Kiedy to się zaczęło? Tomasz Duber i Jarosław Intek tylko się uśmiechają i niemal chórem odpowiadają: - Przy Grobie Pańskim!
Po chwili zaczynają tłumaczyć, że w Bytomiu Odrzańskim strażacy ochotnicy zawsze pełnili honorową wartę. W mundurach. Podczas tej właśnie warty stwierdzili, że chcą być strażakami. Mieszkali tuż obok remizy. Zresztą jednym tchem wymieniają rzeczy ich łączące. Obaj działają w OSP w Bytomiu Odrzańskim, obaj są strażakami zawodowymi w Nowej Soli i członkami zarządu powiatowego OSP. I jak się śmieją plebiscyt "GL" z pewnością ich nie poróżni.
Niewiele do nieszczęścia
W obu rodzinach strażackiej tradycji nie było. Chociaż Intek nie bez dumy zaraz dodaje, że jego siostrzeniec wystąpił już do OSP i o pracy w straży nieustannie wspomina jego czteroletnia córka. Może i coś z tego będzie?
- Najlepiej pamiętam moją pierwszą akcję, udział w gaszeniu stodoły w Bodzowie - dodaje Duber. - Przede wszystkim wielkie emocje i zastrzyk adrenaliny. Od tej adrenaliny strażak potrafi się uzależnić.
- Mi zapadają w pamięć wszystkie zdarzenia z udziałem dzieci - uzupełnia Intek. - Człowiek myśli o tym jak źle urządzony jest ten świat. I zapamiętuje wypadki drogowe. I wypadki drogowe. Wówczas człowiek przekonuje się jak niewiele potrzeba do nieszczęścia.
Obaj są młodzi i bardzo dumni z remizy. Nie tylko dlatego, że odmalowana. Przede wszystkim za sprawą sprzętu, który zgromadzono. To jeden z najlepszych kompletów wyposażenia ochotników w województwie. Do tego mercedes. Teraz cieszą się z jednej z największych pilarek na świecie. Spora część sprzętu to dar od zaprzyjaźnionej jednostki niemieckiej. A znajomości w Europie mają poważne - współpracują także ze strażakami z Brukseli.
Nie tylko garaż
W Bytomiu większość ochotników to ludzie młodzi. Może za sprawą Intka, Dubera i innych, którzy będąc młodymi doskonale wiedzą jak przyciągnąć młodzież. Potrzebne są atrakcje i starania, aby remiza nie była tylko miejscem, w którym parkuje wóz gaśniczy.
- Kilkanaście lat temu straż kojarzyła się ze starszymi panami, którzy nieustannie sączyli piwko - żartuje Intek. - Dziś liczy się nasza sprawność, stąd dobrze, że wielu z nas pracuje w straży także zawodowo. Bo i o narybek coraz trudniej.
- Stąd boimy się trochę konsekwencji tego zabrania diet ochotnikom, którzy nie mają stałej pracy - uzupełnia Duber. - Bo przecież nikt nie liczy godzin spędzonych na konserwacji sprzętu, pracy społecznej. Ot chociażby ta remiza. Z magistratu dostaliśmy tylko materiały, reszta to nasza praca.
I pewnie dlatego jednostka w Bytomiu uchodzi za reprezentacyjną. Bo mimo przyjaźni, jak chociażby z sąsiadami z Nowego Miasteczka, zawsze istnieje nuta rywalizacji między OSP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?