba pilnować. - Uważamy, że do wypadku doszło nie z naszej winy - wyjaśnia. - To według nas był nieszczęśliwy wypadek i będziemy się tego trzymać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska